Po wyjściu Sergio kolacja trwała jeszcze przez około dwie godziny, jednak ja myślami byłam daleko. Już po rozmowie z Rozalią miałam duże wątpliwości co do szczęśliwej rodziny Sergia. Jednak przecież nie wszystkie kobiety są stworzone do bycia kurą domową czy matką na medal. Przed moim wyjazdem wydawali się być w sobie bardzo zakochani i dlatego między innymi wyjechałam wiedząc, że nie mam szans. Wierzyłam do dzisiejszego wieczora, że Pilar jest chociaż idealną żoną, ale okazuje się, że nie koniecznie.
- Rachael możemy już powoli się zbierać, jutro mam ważne spotkanie służbowe. - z rozmyślań wyrwał mnie Tyler.
-Tak, oczywiście.
Wychodząc pożegnaliśmy się ze wszystkimi i jeszcze raz złożyliśmy życzenia parze narzeczonych. Siedząc w taksówce stwierdziłam, że trzeba zacząć nieuniknioną rozmowę.
- Tyler bardzo ci dziękuje za dzisiejszy wieczór.
- Cała przyjemność po mojej stronie.
-Ale.. .
- No tak zawsze jest jakieś ale. - zaśmiał się
- Ale nie musiałeś udawać mojego narzeczonego naprawdę wystarczyło, że ze mną przyszedłeś, bo po prostu nie chciałam być tam sama.
- Byłem ci winny przysługę. W końcu gdyby nie ty to rzuciłbym te studia w cholerę pamiętasz? A ty dzielnie mówiłaś żebym się nie poddawał. Dlatego z wielką frajdą obserwowałem czerwonego ze złości Sergia. Rachael jesteśmy po prostu kwita ok?
-Okej. Tyler powodzenia we wszystkim naprawdę należy ci się.
- Tobie też choć, ten cały Sergio nie jest ciebie wart. - Nie dał mi nic odpowiedzieć bo przyjechaliśmy na miejsce i wysiadł z taksówki.
Tydzień później z perspektywy Sergia
Przez ten tydzień nie wiele się wydarzyło.
Nie rozmawiałem zarówno z Pilar jak i z Rachael. Nie wiem co miałbym im powiedzieć. Wnieść o rozwód i stracić dziecko? Nigdy w życiu tego nie zrobię. Zażądać separacji? Może to nie jest taki zły pomysł jednak nie jest to czas na podejmowanie takich decyzji. Zaraz wyjeżdżamy na Euro, dokładnie za tydzień. Nie powinno mnie teraz nic rozpraszać. Dlatego nie odezwałem się do mojej przyjaciółki, choć chyba już nie mojej, tylko Tylera. Powinienem się cieszyć, że jest szczęśliwa i właśnie to robię, ale jest mi łatwiej gdy jej nie widzę.
Z perspektywy Rachael
- Tato, ale w ramach czego mam tam z wami lecieć? Owszem brałam pod uwagę, że przylecę na jeden albo dwa mecze. Zatrzymam się w innym hotelu a piłkarzy będę oglądać z trybun.
- Kochanie, jesteś naszym talizmanem żadnego meczu na którym byłaś nie przegraliśmy.
- Cieszę się z tego powodu bardzo, ale kim mam tam być córeczką trenera.
- Nie wygłupiaj się, dziennikarką.
- Słucham?
- Będziesz naszą reprezentantką. Wiesz o co mi chodzi :wywiady z naszymi chłopakami, zdjęcia.
- Tato. - westchnęłam
- Nie marudź, wszystko już ustalone. Wylatujemy za 3 dni.
- Dobrze, ale miej świadomość, że po Mistrzostwach wyjeżdżam do Afryki.
- Rachael naprawdę uważasz, że to jest najlepszy pomysł. To jest bardzo niebezpieczne.
- Zawsze ci mówiłam na czym mi zależy, chcę pomóc tamtym ludziom.
- Proszę cię tylko o jedno, abyś swoją aplikację wysłała po powrocie z Francji. O nic więcej. - kiwnęłam głową na zgodę.
- A teraz chodźmy na sesję.
Moją specjalizacją na studiach było dziennikarstwo sportowe. Brałam udział również w wielu kursach fotograficznych. Jednak moim celem był roczny wyjazd do Zambii oraz udokumentowanie tego, aby większa ilość osób dowiedziała się o straszniej sytuacji afrykańskich dzieci. Potem wróciłabym do swojej profesji, omijając szerokim łukiem piłkę nożną z wiadomych powodów.
Sesja miała być grupowa i indywidualna na stadionie. Panowie mieli być ubrani w stroje reprezentacji. Ja jak zawsze byłam na czas, jednak zanim się oni pojawili to kobieta spokojnie zdarzyłaby urodzić dziecko. Po 30 minutach najpierw usłyszałam głośne rozmowy, a potem zobaczyłam popychających się piłkarzy czy raczej małych dzieci.
- Pani fotograf jakie mamy robić pozy na macho, naukowców, zranionych chłopców?
-Ty Hektor, nie podskakuj bo ci z tyłu zabraknie. Nie robić sobie jaj tylko się do tego przyłożyć jasne?!
- Oczywiście trenerze. - wystarczyło aby mój tata zniknął im z oczu, a od razu usłyszałam.
- Rachael który profil mam lepszy? - to z kolei David.
- Ciołku, nie wiesz który masz lepszy co ciebie w stajni chowali? Ja, Rachael wiem, że mój prawy profil będzie najlepszy na całej sesji. - krzyczał Gerard.
- Chłopaki, ustawiać się nie mam całego dnia aby się z wami użerać. To nie przedszkole.
Po 10 minutach wreszcie się uspokoili i mogłam zrobić zdjęcia. Przy indywidualnych zachowywali się wzorowo przez fakt, że przy każdym był trener i ich obserwował. Jednak przy ostatnim czyli kapitanie zadzwonił jego telefon i musiał iść.
- Następny. - chciałam zachować chłodny profesjonalizm w stosunku do Sergia i nie odpowiadać na jego teksty w związku z moimi umownymi zaręczynami ani nie wypytywać go o Pilar.
- Cześć. Zróbmy to szybko, śpieszy mi się muszę odebrać Rozalię od opiekunki. - powiedział Sergio
- Oczywiście. Stań proszę na środku w lekkim rozkroku, przymknij oczy i unieś ręce w geście zwycięstwa jak strzelicie bramkę, pochylając się delikatnie. Wiesz o co mi chodzi tak?
Sergio zrobił dokładnie to co od niego oczekiwałam. Jednak gdy otworzył oczy dostrzegłam w jego spojrzeniu zmęczenie, frustrację i smutek. Pomijając to wszystko co się między nami wydarzyło nie mogłam przejść obok tego obojętnie, bo był moim przyjacielem.
-Sergio, co się dzieje? - zapytałam odkładając aparat i podchodząc do niego.
- Zdjęcia nie wyszły?
- Nie chodzi mi o to.
- Rachael co mam ci powiedzieć, że trochę mi się życie wali. To chcesz usłyszeć, że nie wiem co mam zrobić.
- Chodzi o Pilar? - zaczęłam delikatnie.
- Tak, ja... Kiedyś była dla mnie ważna, gdy urodziła się Rozalia byłem najszczęśliwszy człowiekiem na świecie. A teraz, teraz już niczego nie wiem. Możemy dokończyć sesję.- spytał się bezsilny.
- Tak, jasne ale pamiętaj Sergio, że ja tu ciągle jestem dobrze? - mówiąc to podeszłam do niego i położyłam dłoń na jego barkach.
- Tylko jak długo jeszcze, jesteś zaręczona. Nie ja mam cię na wyłączność, tylko Tyler. - chciałam mu powiedzieć prawdę, ale to nie był najlepszy moment.
-Nie mów tak.
- Rachael jesteś dla mnie ważna, ale podobnie jak ty nie stanę na drodze twojego szczęścia. Poza tym nawet gdybyś była sama to nic by to nie zmieniło.
- Kochasz Pilar?- odważyłam się zadać to pytanie.
- Czy kocham? Na pewno kiedyś tak. A teraz... To nie jest ważne liczy się tylko Rozalia, dlatego rozwód nie wchodzi w grę. Rachael czy możemy skończyć na dzisiaj? Mam nadzieję, że masz dobre zdjęcia bo...
- Tak, są w porządku. - ale Sergio chyba nawet tego nie usłyszał, bo już wyszedł.Komentujcie, piszcie czy wam się podoba.
Pozdrawiam Caramel
CZYTASZ
Są granice, których przekroczenie jest niebezpieczne...
RomanceRachael wróciła do Hiszpanii po 4 latach odkąd wyjechała po ślubie swojego najlepszego przyjaciela. Teoretycznie nie uciekała, bo jechała na studia, w praktyce obydwoje popełnili błąd w nocy poprzedzającej wesele. Jak będzie wyglądała ich relacja te...