Prolog

272 23 2
                                    

Leżę na szpitalnym łóżku. Zastanawiam się, jaką realistyczną historyjkę mogłabym przedstawić rodzicom, śpiącym na krzesłach obok. Poślizgnęłam się i wpadłam do wody? Nie, przecież nie przeskoczyłabym wtedy przez barierkę. Próbowałam się zabić? Nie, zbyt drastyczne... Może powinnam udawać, że nadal jestem nieprzytomna? Miałabym więcej czasu. Niestety, zanim decyduję się na podjęcie właściwego kroku, słyszę ten troskliwy, wysoki głos, który tak denerwował mnie przez kilka ostatnich miesięcy. Teraz, słysząc go, czuję tylko poczucie winy.

- Ocknęłaś się już, skarbie? - niby takie zwykłe, naiwne pytanie, ale już czuję co ono zapowiada. Kto? Co? Kiedy? Jak? Dlaczego? Te niewypowiedziane pytania kłębią się w mojej głowie odkąd wróciłam do świata żywych. Znam na nie odpowiedzi, ale... nie chcę mówić ich na głos. - Co się stało? - te trzy słowa sprawiają, że to wszystko do mnie dociera. Pamiętam. Pamiętam każdy łapczywy oddech. Pamiętam każdą daremną modlitwę. Pamiętam każdy fragment JEGO twarzy.

Nie chcę pamiętać. Wygląda na to, że muszę coś powiedzieć. Tylko co? Nie pozwolę, by go znaleźli i ukarali. Nie teraz. Ja to zrobię pierwsza. Pozostaje mi kłamać. Znowu.

- Ja... nie wiem.

- Jak to? - łzy w jej oczach zmuszają mnie do odwrócenia twarzy. Nie mogę na nie patrzeć, bo sama zacznę płakać.

- Pamiętam tylko, że ktoś zaszedł mnie od tyłu i wrzucił do tej lodowatej wody...

- Nie wiesz kto to był? - pokręciłam głową z poczuciem winy, ale ona odebrała to w nieco inny sposób. Nigdy nie wiedziała, kiedy ją okłamuję. I że w ogóle to robię. - Nie martw się, znajdziemy go.

I tego się właśnie obawiam, mamo.

*****

Pięć miesięcy wcześniej


- Przepraszam, że przeszkadzam, ale... - jego głos sprawia, że po moich plecach przechodzą ciarki. - Czy chciałabyś ze mną zatańczyć? - w tym momencie uświadamiam sobie, że stoimy na środku korytarza... podczas szkolnej dyskoteki.

- Nie... To znaczy tak! Tak, chętnie! - teraz dociera do mnie to, jak bardzo się przy nim stresuję. I to, że nie umiem tańczyć.

- To... idziemy? - pyta z tym swoim czarującym uśmiechem.

- A... tak - chyba patrzę się na niego sekundę za długo. Już czuję jak płoną mi policzki. - Tylko ostrzegam, że nie umiem tańczyć.

- Nauczę cię - mówi ze śmiechem w oczach. - Zaufaj mi.

- Ufam.

I tak zaczęła się nasza historia.

SOMEBODY ELSE || s.mOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz