Rozdział 5

98 9 2
                                    

- Skarbie, możemy chwilę porozmawiać? - pyta moja mama, kiedy akurat mam wyjść z domu.

- Już muszę wychodzić, zarezerwowałam tor na szesnastą - pierwszy raz od dawna mówię jej prawdę. Pominęłam jedynie fakt, że wybrałam tę godzinę specjalnie po to, żeby uniknąć wszelkiego rodzaju rozmów ze swoją rodzicielką.

- Wiem, dlatego odwołałam rezerwację.

- Co? Ale skąd wiedziałaś?

- Słyszałam jak rozmawiasz przez komórkę, mniejsza z tym. Natychmiast.

 Czując, iż się z tego nie wykręcę, siadam na beżowej kanapie obłożonej poduszkami i wyrzucam kilka z nich na podłogę. Mimo pozorów wcale nie sprawiają, że siedzi się wygodniej.

- O co chodzi? Błagam, nie mów, że znowu zamierzacie się rozwieść...

- Co? Nie, nie... Dzisiaj skupiamy się na tobie.

- A konkretniej?

- Na tobie i Jacobie, tobie i Shawnie...

- O czym ty mówisz, mamo? - pytam zmieszana. Skąd ona...? Co się dzieje w tym domu? Ukryte kamery czy jak? Już nie wyrabiam.

- Przecież nie jestem ślepa. Szczerze mówiąc, kibicuję wam od trzech lat. To dobry chłopak i co najważniejsze - zasługuje na ciebie. To jest pierwsza sprawa. Druga dotyczy tego, który nigdy nie zasługiwał...

- Czy my naprawdę musimy o nim rozmawiać? - jęczę.

- Tak. Przecież nadal nie mam pojęcia, co się między wami wydarzyło, a chcę wiedzieć - mówi kategorycznym tonem.

- No... zerwaliśmy ze sobą jakieś trzy miesiące temu...

- Dlaczego?

- Nie pasowaliśmy do siebie.

- Kto zerwał?

- Ja, ale... um... przyjął to lepiej niż myślałam - odpowiadam, siląc się na krzywy uśmiech.

- Naprawdę myślisz, że to nie on? Jesteś tego p e w n a? - pyta z naciskiem na ostatnie słowo.

- Nie męcz mnie, miałyśmy do tego nie wracać.

- Nie przypominam sobie czegoś takiego - mówi z pewnością w głosie.

  Szczerze? Ja też nie. Znowu kłamie, żeby go ochronić. Dosyć tego!

- Dobra, to był on, zadowolona? Jedyne czego chcę to zemsta, więc nie przyznam się do kłamstwa, dopóki go nie dorwę! - po tych słowach zmierzam do swojego pokoju, ale kiedy moja mama przemawia, zatrzymuję się.

- Wiem co czujesz. Ja swego czasu także miałam ochotę zabić chłopaka, ale za zdradę.

- I co zrobiłaś? - pytam zaciekawiona, odwracając się w jej stronę.

- Cóż, to jest akurat ciekawe - wyszłam za niego.

- Co? Tato cię kiedyś zdradził?!

- Emm... trochę zeszłyśmy z tematu... Chciałam powiedzieć, że różnie w życiu bywa i trzeba zaufać losowi. Jeśli spotkasz go gdzieś na ulicy, walniesz gówniarza i pójdziesz dalej. Nie warto szukać problemów na siłę.

  Nawet jeśli ma rację, ja i tak nie posłucham.

  Mam już plan i zamierzam wprowadzić go w życie

*****

2 miesiące wcześniej

- Łał, nie wiedziałem, że możesz wyglądać jeszcze piękniej niż zwykle - mówi Shawn po kilku sekundach gapienia się na mnie.

  Nie żeby mi to przeszkadzało - uroczo się gapi.

 Mam na sobie śliczną, kwiatową sukienkę z dekoltem w serek i beżowe balerinki. Chciałam iść w rozpuszczonych włosach, ale jest tak ciepło, że byłam zmuszona spiąć je w luźny koczek. Oczywiście w moim stroju nie mogło zabraknąć delikatnych kolczyków różyczek. Kocham kolczyki.

- Dziękuję. Ty też wyglądasz niczego sobie - tak naprawdę to kiedy go zobaczyłam w tej nie do końca zapiętej koszuli w kratę, ładnie wykrojonych spodniach i lekko zmierzwionych włosach, moje serce zabiło szybciej. Nigdy nie wyglądał lepiej, idąc na randkę. Czyżby to ogromne wrażenie zostawił specjalnie dla mnie?

- Przy tak wyjątkowej dziewczynie muszę się jakoś prezentować - mówi, wyciągając do mnie dłoń. Przykrywam nią swoją i czując delikatny uścisk wreszcie czuję się... idealnie. Jakbym w końcu była główną bohaterką swojego życia. Dramat zamienia się w komedię romantyczną.

Czy istnieje szansa na 'happy end'?

  Najpierw idziemy na plażę, by obejrzeć zachód słońca. Nie jesteśmy tam zbyt długo, bo szybko robię się głodna. Po wspaniałej kolacji wracamy do spacerowania. Szatyn pokazuje mi miejsca, które stawiają nasze miasto w zupełnie innym świetle. Cudownym świetle.

 Zanim się orientuję, co zamierza, zawiązuje mi na oczach opaskę i bierze mnie w ramiona, jakbym była panną młodą.

- Co ty wyprawiasz? - pytam ze śmiechem w głosie.

- Zamierzam pokazać ci moją sekretną kryjówkę.

- Ale czemu mam na oczach opaskę?

- A czy inaczej dałabyś mi się podnieść? - ma rację. Zna mnie lepiej niż ja sama.

 Po paru minutach czuję jak Shawn odsłania mi widok na... drzewo. Widząc moje zmieszanie, mówi mi, żebym popatrzyła w górę.

- Nie wierzę! Domek na drzewie! - krzyczę uradowana jak małe dziecko. Kiedyś bawiliśmy się w bardzo podobnym, ale pewnego dnia wycięto nasze drzewo. Od tamtej pory na każdego faceta z piłą patrzyłam wilkiem. Aż do dzisiaj.

- Przywołuje wspomnienia, co?

- Tak... Wspinamy się?

- Ty w tej sukience masz zamiar wspiąć się po gałęziach? - mówi, kręcąc głową z niedowierzaniem. - Nie po to mocowałem drabinkę.

- Linową?

- Linową.

- Wchodzę w to - mówię, podchodząc do niego.

 Obejmuję jego szyję i patrzę mu głęboko w oczy. Po chwili czuję smak jego ust bardzo lekko napierających na moje, jakby nadal pytał mnie o pozwolenie.

 W środku czeka na nas piknik. Ten chłopak z każdą chwilą coraz bardziej mnie zaskakuje.

 Podoba mi się to.

 On też mi się podoba.

SOMEBODY ELSE || s.mOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz