Rozdział 2

148 13 0
                                    

- Przynieść wam coś? Przekąski? Deser? - pyta moja mama, siedząca piętro niżej. Kiedyś chętnie przystalibyśmy na taką propozycję, ale nie dzisiaj. Zbyt wiele się zmieniło.

 Leżymy w ten sposób już pół godziny - wtuleni w siebie tak, jakby świat miał się za chwilę rozsypać na miliony kawałków. Nic nie mówimy, ale i tak myślimy o tym samym. Co dalej?  

 Ciekawe, co ON teraz robi. Pewnie miesza w głowie innym dziewczynom, bije się z kolejnymi chłopakami, wymyśla nowe tożsamości oraz charaktery. Bawi się ludźmi i życiem.

 Tak właściwie, to czemu mnie to obchodzi? Chodzi o los nieznajomych czy raczej o osobę, którą się wydawał?

 Nagle Shawn zaczyna się śmiać. Najpierw cicho, a potem coraz głośniej i głośniej. Z jego ust wydobywa się ten niepowtarzalny, szczery śmiech, za którym tak bardzo tęskniłam. Dołączam do niego i trwamy we wspólnym rechocie przez kilka minut. Przypominając sobie, że nadal nie wiem, o co chodzi, pytam:

- Z czego się tak właściwie śmiejemy?

- Przypomniało mi się jak kiedyś uznaliśmy, że Twój chomik nie żyje. Postanowiliśmy wykopać dla niego dołek w ogródku i kiedy go tam włożyliśmy on... obudził się zdezorientowany. - przerywa na chwilę i znowu zaczynamy się śmiać.- Myśleliśmy, że powstał z martwych czy coś... Fajne wspomnienie.

- Tak... On trafił do babci, a ja nigdy więcej nie chciałam mieć chomika... - mówię. Po chwili dodaję coś zupełnie niepotrzebnego - Obiecałeś mi wtedy, że obronisz mnie przed każdym, kto spróbuje mnie skrzywdzić, jeśli w końcu przestanę płakać.

- Nie dotrzymałem obietnicy...

- To nie Twoja wina. Jedyne co mogłeś zrobić, to powiedzieć mi, że on jest jakiś podejrzany. Zrobiłeś to.

                                                                                           *****

Niecałe cztery miesiące wcześniej

- Wiesz, coś mi w nim nie pasuje. Jest zbyt... tajemniczy - mówi Bianca. Przyjaźnimy się od lat, ale różnie między nami bywało, więc nie do końca jej ufam.- Wydaje mi się, że coś ukrywa. Udaje kogoś, kim nie jest.

- Nie, nie masz racji. On taki właśnie jest. Jego jedyną wadą jest wybuchowość, ale... radzimy sobie z tym.

 Nieprawda.

 Mój wewnętrzny głos. Jeszcze jego tu brakowało...

- Cześć dziewczyny, coś mnie ominęło? - odzywa się Shawn. W sumie to ciekawa jestem, co myśli na ten temat. Z jego zdaniem liczę się najbardziej.

- Co myślisz o Jacobie? - zauważam, że z jego twarzy prawie znika uśmiech. Prawie, bo jeszcze z tym walczy. Widzę to w jego oczach.

- Według mnie jest jakiś... dziwny - Dziwny? Nigdy mi tego nie mówił.

- Nie rozumiem, o co wam chodzi - mówię, po chwili dodając - Chyba, że to wy nie rozumiecie mnie.

- Tu chodzi o niego, nie o ciebie - broni się Bianca.

- Co za różnica? Nie widzicie, że to mnie boli? - podnoszę głos, wręcz krzyczę.

 Nie mogąc znieść dzisiejszego dnia, biegnę do domu. Walić ostatnie dwie lekcje, muszę wypłakać się w poduszkę.

 Nie, nie przesadzam.

SOMEBODY ELSE || s.mOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz