Rozdział 3

114 10 0
                                    

Shawn już wyszedł, zostałam sama. Pozostaje mi tylko rozmowa ze sobą, ale... czy jestem na nią gotowa?

  Wychodzę na balkon i spoglądam w dół. Jak zwykle zaczyna mnie mdlić, więc wracam do pokoju.

 Dziwna jestem.

 Większość ludzi na moim miejscu nie bałaby się wysokości, tylko wody. Tymczasem ja zaczęłam pływać, żeby mieć pewność, że już nigdy nie znajdę się w tak beznadziejnej sytuacji.

 Zaczęłam się czuć bezpiecznie w wodzie, a nawet pod wodą. Za to kiedy patrzę w dół... ogarnia mnie niepokój, czuję dreszcze, boję się. Boję się, że spadnę, przestanę oddychać, umrę.

 A najbardziej przeraża mnie to, że mogę stracić najważniejszą osobę w moim życiu - Shawna.

                                                                                            *****

Trzy miesiące wcześniej

- Hope, dlaczego ty mnie unikasz?

- Wiesz, chciałam udowodnić wam, - I przy okazji sobie- że Jacob jest w porządku.

- I co?

- No więc... Kiedy tydzień temu uciekłam ze szkoły zauważył mnie Daniel, który skończył już wtedy lekcje. Podszedł, spytał, co się stało i czy może jakoś pomóc. Opowiedziałam mu wszystko, bo musiałam to z siebie w końcu wyrzucić, a on zaproponował, że mnie odprowadzi. Zgodziłam się.

- A co to ma wspólnego z Jacobem?

- Daniel pocieszał mnie przez chwilę, a potem zaczął rozśmieszać. Kiedy okazało się, że musi już iść, przytuliłam go oraz podziękowałam za dodanie otuchy. Jacob wszystko widział i od razu zrobił mi awanturę. Gdy poprosiłam go, żeby przestał być takim dupkiem on... - urywam. Muszę wziąć głęboki oddech, zanim to powiem. - Uderzył mnie.

- CO ZROBIŁ? - W oczach Shawna widzę coś, czego do tej pory nie można było tam dostrzec - wściekłość. Nigdy nie miałam do czynienia z takim dzikim spojrzeniem, szczególnie u osoby tak opanowanej - GDZIE JEST TEN GNOJEK?!

- Czekaj, spokojnie. Nie przeprosił, ale następnego dnia wysłał mi ogromny bukiet kwiatów i...

- Jakich kwiatów?! Czy ten dupek nie ma pojęcia o tym, że nawet cała kwiaciarnia nie załatwi sytuacji? Jesteś zbyt delikatna, piękna i wyjątkowa, żeby można cię było popchnąć, a co dopiero uderzyć! Podczas gdy ja marzę o tobie od trzech lat, on sprawia, że zakochujesz się w nim w dwa tygodnie i nadal narzeka! Zrobiłbym wszystko, żeby być na jego miejscu, a gdyby tak się stało, traktowałbym cię jak swój największy skarb, brylant, księżniczkę. Nie mogę uwierzyć w to, jaki on jest głupi!

 Z każdym jego słowem moje serce coraz bardziej rośnie... Tak samo jak poczucie winy. Jak mogłam nie zauważyć? Oczywiście, nie raz słyszałam komentarze na temat naszej relacji, ale nigdy nie brałam ich na poważnie. Jak to możliwe, że mając idealnego chłopaka tuż przed swoim nosem ani razu nie popatrzyłam na niego jak dziewczyna na chłopaka? Przez tyle lat widziałam w nim brata!

- Tak bardzo cię przepraszam. Nie wiedziałam... - mam coś dodać, ale po chwili nie ma to już znaczenia. Opieram swoje ręce na jego silnych ramionach, wspinam się na palcach i przyciskam swoje wargi do jego ust. Gdy orientuje się, co się właśnie dzieje odwzajemnia mój pocałunek. Na początku jest lekki i delikatny, ale po chwili staje się namiętny i pełen uczuć skrywanych przez te trzy lata. Zapominam o Jacobie, jego zazdrości i agresji. Liczy się tylko tu i teraz.

 W końcu czuję się bezpiecznie.

SOMEBODY ELSE || s.mOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz