Rozdział 16

1.1K 51 9
                                    

  Czułam jego wargi na swoich, były tak idealne, że sama już nie wierzyłam w to co się dzieje. 

Mówiąc szczerze od początku chciałam by to zrobił, ale nie liczyłam, by on mógł chodziaż na mnie spojrzeć. A jednak działo się, może i to był nic nie znaczący pocałunek, ale podobało mi się.

Napierał na mnie, a ja oplotłam nogi na jego biodrach. Wtedy lekko mnie podniósł i chwycił mnie za tyłek. Przerywając na chwile pocałunek, spojrzał prosto w moje oczy, a ja rozpływałam się na widok jego.

-Mogę?-spytał nie pewnie, wzkazując na swoje ręcę.

-Jasne.

Jego usta znów odnalazły moje, trzymałam ręcę na jego szyji, a on swoje na moim tyłku, a sam opierał się o blat, tak było mu chyba wygodniej.
Byłam ciekawa ile tak ze mną wytrzyma, ale wyglądało na to, że mój ciężar nie sprawiał mu kłopotu.

Jego pocałunki stawały się coraz badziej namiętne. Czułam jak nasze oddechy przyśpieszają, i jak jego serce mocno bije, kiedy położyłam mu jedną rękę na klatkę piersiową.

Wiem, że może nie było to odpowiednie, był starszy i to tak troche dużo, ale nie obchodziło mnie to, chciałam by mnie całował.

Czułam jak się rusza, lekko otworzyłam oczy, zauważyłam jak idzie w stronę kanapy, nie przerywając pocałunku. 

Po chwili, przerwał na moment, żeby mnie położyć. Widziałam jak jego oczy błyszczą, jak się uśmiecha. Był taki piękny, idealny.

Znów zaczął mnie całować, przeszedł na szyję, robił ścieżki od gardła do ust. Czułam jak jego silna ręka oblata moją talie a druga zagłębia się we włosach.

Tak strasznie podobalo mi się to co robił, miał ogromnę wyczucie, był delikatny, ale nie, aż tak.

Jego ręka powędrowała pod moją bluzkę, była taka ciepła i przyjemna, Wiedziałam do czego zmierza i wiedziałam, że muszę to przerwać.

Nawet gdybym chciał, czegoś więcej wiedziałam, że nie jestem gotowa, a może poprostu się bałam.

-Max.-wysapałam mu do ucha. W tę sam sposób przerywając nasz pocałunek.

-Tak?-spytał z radością w głosie.

-Ja chyba.-nie mogłam dokończyć, moje policzki oblały się rumieńcem. Niechciałam by widział moje zakłopotanie, więc ukryłam twarz w jego szyji.

-Nie jesteś gotowa.-dokończył za mnie, jego głos był taki spokojny i miły. Myślałam, że mnie wyjśmieje, jak bardzo się myliłam.
Po chwile dodał.-Rozumiem.-odchylił lekko moją twarz, trzymał mnie za podbródek. Uśmiechał się łozbuziarsko w tym uśmiechu było mu najlepiej. Dolna warga lekko większa od górnej idealnie pasowała do jego twarzy i przy okazji razem tworzyły piękną całość.

-Ja.-nadal byłam zbyt zawstydzona by coś powiedzieć. Max widząc moje zakłopotanie lekko musnął moje wargi i szepnął mi na ucho.-Poczekam.

Uśmiechnęłam się na to, a rumieńce zeszły z mojej twarzy.

-Dziękuje.-powiedziałam niepewnie, zagryzając dolną wargę.

Siedziałam teraz okrakiem na jego nogach, nasze twarze dzieliło zaledwie pare centymetrów.

-Nawet nie wiesz jak dawno chciałem to zrobić.-stwierdził z uśmiechem i przytulił mnie do siebie. Po czym dodał ściszonym głosem.-Tylko wiesz, ja mogę czekać, ale ty za to musisz się przestać tak ubierać.-stwierdził spokojnie.

-A co, przeszkadza Ci, że tak chodzę, ponieważ?-już całe moje zawstydzenie zeszło ze mnie.

-Ile razy można Ci mówić, co?-przewrócił oczami.

-Ale ty tak słodko to mówisz.-zaśmiałam się na to.

-Bo wyglądasz cholernie pociągająco. I nie mów więcej, że robie coś słodko. -powiedział z łobuziarskim uśmiechem i lekko pocałował.

-Ale skoro to prawda. Ogólnie jesteś słodki. Co za inny chłopak ubrał by taki uroczy fartuszek.-zaśmaiłam się, wiedziałam, że będę mu to wypominać, na samo wspomnienie, nie moglam powstrzymać łez.

-Czy ciebie idzie uciszyć tylko w jeden sposób?-spytał zirytowany.

-No wiesz w sumie jest jeszcze jedzenie, tym też możesz mnie uciszyć.-swierdziłam. Byłam już na prawdę cholernie głodna.

-Eh, chyba wole pierwszy sposób.-stwierdził i pocałował mnie. Był to krótki ale za to bardzo namiętny pocałunek.

-Ty chyba jesteś uzależniony od całowania.-stwierdziłam ze śmiechem.

-Jestem uzależniony od ciebie.-uśmiechnął się i dodał.-Wiesz w sumie nic o prócz tych kanapek nie ma.-zauważyłam, że posmutniał, na pewno z tego powodu, że nie chciałam ich jeść.

-W sumie, to mogę je zjeść.-stwierdziłam.-Ale po tem jedziemy na zakupy.-powiedziałam szybko.

-Dobrze szefowo.-odpowiedział z uśmiechem.

Wziął mnie na ręcę i zaniósł do kuchni. Posadził mnie tam skąd mnie wziął. Czułam się jak jakaś lalka.

Poczym podał mi tackę. jak tak teraz na to patrzę, to chyba nie jest tak źle. Ale takich pomieszańców jeszcze nie jadłam. Dajmy na to pasztetowa z pomidorem? Szynka z dżemem?

Nie chciałam sprawić mu przykrości, więc wziełam jeden kawałek i ugryzłam. Widząc jak patrz jak jem, czułam się dziwnie, opierał się o blat obok mnie i wręcz promieniał radością.

Mówiąc szczerze myślałam, że będzie gorzej, a nawet mi to smakowało. Poczułam, że na prawdę byłam mega głodna. Szybko pochłonęłam resztę i odłożyłam tackę.

Zeskoczyłam z blatu i podeszłam do Max'a, musiałam stanąć na palcach, żeby go pocałować w polciczek.

-Dziękuje.-powiedziałam szczerze. A on odpowiedział mi z jeszcze większym uśmiechem.

-A teraz zasuwaj do góry się ubrać.

Chciałam już iść, ale on zatrzymał mnie pociągnięciem za nadgarstek.

-Tylko proszę Cię w miarę normalnie.

Po tych słowach wiedziałam, że ubiore się "ładnie", no przynajmniej się postaram. Mu na złość.

Poszłam do pokoju i stanęłam przed szafą. Już miałam gotowy plan.

Czarna skórzana spódniczka, bordowa koszulka z dekoldem w serek. Takiego samego materiału jak spódniczka, kurtkę i czarno-białe conversy.

Poprawiłam jescze włosy, bo on mi je zepsuł,no ale, opłacało się. Zawiązałam je w niedbałego koczka.

Gdy byłam już gotowa schodziłam na dół i usłyszałam głośne wolanie.

-Czy ty wiesz co to znaczy w miare normalnie?-był poirytowany.-Na to samo by wyszło gdybyś się nie przebrała.

-Zawszę mogę się przebrać spowrotem w tamto.-powiedziałam z uśmiechem.

-Nie!-zawołał.-Dobra chodź już.

Siedzieliśmy w aucie, a Max powiedział:

-Nawet nie wiesz jak seksownie wyglądasz w tej spódniczce.

-No nie.-stwierdziłam.

-Ja Ci naprawdę kupie lustro, takie wykurwiste na całą ściane.

Zaczełam się śmiać. Nigdy nie znudzi mi się denerwowanie go.

Zapalił silnik i ruszyliśmy. Po chwili byliśmy już na ulicy, a jego ciepła ręka znalazła się na moim udzie.

-Mogę?-zapytał nie pewnie.

-Nie, fuj, bierz ją.-powiedziałam po czym wybuchłam śmiechem i dodałam.-Jaki ty jesteś głupi.-stwierdziłam śmiejąc mu się w twarz.

Smak Grzechu ✔ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz