Rozdział 43

531 28 2
                                    

Pov Carm

Nie powiem super. Właśnie siedziałam na tyłach samochodu tego zwyrola.

Jechaliśmy już z pół godziny, a on ciągle nie może zrozumieć, że nie mam ochoty z nim rozmawiać...

Przed wyjściem z domu, ten idiota pozwolił, a raczej kazał napisać list. Nadal pamiętam co tam pisałam.

Myślałam o tym czy będzie mu przykro, czy będzie tęsknił? Może nie? W końcu znamy się tak krótko. Z tą myślą zasnęłam.

Pov Max.

Wróciłem z pracy po osiemnastej  pierwsze co mnie zaskoczył, a bardziej przeraziło były uchylone drzwi do naszego domu. To nie możliwe, żeby była tak bezmyślna i zapomniała je zamknąć. Odrazu pomyślałem o ty, że coś musiało się stać.

Wpadłem do domu krzycząc na całe gardło imię moje dziewczyny, lecz odpowiedziała mi głucha cisza. Pobiegłem na góre zaglądając do każego pomieszczenia. Pusto. Pibiegłem do kochni i salonu, też nic.

Załamany odpadłem na kanape, a moja ręka zachaczyła o coś szorsktieko. Odrazu zacząłem czytać, a już z pierwszym zdanie w moich oczach ponawiły się łzy.

Przepraszam, że nie mogłam się z tobą pożegnać. Dylan całkowicie mnie zaskoczył i dał wybór. Albo ja albo Jazz, zapewne zdajesz sobie sprawę jaką decyzję podjełam i uważam, że była ona jak najbardziej słuszna. Ja znikne i przy okazji twoje problemy, Jazz niczym nie zawinił i dlatego ta sprawa nie powinna go w ogóle dotyczyć. Nie pozowle aby płacił za nasze błędy. Powinnam już dawno odejść. Mam nadzieje, że będziesz szczęśliwy, że ułożysz sobie życie. Proszę Cię o jedno, zadbaj o Jazz'a. Żyj dalej tak, jakbyś nigdy mnie nie poznał. Jestem Ci wdzięczna za wszystko co dla mnie zrobiłeś, jesteś najlepszym co mnie w życiu spodkało, niczego nie żałuje.

                              Kocham Cię, twoja Carmen.

Bolało? Naprawdę bolało. Jak ona mogła w ogóle pomyśleć, że jak zniknie to znikną moje problemy? No ludzie, w dupie mam jakieś problemy!

Przeraża mnie fakt, że moja mała Carm jest zdana na łaske tego sadysty. 
Gdyby nie moja praca, teraz wszyscy siedzieli byśmy w domu oglądając jakiś film.

To moja wina. Bo to moja wina, prawada? Jestem idiotą! Nie zasługuje na nią. Już dawno temu powinienem pozbyć się Dylana, ale nie po co? Jestem największą ciotą jaką nam.

A Carmen? Jest taka młoda, a taka odważna. Podziwiam ją. Ale to nie tylko odwaga nią kierowała. Bo nikt normalny nie poszedłby z własnej woli z psychlem. Chodź poniekąt ją rozumiem. Dylan zagrał na jej psychice. Gdybym ja miał wybór, też poszedłbym za nią, czy za Jazz'a. To moje błędy. Niby czemu ona ma za nie płacić?

Wiem co muszę zrobić. Muszę ich odbić. Co za tym idzie zabić Dylana i hego szefa. Znikną oni znikną problemy. Nwet jakbym miał tego nie przeżyć.

Szybko podniosłem się z kanapy i biegem ruszyłem do swojego pokoju. Z zuflady przy łóżku wyciągnełem broń. Dwa pistoletu i pare noży.

Musiałem się jeszcze przebrać. Ubrałem czarme dresy i tego samego koloru bluze. Na nogi wciągnełem czarne forcy, a na wierz też czarną skórzaną kurtke. Za pasek włożyłem broń i tak gotowy zbiegłem na dół. Zależało mi na czasie, więc nie mam ochoty przeciskać się w korkach.

Wzięłem kluczyki od mojego ścigacza i wybiegłem na dwór, nie dbając o to czy dom jest otwarty.

Już po chwili pędziłem ulicami do dobrze mi znanego miejsca. Tylko tam mógł ich zabrać.

Teraz miałem jeden cel. Uratować ich nawet za cene własnego życia. Czułem się źle? To mało powiedziane, czułem się jak totalny kretyn. Byłem za nich odpowiedzialny! Mają tylko po pietnaście lat. Ona ma tylko pietmaście lat, a już przeżyła więcej niż nie jeden czterdziestolatek.

Muszę walczyć o jej szczęście. Muszę.

***
Taki krótki jakiś, no przepraszam, ale tak wyszło. Gyby był dłuższy nie miałby sensu.
Czekam na opinie:*
Mam nadziej, że się podoba^.^

Smak Grzechu ✔ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz