Rozdział 3. Wakacje u Severusa

1.8K 125 15
                                    

Następnego dnia zabraliśmy się do pracy. Zaczęliśmy od prostych eliksirów na przeziębienie. Severus przygotowywał wielki kocioł, a ja niewielką ilość w małym kociołku. Jakby miało się coś nie udać, to lepiej, żeby mniej niż więcej. Jednakże byłam na tyle uzdolniona z eliksirów, a Severus potrafił mnie tak dobrze poprowadzić, że również mój eliksir nadawał się do spożycia. Z dumą obserwowałam, jak Sev przelewał go do buteleczki, opisał, a następnie włożył do pojemnika dla pani Pomfrey.
Dokładnie to samo robiliśmy z następnymi eliksirami przez następne kilka dni. W tym czasie wiele dowiedziałam się o magii uzdrawiającej. Z zainteresowaniem słuchałam o eliksirze Szkiele-Wzro, który był w stanie sprawić, że odrastają wszystkie kości. Byłam ciekawa, w jaki sposób można je stracić. Złamać? To naturalne. Ale stracić?
W dniu, w którym warzyliśmy eliksir Słodkiego Snu, postanowiłam sama go wypróbować. Jak tylko Severus z zadowoleniem zajrzał do mojego kociołka i odwrócił się po pojemnik, żeby również ten dodać do zapasów pani Pomfrey, szybko przelałam odrobinę do malutkiej buteleczki, schowanej w kieszeni. Wieczorem z ciekawością wypiłam go i w ciągu zaledwie kilku sekund zasnęłam. Ledwo zdążyłam dojść do łóżka, już spałam. Nawet nie zdążyłam przykryć się kołdrą.
Dzień przed przyjazdem Dracona w końcu odważyłam się zapytać Severusa o Jamesa Pottera.
— Pod koniec roku szkolnego słyszałam pewną rzecz i zastanawiam się, czy to prawda... — zaczęłam. Severus krótko spojrzał na mnie, a następnie kontynuował przygotowywanie składników do kolejnego eliksiru. — Czy James Potter uratował ci życie? — Severus był tak zaskoczony tym pytaniem, że podczas krojenia dżdżownic, naciął sobie palec. Syknął, a kiedy odłożył nóż, zauważyłam krew. Podeszłam do niego, zastanawiając się, co robić.
— Zajmę się tym — powiedział Sev i zniknął. Po chwili wrócił, z jego rany wydobywał się dziwny dym, ale palec już nie krwawił. Obserwowałam, jak rana się zabliźnia, a następnie znika.
— Gdzie to słyszałaś? — zapytał.
— Od profesora Dumbledore'a — odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Miałam nadzieję, że nie zapyta o szczegóły.
— To tylko częściowa prawda — mruknął Severus, wracając do swoich nieprzyjemnych wspomnień. — Opowiadałem ci, że James i Syriusz byli przyjaciółmi, a do ich paczki należeli jeszcze Remus Lupin i Peter Pettigrew. Zauważyłem, że Lupin wychodził w nocy z Poppy Pomfrey z zamku. Chciałem odkryć jego tajemnicę. Wtedy Syriusz powiedział mi, że znajdę Lupina za tunelem, którego wejście znajduje się w wierzbie bijącej. Zdradził mi, jak unieruchomić wierzbę, żeby bez problemu wejść do środka. Tak też zrobiłem...
Na chwilę zamilkł.
— Zanim dotarłem do końca tunelu, Potter mnie dogonił, żeby mnie stamtąd wyciągnąć. Jasne, można powiedzieć, że uratował mi życie. Można powiedzieć, że narażał swoje, ale... Tak naprawdę ratował skórę Blacka, którego wyrzucono by ze szkoły, gdyby coś mi się stało. Potter i tak przybył odrobinę za późno, bo byłem tak daleko, że zobaczyłem Lupina... jako wilkołaka.
Spojrzałam na niego zaskoczona.
— Remus Lupin był wilkołakiem?
— Jest — mruknął Sev. — Mówiłem ci, że on żyje. — Zamilkł, by wziąć głęboki wdech. — Tak... więc zobaczyłem wilkołaka, Dumbledore dowiedział się o tym żarcie i zabronił mi komukolwiek o tym mówić. Słowa dotrzymałem. Jesteś pierwszą osobą, której to powiedziałem.
— A mama? Lily? Przecież się z nim przyjaźniły... Nie wiedziały?
— Wiedziały. Albo same to odkryły, albo w końcu chłopcy im powiedzieli. Kate również wiedziała o żarcie Syriusza, który mógł doprowadzić do tragedii... Nie było szlachetnego czynu Jamesa Pottera, który uratował znienawidzonego kolegę. Zrobił to, co musiał, żeby ochronić siebie i swoich przyjaciół.
Chwilę milczałam, zastanawiając się nad tym, co właśnie usłyszałam. Byłam rozczarowana profesorem Dumbledore'em, który przedstawił to tak, jakby James Potter zupełnie bezinteresownie uratował życie Severusowi. Harry wiedział tak mało o swoich rodzicach, a takie błędne wyobrażenia z pewnością mu nie pomogą w złożeniu ich prawdziwego obrazu.
— Dlaczego tak bardzo nienawidzisz Harry'ego? — zapytałam.
— Jest taki jak ojciec...
— Wygląda jak on — przerwałam mu. — Ale słyszałam, że z charakteru odziedziczył wiele cech po matce... Oceniasz go tylko ze względu na jego wygląd? Że tak bardzo przypomina ci Jamesa?
Sev milczał. Zignorował moje ostatnie pytania i mruknął cicho, ale mimo to go usłyszałam:
— Teraz nie możesz porównać, czy naprawdę ma cechy matki, bo ona przez niego nie żyje.
Nie odpowiedziałam, ale czułam, jak wszystkie elementy układanki wskakują na miejsce. Wiedziałam, że Severus kochał Lily, mamę Harry'ego. Wiedziałam, że Voldemort chciał zabić Harry'ego, ale uratowało go to, że Lily oddała za niego życie. Łatwo było powiedzieć, że Sev przelał swoją nienawiść do Jamesa na Harry'ego. Prawda leżała głębiej. Nienawidził go, bo obwiniał go o śmierć Lily. Jak ja mogłam na to wcześniej nie wpaść?
Severus siedział pogrążony w swoich myślach, a w jego oczach widziałam smutek. Oboje musieliśmy się wyrwać z przeszłości, więc wstałam z fotela.
— To jak? Robimy dalej ten eliksir?
To wystarczyło. Sev spojrzał na stół pełen składników. Przez kilka minut analizował, co już zostało zrobione, zanim mu przerwałam, a dopiero potem wrócił do pracy. Ja również zabrałam się za mój eliksir, starannie powtarzając to, co robił.

Isabella Potter 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz