Rozdział 13. Przypuszczenia i tajemnice

1.2K 91 6
                                    


Następnego dnia odwołano zielarstwo z powodu śnieżycy. Postanowiłam więc skorzystać z okazji i zajrzeć do profesora Dumbledore'a. Musiałam z kimś porozmawiać o Harrym, a w tej sprawie był on jedyną osobą, która mogła wiedzieć coś więcej i choć trochę mnie uspokoić.
Na szczęście dyrektor był w swoim gabinecie i zachęcająco skinął na krzesło, żebym usiadła.
— W czym mogę ci pomóc? — zapytał, patrząc na mnie z uwagą.
— Pewnie już pan słyszał, że Harry jest wężousty — powiedziałam. Dumbledore ze spokojem skinął głową, jednak nie odezwał się ani słowem.
— Czy... istnieje możliwość, że Harry jest potomkiem Slytherina?
— Nie sądzę — odpowiedział ze spokojem. Spojrzałam na niego zaskoczona.
— Nie? To skąd Harry...
— Mam pewne podejrzenia — przerwał mi Dumbledore. — Ale niestety nadal nie mam pewności, czy są słuszne.
— Czy to ma związek z moimi wizjami?
Chwilę czekałam, zanim profesor odpowiedział:
— Tak myślę. Obawiam się, że coś was łączy, stąd te wizje i umiejętności Harry'ego. Niestety nadal nie mogę...
— ...powiedzieć, o co chodzi — dokończyłam z westchnięciem. — Więc tym też mam się nie przejmować? Że Harry jest wężousty i wszyscy myślą, że to on jest dziedzicem Slytherina? Że on sam tak myśli, obawia się tego?
— Gdybym miał pewność, powiedziałbym ci. Niestety nie chcę, żebyś uwierzyła w teorię, która być może nie jest prawdziwa — odpowiedział ze spokojem. Profesor niewiele mi pomógł, ale czego ja się właściwie spodziewałam?
— Panie profesorze — powiedziałam, myśląc o mojej rozmowie z Amandą sprzed kilku dni. — Czy wie pan, kto otworzył Komnatę Tajemnic?
— Mam pewne podejrzenia — odpowiedział. — Właściwie jestem tego pewien, ale nadal nie wiem, w jaki sposób to zrobił.
— Czy podejrzewa pan Vol... — zaczęłam, ale przerwało mi pukanie do drzwi. Po chwili weszła do środka profesor McGonagall, więc pożegnałam się z dyrektorem. W drodze do wieży myślałam o profesorze. Chociaż nie wiedziałam, co powiedziałby o teorii Amandy, uspokoiło mnie, że już wiedział, kto jest sprawcą ataków. Teraz pozostało tylko odkryć, w jaki sposób została otwarta.

Jeszcze przed pierwszą lekcją doszło do kolejnego ataku. Tym razem ofiarami był Justyn oraz... Prawie Bezgłowy Nick. O ile do tej pory ludzie byli zaniepokojeni, tym razem wpadali w prawdziwą panikę: Co mogło spetryfikować ducha? Wszyscy rezerwowali miejsca w pociągu jadącym do Londynu, chcąc spędzić święta w domu. Tego roku tylko kilkoro uczniów planowało zostać w zamku. Byłam jednym z nich, nie mogłam się doczekać świąt spędzonych z Severusem. Ku mojemu zaskoczeniu, również Draco postanowił zostać, mówiąc, że chciałby je spędzić ze mną. Cieszyłam się z tego, że przez kilka dni będę miała ich obu na własność.
Również Harry nie wracał na święta do Dursleyów. Ostatnie dni przed przerwą świąteczną nie były dla niego łatwe, szczególnie że gdy odkryto Nicka i Justyna, on był przy nich. Na dodatek, po incydencie w trakcie spotkania klubu pojedynków, ludzie zaczęli naprawdę wierzyć, że to właśnie on był dziedzicem Slytherina. Kolejny atak tylko ich utwierdził w tym przekonaniu.
Oczywiście nie wszyscy w to wierzyli. Jedną z tych osób był Draco.
— Wiesz, co mnie najbardziej wkurza? — zapytał podczas jednego z naszych spotkań. Udało nam się wyjść na dwór, chociaż było bardzo zimno. — Że wszyscy myślą, że Potter jest dziedzicem Slytherina.
— Tak jest lepiej — odparłam.
— Wcale nie! Przecież ty nim jesteś! Nie atakujesz, nie otworzyłaś Komnaty, tego jestem pewien, ale to w twoich żyłach płynie krew samego Slytherina! — Draco był oburzony, że się tym nie przejmowałam.
— Wolę, żeby myśleli, że Harry nim jest, ponieważ prędzej czy później okaże się, że to bzdura i że on wcale nie otworzył Komnaty. A jeśli dowiedzą się o moim pokrewieństwie ze Slytherinem, nie będę mogła zaprzeczyć prawdzie. Wtedy też nie będę miała żadnego argumentu przeciw oskarżeniu, że to ja atakuję. A już szczególnie kiedy odkryją, kim był mój ojciec... Wiesz, bzdury typu niedaleko pada jabłko od jabłoni...
— Ale...
— Nie ma żadnego ale. Jest to nieprzyjemna sytuacja dla Harry'ego, ale dla mnie bezpieczniejsza. Przynajmniej na razie.
Draco nadal nie wyglądał na przekonanego, ale nie kłócił się. Chciał dodać coś jeszcze, ale szybko zmieniłam temat, zastanawiając się na głos, co będziemy robić w święta. Nie mogłam się doczekać, szczególnie że wszystko wskazywało na to, że w szkole zostaje naprawdę mało osób.

Isabella Potter 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz