Po południu miałam wrażenie, że byłam jedyną dziewczyną, która nie była zachwycona profesorem Lockhartem. Chociaż szybko rozniosło się po szkole, że jego pierwsza lekcja była katastrofą, zaskakująco dużo dziewczyn było zdania, że profesor chciał, żebyśmy po prostu poćwiczyli. Miałam już dość słuchania tego i wstałam z fotela.
— Gdzie idziesz? — zapytał Harry.
— Do Severusa — odpowiedziałam i wyszłam z pokoju wspólnego. Szłam dobrze znanymi korytarzami i po chwili pojawiłam się w jego gabinecie.
Sev jak zwykle zadbał o to, by na stole była herbata i ciastka. Trochę opowiedziałam mu o pierwszym dniu i lekcjach, nie wspominając tylko o zdjęciu zrobionym przed obroną. Natomiast rozbawiłam go, kiedy opowiadałam, jak brzydkie były mandragory. Oczywiście wiedział, jak one wyglądały, ale bawiło go, że byłam tym tak zniesmaczona.
Potem przypomniałam sobie, o co koniecznie chciałam go zapytać.
— Pani Weasley powiedziała, że moja mama była w Zakonie Feniksa. Czy to prawda? — Severus skinął głową. — Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś?
— Wyleciało mi z głowy. Łatwo zapomnieć, że ona również należała do tej grupy, ponieważ była mało aktywnym członkiem. — Otworzyłam usta, żeby o coś zapytać, ale uciszył mnie, podnosząc rękę do góry. — To nie był jej wybór, ona chciała walczyć, jakoś się przydać, ale jej brat był temu przeciwny i skutecznie udało mu się przekonać wszystkich, żeby Kate nie brała udziału w niebezpiecznych akcjach. Była wściekła, ale on był starszy, więc wszyscy go słuchali. Potem zaszła w ciążę, więc tym bardziej nikt nie chciał wysłać jej na walkę.
Wyobrażałam sobie, co musiała czuć. Pełna odwagi i chęci, żeby na coś się przydać i jedna osoba, która skutecznie jej to uniemożliwiła. Wiedziałam, że zamiarem Jamesa było zapewnienie bezpieczeństwa siostrze, żeby dożyła momentu, w którym jej dzieci idą do szkoły, ale... jak widać, to się nie udało.
Nic więcej nie powiedziałam na ten temat, tylko zaproponowałam rozpoczęcie lekcji oklumencji, więc przez następną godzinę starałam się zablokować Severusa, żeby nie mógł się dostać do moich myśli. Nawet ja widziałam, że robiłam postępy, małymi kroczkami zbliżałam się do celu, co motywowało mnie do jeszcze większej pracy.Następnego dnia miałam bardzo dobry nastrój, ponieważ nie było lekcji, świeciło słońce, a ja się wyspałam. Raźnym krokiem poszłam do Wielkiej Sali i zaskoczona zobaczyłam samotnego Rona przy stole. Usiadłam obok niego.
— Cześć, gdzie Harry?
— Jest na treningu — powiedział Ron. — Nie wiem, o której zaczęli, gdy się obudziłem, zobaczyłem tylko jego wiadomość.
W tym samym momencie przyszła Hermiona i zadała Ronowi dokładnie to samo pytanie, co ja.
Pomyśleliśmy, że skoro mamy wolny dzień, możemy pójść zobaczyć trening naszej drużyny. Kilka tostów zawinęłam w serwetkę i ruszyliśmy na boisko Quidditcha. Było pusto. Poza Colinem, który miał aparat na szyi, nie było nikogo.
— Chyba skończyli — powiedziała Hermiona.
— Nie jestem tego taka pewna — mruknęłam i usadowiłam się na trybunach. Nie musieliśmy długo czekać na pojawienie się drużyny Gryfonów.
— Jeszcze nie skończyliście? — zawołał Ron z niedowierzaniem, jak tylko zobaczył Harry'ego.
— Nawet nie zaczęliśmy! — odpowiedział Harry. — Wood uczył nas nowej taktyki.
Uśmiechnęłam się z rozbawieniem, obserwując zaspaną drużynę Gryfonów. Byłam pewna, że żadne z nich już nie wiedziało, co dokładnie mówił Oliver.
Ze znudzeniem obserwowałam, jak kilku zawodników lata na miotłach. Colin nieprzerwanie robił zdjęcia. Gdy już zastanawiałam się, czy nie byłoby rozsądniej pójść do zamku, odrobić zadania domowe czy zrobić cokolwiek innego, moją uwagę przykuł ruch jednego z bliźniaków, który wskazywał na coś ręką. Podążyłam wzrokiem we wskazanym kierunku i zauważyłam kilka postaci w zielonych szatach: drużyna Ślizgonów.
— Idziemy — mruknęłam do Hermiony i Rona. Zaczęliśmy schodzić z trybun. Miałam złe przeczucia.
Z daleka widzieliśmy, jak nasza drużyna kłóci się ze Ślizgonami, ale kiedy podeszliśmy do nich, wszyscy milczeli.
— Co się stało? — zapytał Ron. — Dlaczego nie ćwiczycie? I co on tutaj robi?
Z zaskoczeniem zauważyłam Dracona w zielonej szacie.
— Jestem nowym szukającym Ślizgonów, Weasley — oświadczył. Był bardzo zadowolony z siebie. — Wszyscy zachwycają się miotłami, które mój ojciec kupił dla całej drużyny.
Trudno było nie zauważyć siedem nowych Nimbusów 2001. Poczułam zawód. To było oczywiste, że zamiast przekonać kapitana o swoim talencie, Draco zapewnił sobie miejsce w drużynie w inny sposób. A może to był pomysł jego ojca? Nie zdziwiłoby mnie to.
— Niezłe, co? — kontynuował Draco. — Może sypniecie złotem i kupicie sobie takie same? W każdym razie tych Zmiataczek już dawno powinniście się pozbyć. Myślę, że jakieś muzeum chętnie by je przyjęło.
Drużyna Ślizgonów ryknęła śmiechem. Spojrzałam z rozczarowaniem na Dracona, ale on unikał mojego wzroku, ignorował, jakby mnie tam nie było.
— Ale przynajmniej żaden członek drużyny Gryfonów nie musiał się do niej wkupywać — powiedziała z pogardą Hermiona. — Każdy po prostu miał talent.
Zadowolona mina Dracona nieco zrzedła.
— Nikt cię nie pytał o zdanie, ty nędzna szlamo — warknął.
Byłam w takim szoku, że nie docierało do mnie, co się potem działo: Flint musiał go zasłonić, broniąc przed bliźniakami, którzy się na niego rzucili. Jak w zwolnionym tempie widziałam Rona wyciągającego różdżkę, którą następnie wymierzył w Dracona. Po stadionie rozległ się huk i zielone światło, które wystrzeliło z różdżki, ugodziło Rona w żołądek.
— Ron! Ron! Nic ci się nie stało? — zapiszczała Hermiona. Ron leżał na trawie i otworzył usta, żeby coś odpowiedzieć, ale zamiast tego beknął potężnie i z ust wypadło mu kilkanaście ślimaków.
Drużynę Ślizgonów sparaliżowało ze śmiechu. Z niesmakiem popatrzyłam na Dracona, który klęczał, bijąc pięściami w ziemię. Był cały czerwony, a z oczu płynęły mu łzy rozbawienia. Pokręciłam głową ze smutkiem i spojrzałam na Rona, którego otoczyła cała drużyna.
— Zaprowadźmy go lepiej do Hagrida, to najbliżej — powiedziałam do Harry'ego i Hermiony. Wspólnie podnieśliśmy Rona na nogi, oni ciągnąc go za ręce, a ja złapałam go za bluzę.
Udało nam się go wyprowadzić ze stadionu. Od czasu do czasu zatrzymywaliśmy się na chwilę, kiedy Ron zrzucał kolejne ślimaki. Harry w międzyczasie spławił Colina, który chciał robić zdjęcia.
Ciągle miałam przed oczami rozbawionego Dracona i aż gotowałam się ze złości. Kiedy już byliśmy prawie przy chatce Hagrida, zaczęłam się zastanawiać, w jakim stopniu to były moje uczucia, a w jakim Harry'ego. Nigdy dotąd nie czułam takiej złości na Dracona, a przecież wiele razy się kłóciliśmy i nie raz to były znacznie gorsze rzeczy, niż nazwanie mojej przyjaciółki szlamą. Nawet po pierwszej lekcji latania, kiedy byłam na niego wściekła, jak nigdy, nie czułam aż takiej złości, jak w tej chwili. Przerażało mnie, że czułam nienawiść i mogłam być pewna, że odbierałam to, co czuł Harry.
Jednorożce mnie uprzedzały.
W końcu dotarliśmy do chatki Hagrida, w międzyczasie chowając się w krzakach, żeby profesor Lockhart, który właśnie wychodził z chatki, nas nie zauważył. Podczas gdy Harry i Hermiona tłumaczyli Hagridowi, co się stało, ja starałam się zapanować nad emocjami. Powtarzałam sobie, że to, co czułam, nie było moje. Z trudem udało mi się oddzielić to, co naprawdę czułam od tego, co odbierałam. Nie było to łatwe i bałam się, że w przyszłości może to wpłynąć na moje zachowania względem niektórych osób.
— Isabella, wszystko w porządku? — zapytał Hagrid. Wyrwałam się z zamyślenia i spojrzałam na niego. Bacznie mnie obserwował, to samo robili Harry i Hermiona. Tylko Ron był pochylony nad miednicą i pozbywał się kolejnych ślimaków.
— Mogło być lepiej — mruknęłam. Nie mogłam powiedzieć Harry'emu, że właśnie walczę z jego nienawiścią. Nie zdradziłam mu, że jesteśmy ze sobą połączeni i odbieram jego uczucia. Bałam się, że nie zareaguje zbyt dobrze. A skoro on nie miał tego odczuwać w żaden sposób, właściwie nie musiał nic wiedzieć.
— To przez Malfoya? — zapytała delikatnie Hermiona. Skinęłam głową.
— Nigdy nie myślałam, że odkąd pójdziemy do Hogwartu wszystko może się tak skomplikować.
CZYTASZ
Isabella Potter 2
FanfictionMogłoby się wydawać, że w życiu Isabelli w końcu zapanuje spokój. Dzięki czerwcowym wydarzeniom zaprzyjaźniła się z Harrym, a świat odkrył, kim jest. Również z innymi przyjaciółmi ma świetny kontakt i wszystko zapowiada, że nowy rok w Hogwarcie będz...