Rozdział 17. Zniknięcie

1.2K 94 9
                                    

 Kiedy Ron potwierdził, że Isabella nie wróciła, Harry'emu przyszła do głowy jedna myśl: Paul powiedział, że dziewczyna traktuje Snape'a jak ojca. Podejrzewał, że tylko on dobrze znał Isabellę. Tak bardzo się o nią martwił, że postanowił zignorować swoją nienawiść do Mistrza Eliksirów. Tu chodziło o nią, a wiedział, że oboje ją kochali.
Propozycja Rona, że pójdzie razem z nim, zaskoczyła Harry'ego.
— Nie będę rozmawiał ze Snape'em. Sam do niego pójdziesz, ja poczekam na ciebie. Ale pomyślałem, że powinniśmy pójść do Hermiony i wszystko jej opowiedzieć, jeszcze zdążymy przed ciszą nocną.
Harry ze wstydem uświadomił sobie, że zapomniał o Hermionie. Ron świetnie odczytał jego uczucia.
— Daj spokój, na twoim miejscu też bym zapomniał, w końcu twoja kuzynka jest córką... — Ron przerwał i dodał z lekkim wahaniem. — Nadal w to nie wierzę.
— Trudno w to uwierzyć, ale to prawda. Sam widziałeś, jak zareagowała...
Tylko kilka osób spojrzało na nich, gdy wychodzili z pokoju wspólnego. Wszyscy cicho rozmawiali tylko o Isabelli i dyskutowali o tym, czy to ona otworzyła Komnatę Tajemnic.

W końcu dotarli do korytarza, w którym mieścił się gabinet Snape'a. Ron przystanął i delikatnie pchnął Harry'ego.
— Dalej idziesz sam — stwierdził.
Harry nic nie powiedział, tylko ruszył naprzód. Układał w głowie, co powie znienawidzonemu profesorowi. Chciał, żeby ta wizyta była bardzo krótka. W końcu stanął pod drzwiami i niepewnie zapukał.
— Wejść! — usłyszał szorstki głos. Harry otworzył drzwi i wślizgnął się do środka — Potter? — Twarz Snape'a wyrażała zdumienie.
— Chciałem zapytać, panie profesorze, czy nie widział pan Isabelli?
— Dlaczego jej szukasz? — zapytał nieprzyjemnym tonem.
— Chcę z nią porozmawiać. Bez względu na to, kim jest jej ojciec, jest moją kuzynką i przyjaciółką...
Ku zdziwieniu Harry'ego, twarz Snape'a złagodniała. Profesor spojrzał na niego, jakby dostrzegł w nim coś, czego do tej pory nie zauważał. Było to dziwne spojrzenie, bez nienawiści i pogardy, jaką zawsze żywił do Harry'ego.
— Niestety nie widziałem jej — powiedział Snape po chwili milczenia. — Daj jej trochę czasu. Wiem, że dyrektor z nią rozmawiał. Wróci. Może jeszcze dziś, w najgorszym razie spędzi noc z jednorożcami i pojawi się rano.
Harry skinął głową i podziękował, a następnie szybko wyszedł z gabinetu. Nie chciał spędzać tam ani sekundy dłużej, niż to było konieczne. Słowa Snape'a trochę go uspokoiły, ale żaden z nich nie przeczuwał, jak bardzo się mylił.

Po kilku minutach znaleźli się w skrzydle szpitalnym. Pani Pomfrey nie była zadowolona z tak później wizyty, ale pozwoliła im wejść.
— Cześć — przywitała ich radośnie Hermiona, ale uśmiech szybko jej zamarł na twarzy. — Co się stało?
— Ty opowiedz — mruknął Ron do Harry'ego, który nie mając innego wyjścia, zaczął opowiadać, co się wydarzyło tego popołudnia. Gdy skończył, Hermiona mruknęła cicho.
— Ona naprawdę jest jego córką...
— Wiedziałaś? — zapytał wstrząśnięty Ron.
— Podejrzewałam, ale nigdy nie miałam pewności. Podczas pierwszej uczty powiedziała, że jej dziadek był mugolem, co wykluczałoby, że jej ojcem jest Black, który jest czystej krwi. Poza tym Blackowie nie byli wężouści, a Sami-Wiecie-Kto był z tego znany. Może sami pamiętacie, jak stwierdziła, że tę umiejętność ma po ojcu... Raz też wspomniała, że nikt nie wie, gdzie on jest...
— A każdy wie, że Black siedzi w Azkabanie — dokończył za nią Ron. — Jakim cudem to wszystko pamiętałaś?
— Zawsze sprawiała wrażenie, że coś ukrywała. — Hermiona wzruszyła ramionami, jakby to wyjaśniało wszystko. — Ale nigdy nie wierzyłam w to, że ona mogłaby być jego córką. Jak to możliwe?
— Nie wiesz, skąd się biorą dzieci? — zażartował Ron.
Zamilkli.
— Jej mama nie mogła być z nim związana — powiedział cicho Harry. — Nie sądzę, żeby moi rodzice utrzymywali z nią kontakt, gdyby przeszła na jego stronę.
— Zapytamy jej, gdy wróci — odpowiedziała Hermiona. — Jak już wiemy o niej to najgorsze, to może teraz będzie chętniejsza do opowiadania o rodzinie.
Chłopcy milczeli. Harry podszedł do okna i spojrzał na Zakazany Las. Zastanawiał się, czy właśnie tam teraz była jego kuzynka. Chciał porozmawiać z nią już teraz, wyjaśnić jej, że wszystko jest w porządku i namówić na powrót do zamku. Miał ochotę pójść po nią, ale wiedział, że w lesie jest wiele niebezpiecznych stworzeń, a las jest tak wielki, że mógłby mieć problem z odnalezieniem jej. Po przygodach z zeszłego roku nie tęsknił za tym miejscem.
Jego rozmyślania przerwała pani Pomfrey, która obwieściła koniec wizyty. Podczas powrotu Ron naśmiewał się z kartki z życzeniami szybkiego powrotu do zdrowia, którą Hermiona dostała od Lockharta. Ich rozmowę przerwał czyjś rozgniewany głos, a gdy podeszli bliżej, okazało się, że należał do Filcha.
— Ale chyba nie myślisz, że ktoś znowu został napadnięty?
Stali nasłuchując, aż Filch odejdzie. Następnie wyszli na korytarz, gdzie połowę podłogi pokrywała woda, która wciąż wypływała z łazienki Jęczącej Marty. Teraz kiedy poza nimi nikogo nie było w pobliżu, usłyszeli jej donośnie zawodzenie i postanowili sprawdzić, co się stało.

Isabella Potter 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz