Obudziłam się wypoczęta. Rozejrzałam się po pokoju. Nie wiedziałam, co tutaj robię. Po chwili przypomniał mi się cały wczorajszy dzień: skok, miękkie lądowanie, spotkanie toriel. Na to ostatnie mimowolnie się uśmiechnęłam. Spojrzałam na zegarek. Była 15:51.
-Wow, serio przespałam 18 godzin! Nowy rekord!- zaśmiałam się.
Gdy wstałam na krześle zauważyłam: niebieski top, czarne legginsy, biały kardigan i niebieskie trampki. Szybko poszłam do łazienki się przebrać i odświeżyć. Zajęło mi to 25 minut. Postanowiłam poszukać Toriel. Siedziała w salonie na wielkim fotelu z książką w ręce.
-Dzień dobry – powiedziałam radośnie
-Ach witaj moje dziecko- Powiedziała odkładając jednocześnie książkę- Jak się spało?
- Bardzo dobrze- odpowiedziałam z uśmiechem.
-Jesteś głodna, moje dziecko?
-Tak troszkę.
-Poczekaj tu chwilkę, zaraz ci coś przyniosę- powiedziała idąc w stronę kuchni.
Usiadłam na krześle przy kominku. Nie wiem czemu, ale czułam się jakby tu był mój prawdziwy dom. Czułam się tu bezpiecznie. Tak dawno tego nie czułam.
Do salonu weszła toriel trzymając w ręce tackę na której był stos kanapek z: szynką, serem, ogórkiem, pomidorem, sałatą i szczypiorkiem. Do tego był świeżo wyciskany sok z pomarańczy. Normalnie żyć nie umierać. Szybko wzięłam się za jedzenie kanapek. Były przepyszne! Po zjedzeniu podziękowałam i chciałam iść do pokoju, ale Toriel zatrzymała i powiedziała:
-Poczekaj chwilę, mam dla ciebie niespodziankę. Usiądż sobie, zaraz przyjdę.- powiedziała i zniknęla za drzwiami do kuchni.
Po 3 minutach wróciła z ciastem. Pachniało obłędnie. Nałożyła mi kawałeki. Nie wiem co było lepsze: smak czy zapach.
-To najpyszniejsze ciasto jakie w życiu jadłam!- Krzyknęłam z pełną buzią.
-Bardzo mi miło że ci smakuje.-Powiedziała- Mam pytanie
-Jakie?- zapytałam nie przestając jeść.
- Czy chciałabyś przejść się ze mną do Snowdin?
-J-jasne- odpowiedziałam trochę niepewnie.
Przecież tam będzie mnóstwo potworów. Nie chcę, żeby ciągle na mnie patrzyli tylko dlatego, że jestem człowiekiem.
-Idż się ubierz, będę czekać przy drzwiach!- powiedziała odchodząc
Ubrałam się w ciepłą kurtkę, którą dała mi Toriel i wyszłyśmy z domu. Tak jak się spodziewałam, każdy się na mnie patrzył. Nie było to ani trochę przyjemne. Nigdy nie lubiłam być w centrum uwagi.
Szłyśmy jeszcze chwilę, gdy zauważyłam, że w naszą stronę idzie dwóch szkieletów. Natychmiast schowałam się za Toriel.
- Hej Toriel- powiedział niższy szkielet. Był ubrany w niebieską kurtkę z białym futerkiem i w niebieskich kapciach.
-Witaj Sans- odpowiedziała Toriel –Witaj Papyrus.
- Hej Toriel, a kto stoi za tobą?- zapytał z tego co się orientuję Papyrus.
- Ach, To jest Frisk. Chodż , nie wstydż się.
Stanęłam obok Toriel trzymając ją za rękę.
-H-hej- Powiedziałam niepewnie.
-Ty jesteś człowiekiem, tak?- spytał Sans.
- tak.- odpowiedziałam.
-Wowie- powiedział drugi szkielet- od tak dawna nie było tu żadnego człowieka.
-Może przyjdziecie do nas? Tam możemy spokojnie porozmawiać. Toriel, co ty na to- Powiedział sans.
- Jasne, czemu nie?- powiedziała toriel i ruszyłyśmy za szkieletami.
----------------------------------------------------
Kolejny rozdział gotowy!
Już niedługo Frisk odkryje coś (nie będę spojlerować)
Komentujcie i gwiazdkujcie
Do zobaczenia! <3
CZYTASZ
Undertale. Serce nie sługa. Sans x Frisk
FanficWielu z nas ma kochającą rodzinę, która zrobiła by dla siebie wszystko. Frisk to miała. Do czasu. Po tym, jak jej ojciec ją zostawił, jej matka zaczęła się nad nią znęcać. Codziennie jej matka znęca się nad nią. Bije ją i przezywa. Frisk chce zakońc...