Rozdział 3

150 12 2
                                    


                                                                                        Jack POV

Bardzo chciałem przyjść na tę wigilię. Tak bardzo miałem ochotę ją spotkać, tę śnieżnobiałą dziewczynę. Ta wigilia była dla mnie ważna. Miałem zamiar, tam pójść. Tylko po to by ją spotkać. W tak krótkiej, chwili stała się dla mnie bardzo ważna. Mógłbym przysiąść, że ona zarumieniła się. Tylko ja to widziałem, no wiecie te sprawy z mrozem ,,łączmy się w bólu". Wiecie ze mnie to taki śmieszek.

Ale do końca życia będę, żałował, że nie przyszedłem na tę wigilię. Jestem bardzo głupi, jestem idiota. Co mi przyszło na myśl, żeby to olać.

-Jack !!!- krzyknął Mikołaj.

-Tak?- uchyliłem głowę zza drzwi.

-Chciałbym zjeść moje ulubione ciastka ale yeti i krasnoludy. To przeklęte stworzenia i nie mogą pójść po nie. Więc wysyłam ciebie.-powiedział.

-Gdzie one są ?- pytam.

- W Arendel- odpowiedział szybko.

Nie dobrze bardzo nie dobrze!!!

-Co za to dostanę?- zapytałem. Chciałby, nic nie jest za darmo.

-Dwa ciastka- powiedział. Ha! On sobie ze mnie żartuję, to zdecydowanie za mało.

-Pięć-nie poddam się tak łatwo.

-Pff, ty sobie ze mnie żartujesz!-zaśmiał się- Dostaniesz trzy.

-Ha! Żartujesz sobie ze mnie! Sześć- powiedziałem. Będę się z nim teraz drażnić.

-Nie przesadzaj! Cztery i ani okruszka więcej- odpowiedział.

-Na pewno nie siedem i ani okruszka- zrobiłem cudzysłów-więcej.

-Yhhhhhhh, no dobra wygrałeś dostaniesz siedem. Łap!!!- rzucił mi sakiewkę z pieniędzmi- Kup mi dwadzieścia pięć sztuk.

-Dobra już lecę!- krzyknąłem.

Jak ja uwielbiam robić z nim interesy. To sama przyjemność. Czasami jest naiwny ale... No dobra nie ma żądnego ,,ale". Po prostu chcę być miły. Wiecie co dopiero zaczynam z byciem miłym dla innych. Zawsze to rozśmieszałem dzieci. A teraz muszę być miły, to ciężki kawałek ciastka.

Nareszcie! Trafiłem do Arendel! To trochę zajmuję czasu. Wiecie jak to daleko! To powiem wam BARDZO DALEKO!!! Nie dziwę się, że nikomu się nie chciało. No ale jak dostanę te siedem ciastek to co tam.

Ale na razie szukam tego sklepu. Mój plan jest prosty przedstawię go wam w punktach:

                                                                 1.Przylecieć do Arendel.

                                                                 2. Znaleźć sklep.

                                                                3. Kupić te ciastka.

                                                                4. Wrócić na biegun.

Prosty i mało skomplikowany plan. Mi to pasuję. Dobra, zaczynamy zabawę! Ciekawie czy go znajdę?

Godzina póżniej...

Jeszcze, nie znalazłem tego sklepem! Co to magiczny sklep?! To są jakieś jaja! Minęła godzina! Rozumiecie godzina! Już dziękuję z te ciastka! Mam je gdzieś!

Ale chwila. Widzę napis ,,Glacial". Ciekawa nazwa, wystarczy, że znajdę ciastka o nazwie ,,verre". Podobne są tak pyszne, że rozpływają się w ustach.

Idę, idę, idę,idę.... Mam! Sklep ,,Glacial"! Szybko biegnę po te ciastka, chcę mieć to z głowy! Wchodzę i to co widzę jest....piękne. Nie wierzę, że właśnie tę dziewczynę spotykam. Tak to Elsa. Najpiękniejsza dziewczyna chodząca po ziemi...

Co?! Boże, człowieku?! Przestań?! Ty nie możesz o niej, myśleć?! Zakaz!

Dobra wracam do rzeczywistości. Postaram się ją ominąć. Tak! To dobry pomysł. Wręcz idealny. Widzę ją, jak szuka jakiś ciastek przy witrynie, po drugiej stronie sklepu. Więc spokojnie. Choć raz postaraj się żeby plan poszedł idealnie. Podchodzę do lady i szukam ciastek o nazwie ,,verre". Gdzie one są! Szukam i szukam. Ale nie mogę ich znaleźć. Serio?! I z daleka widzę ciastka o tej nazwie. Szybko podbiegam i co? Myślicie, że poszło gładko? Otóż NIE! Musiałem akurat na nią wpaść.

-O Jack! Cześć- zaczyna Elsa przy okazji uśmiechając się.

-Hej! Co-o ty-y-y tu-u rob-b-is-zz ?-mówię jąkając się.

Co się ze mną dzieje?! Jąkanie?!

-Dobrze, właśnie kupuję ciastka o nazwie ,,verre". Gdy byłam mała to je uwielbiałam.- odpowiada przy okazji uśmiechając się.

-Tak? Ja też-ż je kupuję. Właśnie chciałem cię przeprosić za moją nieobecność w trakcie wigilii. Bardzo przepraszam. I...- nie dokańczam bo pani za ladą nam przerywa rozmowę.

-Dzień Dobry! Co podać?- pyta uśmiechając się.

Pff, Elsa ma ładniejszy uśmiech. Co?!

-Po proszę sześć sztuk tych ciastek- odpowiada białowłosa, pokazując na wypieki. Pani za ladą pakuję jej wyznaczoną ilość sztuk.

-To będzie. Hmm... Dziesięć koron.-mówi kobieta.

-Bardzo proszę- podaj pani daną ilość pieniędzy.- I nic się nie stało, że nie przyszedłeś. Rozumiem miałeś ważniejsze, sprawy.

-Co podać?- pyta kobieta za witryną.

-Poproszę te same ciastka tylko dwadzieścia pięć sztuk.-mówię. Kobieta pakuję podaną ilość ciastek i mi je daję.

-To będzie 30 koron-odpowiada. Rzucam w jej stronę sakiewkę. Oblicza ile znajduję się w torebce pieniędzy.-To będzie bez reszty. Do widzenia proszę pana.-mówi.

Szybko wychodzę z tego przeklętego sklepu, mam go już dosyć. Jest okropny taki...idealny. Aż przesadnie to minie strasznie irytuje. Przed sklepem widzę Elsę. Podchodzę do niej bo mnie woła. Ciekawe co się stało?

-Właśnie Jack prezent rzeczywiście był zły.-mówi, przy okazji się śmiejąc.-W prezencie były męskie skarpety.-wyciąga z torby prezent. Ten sam który jej dałem.-Wesołych świąt-odpowiada. I daję mi pakunek do ręki.

Szczerzę? Nie wiem co powiedzieć? Ale też by coś się przydało jej dać.

-Bardzo ci dziękuję- mówię i szybko znikam. Już wiem co to będzie. I wiem, ze będzie z tego zadowolona. 

***

Cześć wszystkim ! 

Oto nowy i świeży rozdział z Jelsa ! Mam nadzieję, że wam się podoba. Komentujcie i dajcie gwiazdki :D 

Miłej lektury !

~Wasze zaufane łączniczki między wami a Jackiem i Elsą  

"High Heels On The Slidewalk"- Jelsa Fanfiction [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz