ROZDZIAŁ 9 ✔

940 51 0
                                    

Roxi:

-Trip tutaj jest? - Ash wydawał się zdziwiony.

-Powiedz, żeby tutaj przyszedł - Odezwałam się. Chłopak skinął głową i odszedł - Ash znasz Tripa?

-Tak spotkaliśmy się parę razy. Stoczyliśmy nawet bitwę. Niestety przegrałem.

-Roxi, a ty skąd znasz Tripa? - pyta Clemont.

-Poznałam go w Lumious. Przyszedł po swojego pierwszego pokemona. Chciał stoczyć ze mną bitwę, ale ja się nie zgodziłam. Dopiero zaczynał. Najpierw powinien zdobyć doświadczenie i przede wszystkim wzmocnić więź z pokemonami - Westchnęłam - Od tamtej pory za każdym razem jak go spotykałam to prosił mnie o bitwę.

-Stoczenie bitwy z najmłodszą mistrzynią, to na prawdę wyzwanie - mówi Clemont.

Dlaczego za każdym razem jak słyszę to zdanie mam ochotę się zabić? Nie chciałam tego tytułu. Chciałam tak jak Ash podróżować i zapracować na wszystko. Udało mi się zdobyć tytuł superkoordynatorki swoją pracą, a tytuł mistrzyni mam tylko dlatego, że ojciec zrezygnował.

-Roxi - Usłyszałam głos Tripa za plecami. Odwróciłam się do niego - Zgodzisz się w końcu stoczyć ze mną bitwę?

-Przepraszam Cię Trip, ale przed chwilą skończyłam walkę z Seriną. A poza tym mam dużo roboty w związku z przygotowaniami.

-A chciałam zobaczyć Lucario w Akcji... - zasmuciła się Boonie.

-Rozumiem Boonie, ale pokemonów nie należy zmuszać do bitew. Najlepiej jak same tego chcą - Uśmiechnęłam się lekko do niej.

-Daj spokój Roxi. Nie dasz się przekonać? - Uparcie stawia na swoim Trip.

-Umówmy się tak. Stoczymy bitwę jak zakończy się turniej. Zgoda? - Wyciągnęłam rękę w jego kierunku.

-Zgoda - Uścisnął ją.

-W takim razie ustalone. A teraz muszę was przeprosić, ale mam kilka spraw do załatwienia. Widzimy się jutro podczas turnieju. Chodź Lucario - miałam już opuścić klub bitew, ale zatrzymał mnie głos N'a.

-Pomogę Ci - powiedział tonem, który świadczył, że nie odpuści.

-W porządku. Do zobaczenia - I idąc ramię w ramię opuściliśmy Klub.

***
Przygotowania na jutrzejszy turniej zajęło nam resztę dnia. Był już wieczór. Nie Odezwałam się do N'a słowem, za to czułam jego wzrok na sobie. Nic nie mówił ponieważ wie, że to nie jest odpowiedni moment, za co jestem mu wdzięczna.

-Wszystko gotowe - mówię wybierając pot z czoła.

-Wygląda to obiecująco. Jednak nie rozumiem sensu tego turnieju - mówi N.

-N. Nie wszyscy trenerzy są źli. Większość jest bardzo zrzyta ze swoimi pokemonami. A poza tym, turniej ma zasady - tłumaczę spoglądając na niego.

-Nadal nie jestem do tego przekonany... - Ale wiem jak cię przekonać.

-Ufasz mi? - pytam wprost.

-Co?

-Pytam czy mi Ufasz.

-Oczywiście - odpowiada bez wahania.

-To zaufaj mi i w tej sprawie. Don Jorge zorganizował turniej i z moją pomocą ustaliliśmy zasady, które ogłosze jutro - mówię z lekkim uśmiechem.

-No dobrze - zamilkł na chwile - Roxi...

-Kiedy ty w końcu dorośniesz - usłyszałam szorstki głos. Momentalnie moje mięśnie się napieły.

Pokemon: Moja Historia ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz