Rozdział 19 ✔

737 46 2
                                    

N:

Nie powiedziałem Roxi co muszę załatwić, ponieważ wiedziałem jak by zareagowała.

Moim celem jest port, z którego za kilka minut odpływa statek do Kanto. Następny jest za 2 godziny, więc myślę, że osoba, do której idę może poczekać na następny statek.

Zacząłem się rozglądać i już po chwili natrafiłem spojrzeniem na cel.

-Panie Enzo - podszedłem do mężczyzny, który zatrzymał się jak tylko mnie usłyszał.

-Czego chcesz? - pyta oschle.

-Chciałbym z Panem porozmawiać, ale najpierw coś Panu pokazać - mówię, mając nadzieję, że ze mną pójdzie.

-Za chwilę odpływa mój statek...

-To pilne - przerywam mu.

Na początku był zdziwiony i nie zbyt chętny, ale w ostateczności zgodził się ze mną pójść.

Mimo tego co Roxi myśli o swoim ojcu, da się to naprawić. Po prostu musi otworzyć oczy.

***
-Za godzinę mam statek chłopcze, a ty jak do tej pory nic mi nie pokazałeś, ani nie powiedziałeś - mówi zdenerwowany.

Spojrzałem na zegarek. Już czas.

-Proszę za mną - spojrzałem na niego kątem oka i ruszyłem przed siebie.

Po kilku minutach dotarłem do parku. Od razu skierowałam się w miejsce, w którym mogłem spodziewać się Roxi.

Była to niewielka polana, którą zasłaniały drzewa. Jest to idealne miejsce aby się wyciszyć i odpocząć.

-Po co tutaj przyszliśmy? - pyta ojciec Roxi.

W odpowiedzi odsunąłem się trochę, aby zobaczył co znajduje się na polanie.

Była tutaj Roxi ze swoimi pokemonami.

Serperior I Gallade wylegiwali się na słońcu, Plusle i Minun bawiły się radośnie na trawie, Flareon spał w cieniu drzewa, natomiast Lucario wraz z Roxi medytowali. Zarówno jego jak i brunetke otaczała aura. Wokół Lucario była niebieska, a wokół Roxi biała, jednak w pewnym momencie ich aury się połączyły i to było niesamowite. Można dzięki temu zobaczyć ich więź.

Wygląda na to, że Roxi zdążyła już zadzwonić do profesora Sykamora, ponieważ skład jej drużyny się zmienił. Jednak przyjemnie się patrzy, kiedy pokemony są szczęśliwe.

-Po co tutaj przyszliśmy? - Ponawia pytanie ojciec brunetki.

-Proszę się przyjrzeć - ruchem głowy wskazałem na Roxi i Lucario - Proszę spojrzeć na ich aury. Na spokój, który ich otacza.

Mistrz Enzo przez chwilę wpatrywał się w to co się dzieje przed nim. Ja również skierowałem tam wzrok. Plusle i Minun zaczęły biegać wokół niej i Lucario. W pewnym momencie skoczyły jej na ramiona i styknęły się ogonkami, co wywołało lekki wybuch, a włosy Roxi się naelektryzowały i lśniły.

Jednak dziewczyna nie zdenerwowała ale. Na początku nie wiedziała co się stało, ale po chwili spojrzała na Plusla i Minuna, którzy stali przed nią z przepraszającym wzrokiem. Uśmiechnęła się, doprowadzając się do porządku.

-Nic się nie stało maluchy - wzięła je na ręce - Taki wasz urok - mówi z uśmiechem.

Plusle I Minun podskoczyły radośnie i pobiegły bawić się dalej. Natomiast tym razem do Roxi podszedł Flareon.

-Chyba trzeba ci wyczesać futerko, prawda? - pyta, wyjmując szczotkę z plecaka.

-Flareon - Pokemon położył się na jej kolanach, a ona z uśmiechem zaczęła cześć Flareona.

Spojrzałem na ojca Roxi, który wpatrywał się w to wszystko z podziwem.

-Widzi pan? Roxi jest naprawdę świetną dziewczyną. A więź między nią, a pokemonami jest godna podziwu. Kto jak kto, ale pan powinien być z niej dumny - mówię patrząc na niego uważnie.

Spodziewałem się jakiejś ostrej odpowiedzi, jednak zamiast tego, ruszył w stronę dziewczyny. Co on robi?

Roxi:

Flareon grzecznie leżał na moich kolanach, a ja delikatnie czekałam jego futerko.

Moją czynność przerwał Lucario, który gwałtownie wstał i stanął przede mną. Zarówno Flareon i ja spojrzeliśmy na niego. W końcu zobaczyłam, co było przyczyną jego zachowania.

-Ciebie akurat się tutaj nie spodziewałam - mówię, wracając do czesania Flareona - niedługo odpływa twój statek.

-Wiem - jego ton głosu mnie zdziwił. Był... Delikatny? Ktoś go podmienił czy to kolejna zagrywka?

-Spóźnisz się - mówię, nie przerywając swojej czynności.

-To nie jest istotne - spojrzałam na niego. Jego spokój był aż nad to podejrzany.

-W takim razie co? Kolejny powód do poniżania mnie? Do mówienia jaka ze mnie beznadziejna Mistrzyni? Nie prosiłam o ten tytuł. Sam mi go oddałeś, a ja robię wszystko, aby godnie reprezentować Kanto.

-Wiem. Do tej pory tego nie wiedziałem, albo może nie chciałem tego widzieć... - mówi z lekko wyczuwalną skruchą.

Spojrzałam na niego zdziwiona.

-Myślę, że powinniśmy go wysłuchać - odezwał się Lucario i stanął obok mnie.

-Skoro tak mówisz - Flareon zaskoczył z moich kolan, a ja wstałam i po chwili schowałam pokemony do Pokeballi.

-Lucario twierdzi, że powinniśmy cię wysłuchać. Więc mów - skrzyżowałam ręce ma piersi.

Ojciec przez chwilę milczał, ale w końcu z jego ust padło słowo, którego nigdy od niego nie usłyszałam.

-Przepraszam.
_________________________________
Niedługo koniec.

Nie wiem czy widzieliście notkę na moim profilu, ale robię przerwę. Oczywiście skończę tą książkę bo wystarczy tylko kliknąć przycisk "Opublikuj" i gotowe.

A tak poza tematem mojego urlopu to życzę wam wesołego jajka, smacznego śniadania i mokrego dyngusa :)

Dobranoc 🐻 Lub dzień dobry (Zależy kiedy czytacie)

Pokemon: Moja Historia ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz