Rozdział 7

295 16 2
                                    

                                                                           ***miesiąc później*** 

Dzisiaj wyjątkowo nie mogłam spać toteż obudziłam się o wiele wcześniej niż zwykle. Była 5:30 kiedy zeszłam z łóżka i poszłam do łazienki, by przyszykować się jak co dzień. Po kilkunastu minutach zeszłam do salonu, gdzie były już Raven i Rosalette, które ze sobą rozmawiały. Szybko poszłam do kuchni po jabłko i po chwili wróciłam siadając obok dziewczyn.

-Cześć-przywitałam się

-Hej Jula - odpowiedziała Rosalette, a Raven kiwnęła przyjaźnie głową

-Co ty tak wcześnie wstałaś? Zwykle przychodziłaś do salonu około 7:00 – zagadała moja siostra

-Nie mogłam spać – odparłam z uśmiechem 

– Ja idę na spacer, ok?

-Jasne, w razie co powiemy reszcie.- odpowiedziała Rosalette, a Raven skinęła głową na znak, że rozumie.

Uśmiechnęłam się, pożegnałam i wyszłam z wieży zabierając ze sobą komunikator. Postanowiłam pójść w miejsce, gdzie często przebywałam z rodzicami. Weszłam na teren parku i spokojnie go przemierzałam w poszukiwaniu polnej dróżki. Mimo iż było ciemno, nie odczuwałam strachu. Znałam tą drogę od lat, więc trafiłabym tam nawet z zamkniętymi oczami. Po kilkunastu minutach znalazłam właściwą ścieżkę i tym razem szłam przez mały lasek mijając po drodze różne rośliny i stada rozświergotanych ptaków. Idąc, podziwiałam z uśmiechem wszystkie okazy dzikiej przyrody, o której opowiadali mi rodzice kiedy byłam malutka. Po około piętnastu minutach marszu moim oczom ukazała się polanka z jeziorkiem, od którego odbijały się promienie wschodzącego słońca. Na gałęzi jednego z drzew zawieszona była huśtawka, którą kiedyś przyniósł tu mój tata. Usiadłam na niej i rozkoszowałam się pięknym widokiem oraz muzyką lasu, która przypominała mi dawne czasy.Po około godzinie spędzonej na łonie dzikiej przyrody postanowiłam wracać do wieży idąc tą samą drogą co wcześniej. Jakiś czas później byłam już w Jump City. Szłam sobie spokojnie ulicą, gdy nagle usłyszałam alarm dobiegający z banku, z którego wybiegł Rój.

~ Znowu?- pomyślałam.  Jak na złość mnie zauważyli i zaśmiali się wrednie.

-No proszę... Czyż to nie Julka, Młoda Tytanka?- zaśmiał się Gizmo

-Pewnie chce nas pokonać...- do kurdupla dołączyła JinxOtoczyli mnie ze wszystkich stron. Coś mi tu nie pasowało. Normalnie gdyby mnie zauważyli, zaczęliby uciekać z łupem, a teraz mnie otoczyli i naśmiewali się za mnie. Oni coś knuli.

-Jak jestem sama, to się tacy odważni zrobiliście?- warknęłamNajwyraźniej ich tym wkurzyłam, bo Jinx i Gizmo mnie zaatakowali, a reszta nie tracąc czasu pakowała łup do samochodu. Czarownica zaczęła strzelać we mnie swoimi różowymi błyskawicami, a kurdupel rzucił mi pod nogi mini bomby. Szybko uskoczyłam przed atakiem Różowo-włosej, ale bomby Gizmo mnie „lekko" poturbowały. Miałam teraz rozciętą w trzech miejscach prawą nogę, więc trudno było mi swobodnie walczyć. Nie pozostając dłużna także zaatakowałam. Użyłam wody i chwilowo obezwładniłam Gizmo. Następnie przywołałam żywioł ognia i wycelowałam prosto w Jinx. Ta jednak jakby to przewidziała i uskoczyła przed atakiem.

~Gdzie są Tytani? Na pewno słyszeli sygnał, że bank został obrabowany – myślałam.Z rozmyśleń wyrwał mnie atak Jinx, który rozciął mi lewe ramię. Syknęłam i złapałam się za bolące miejsce z którego rzewnie sączyła się krew. Gizmo uwolnił się z mojej pułapki i razem z czarownicą szykował się do ponownego ataku, ale powstrzymał ich krzyk jakiegoś mężczyzny

-Mieliście ją obezwładnić, a nie zabić!!Spojrzałam na faceta wydzierającego się na Rój. Na moje nieszczęście był to Slade.

-Jeszcze jego brakowało...- szepnęłam do siebie z sarkazmem. Nagle wróg odwrócił się w moją stronę i rzekł:

-Od razu ci powiem, że twoi przyjaciele są zajęci walką z moimi robotami, więc ci za szybko nie pomogą, a Jarek wie już o tym co chcę ci właśnie przekazać, bo to także jego dotyczy.Zdziwiła mnie jego wypowiedź, ale w razie ataku byłam gotowa do obrony.

-O co ci chodzi? - warknęłam

-O to, że Trygon, czyli jak wiesz twój ojciec, chce ponownie przejść na Ziemię i obiecał mi duże wynagrodzenie za przyprowadzenie wybranka, czyli ciebie. To właśnie ty zostałaś wybrana, by otworzyć ponownie portal.Otworzyłam szerzej oczy i przestraszona zaczęłam się cofać. Nie zauważyłam jednak krawężnika i potknęłam się o niego przewracając się przy tym do tyłu. Skrzywiłam się czując ból w zranionych kończynach. Slade podszedł do mnie i przykucnął obok. Na moim ciele pojawiły się dziwnę znaki, które dosyć mocno bolały.-Na pewno będziesz dobrym portalem- zaśmiał mi się perfidnie w twarz

-Jeżeli myślisz, że Trygon wypełni obietnicę, to się mylisz. Nie dostaniesz żadnego wynagrodzenia- warknęłam

-To się jeszcze okaże – powiedział i zniknął.Rozejrzałam się po miejscu walki. Rój najwyraźniej uciekł z łupem kiedy Slade „rozmawiał" ze mną. Gdzieś z oddali usłyszałam nawoływania przyjaciół. Widocznie już uporali się z robotami Slade'a. Powoli wstałam uważając na rany. Znaki zaczęły znikać, ale nadal były widoczne. Po jakimś czasie moi przyjaciele dobiegli do mnie. Wytrzeszczyli oczy widząc w jakim jestem stanie. Rosalette szybko się przy mnie znalazła i kazała usiąść.-Spokojnie, nic mi nie jest.- uśmiechnęłam się lekko

-Właśnie widzę...- powiedziała dziewczyna i użyła swojej leczniczej mocy. Po jakimś czasie nie miałam żadnych obrażeń

.-Jak to się stało, że byłaś w takim stanie i... Czy to są znaki Skatha?- zapytał Robin

Raven podeszła do mnie i przyjrzała się wzorom ni moim ramieniu

.-To zdecydowanie znaki Skatha – powiedziała po chwili

-Slade mówił o tym, że masz zostać portalem. Czy to prawda? Powiedział ci to samo? - zapytał Cyborg

-Tak i chciałam wam powiedzieć coś z tym związanego. Ja... Nie chcę was narażać na niebezpieczeństwo i... Chyba najlepiej będzie jak odejdę... - spuściłam głowę

-Co ty mówisz? Przecież nie narażasz nas na żadne niebezpieczeństwo. - rzekł Raito z lekkimi rumieńcami

-Zgadzam się z Raito- poparł chłopaka lider

-Ale... Jak wam się coś stanie? Nie wybaczyłabym sobie tego...- po moim policzku spłynęła łza-Nie pozwolimy żeby tak się stało. Mimo, że większość z nas nie jest ze sobą spokrewniona, to jesteśmy jedną, wielką rodziną. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. - odpowiedział Jarek

-Nie zostawię siostry na pastwę losu i pomogę ci przez to przejść. Byłam przecież w tej samej sytuacji – Raven lekko się do mnie uśmiechnęła

.-Przyjaciół nie zostawia się w potrzebie – Destiny puściła do mnie perskie oczko

Spojrzałam zszokowana na przyjaciół.

-Jeżeli odejdziesz, pójdziemy za tobą.- Gwiazdeczka uśmiechnęła się do mnie szeroko

-Przemyśl to, Julka – Cyborg spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem zachęcając do zostania

-To jak? - zapytała Rosalette po chwili

-Zostaniesz z nami funfelko? - dodał Bestia-Funfelko? - zapytałam lekko rozbawiona

-No co? Cyborg jest moim funflem, a ty funfelką, bo jesteś dziewczyną- wyszczerzył się Zielony

-To zostaniesz?- zapytał Raito z małym rumieńcem

-No dobrze... Zostaję- uśmiechnęłam się szeroko do przyjaciół

Nim się spostrzegłam byłam tulona przez Gwiazdkę, która trajkotała mi jak się cieszy.

-Gwiazdko, bo ją zaraz udusisz- powiedział rozbawiony Robin, a Tamaranka zarumieniona i speszona momentalnie mnie puściła i przeprosiła.

-Może chodźmy już do wieży?- zaproponowała Destiny

Każdy zgodził się na propozycję Rudowłosej, a w drodze powrotnej Tytani słuchali mojej opowieści co dzisiaj się wydarzyło.

Młodzi tytani. Prawdziwa przyjaźń trwa wiecznie...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz