18

61 7 6
                                    

*Julka*

Nagle znaki Skatha na moim ciele zaświeciły się mocniej. Nie zaprzeczę, przestraszyłam się, bo co jeśli mi się nie uda? Co jeśli Trygon da radę jednak przybyć na Ziemię po raz drugi? Uh... Muszę jakoś sobie poradzić.. Nie mam innego wyboru. W jednej chwili padło na mnie światło księżyca. Odetchnęłam spokojnie i przypomniałam sobie zaklęcie. Wstałam na trzęsących się nogach. Miałam zaczynać, gdy do pomieszczenia wpadli Tytani. Spojrzeli na mnie, a ja lekko się do nich uśmiechnęłam. W oczach miałam łzy. Bałam się tego, co może się stać, ale uśmiech nie znikał mi z twarzy. Jeśli coś poszłoby nie tak, a ja miałabym zginąć, to tylko z uśmiechem na ustach. Drużyna coś do mnie krzyczała, ale przez odległość i, nadal trwającą kopułę, która powoli zaczęła się unosić, nie bardzo wiedziałam o co im chodzi.
-Ehh.. - westchnęłam cicho i po raz ostatni przyjrzałam się przyjaciołom. Jak już zauważyłam, Ojciec Krwiak zdążył się już stąd zmyć. Uniosłam się lekko nad ziemią i przyjęłam pozę jak do siadu krzyżnego. Ręce ułożyłam na kolanach tak, że wyglądałam jakbym medytowała. Zamknęłam oczy i przypomniałam sobie treść przepowiedni, która dawniej dręczyła Raven, a teraz mnie. Usłyszałam Tytanów, a potem jak Rachel wypowiada zaklęcie ochronne na wszelki wypadek. Ja za to skupiłam się i zaczęłam wypowiadać formułkę:
-Ten klejnot czyste zło zrodziło,
On w Portal się przemieni.
Nadchodzi władca, nadchodzi teraz,
To koniec dla tej Ziemi...!
Momentalnie po tym poczułam rozdzierający ból w okolicach żołądka, który rozchodzi się błyskawicznie na całe moje ciało. Krzyknęłam, a łza popłynęła mi po policzku. To naprawdę się działo, otworzyłam właśnie portal, z którego powoli wydostawał się Trygon - straszny demon i mój ojciec w jednym.. Chciałam skulić się z bólu, ale nie miałam jak. Spróbowałam przypomnieć sobie zaklęcie, które miało pomóc mi w unieszkodliwieniu i zamknięciu już na wieki tego potwora.
-Magiczny dniu miesiąca. Wspomóż mnie w tej bitwie, daj mi możliwość wygnania demona poprzez mnie - jego córę.. Niech ta~...
Nie zdążyłam dokończyć, bo Trygon zdążył się wydostać i błyskawicznie złapał mnie w swoją ogromną dłoń.
-Myślałaś, że tak łatwo ci ze mną pójdzie? - zaśmiał mi się w twarz - Nie że mną te numery, córko - warknął, po czym rzucił mną o ścianę.
Wrzasnęłam i opadłam z hukiem na ziemię. Rozejrzałam się i z przestrachem odkryłam, że nie widzę nikogo oprócz "tatuśka".
-Szukasz Tytanów? - zapytał stając przede mną i patrząc na mnie z góry.
Warkęłam coś pod nosem w odpowiedzi i spróbowałam wstać, ale nie udało mi się. Wszystko mnie bolało po uderzeniu, a najbardziej noga, która prawdopodobnie była złamana. W sumie, sam jej wygląd w tej chwili na to wskazywał. Była napuchnięta i wykręcona pod dziwnym kątem. Ale wracając.. Musiałam jakoś pozbyć się tego wielkoluda stojącego przede mną. Przypomniałam sobie słowa Raven dotyczące przepowiedni.

-"Do tego zaklęcia masz jedynie dwa podejścia. Jeśli spudłujesz, przegrasz.. Rozumiesz?"

Najwyraźniej musiałam zaczekać na odpowiedni moment. Nie mogłam ryzykować utratą ostatniej szansy. Chyba, że nie będę miała wyboru..
Nie zdążyłam się dokładnie zastanowić, bo Trygon wykorzystał to, że nie mogę się ruszyć i ponownie złapał mnie w swoją ogromną dłoń.
-Ugh! Zostaw mnie! - krzyknęłam
-Bo co? I tak nie możesz mi nic zrobić. Jesteś bezbronna - odpowiedział że swoim głębokim jak i głośnym śmiechem i zacisnął mocniej rękę przy okazji sprawiając mi ból.
Skrzywiłam się i zaczęłam kręcić mając nadzieję, że to coś pomoże, lecz byłam w błędzie. Ojczulek jedynie wzmocnił uścisk. W tej sytuacji miałam chyba tylko jedno wyjście.. Użyć zaklęcia, lecz miałam obawy. Jeśli mi się nie uda, to skażę tą planetę na potępienie i wieczne cierpienie ze strony Trygona.. Miałam tylko nadzieję, że wypowiem poprawnie ostatnią linijkę, która była w innym języku..
-Czyżbyś się poddała? - mężczyzna uśmiechnął się perfidnie, a ja zacisnęłam usta w cienką linię.
Teraz albo nigdy...
Przymknęłam oczy i skupiłam się.
-Magiczny dniu miesiąca. Wspomóż mnie w tej bitwie, daj mi możliwość wygnania demona poprzez mnie - jego córę.. Niech ta planeta żyje normalnym trybem. 悪魔を失う!(czyt. Akuma o ushinau! ; pl: Strać (lub jak kto woli- zabij) Diabła!)
Wokół mnie pojawiła się biała poświata, która rozświetliła ciało demona.

*Jarek*

-Jeśli ktoś myślał, że pokonają nas te głupie roboty, to był w wielkim błędzie- mruknął Bestia
-A dokładniej za pewne myślał tak Slade - burknąłem
-Jak myślicie? Co z Julką? Da sobie radę? - zapytał Cyborg
Destiny spojrzała na niego.
-Nasza Jula nie dałaby rady? No chyba żartujesz
-Musi wygrać.. W niej nasza nadzieja - westchnął Raito, a Gwiazdka mu zawtórowała.
Przytaknąłem na ich słowa. Wierzyłem w nią i w to, że sobie poradzi. W końcu to moja siostra..
-Miejmy tylko nadzieję, że Trygon nie opanuje jej ciała, bo wtedy byłaby katastrofa - mruknęła Rosalette
Pewnie zastanawiacie się gdzie jesteśmy i dlaczego nie ma nas przy Julii.. Otóż, kiedy Trygon został uwolniony, rzucił w naszą stronę jakieś zaklęcie, przez które znaleźliśmy się niedaleko wieży Tytanów Wschodu. Po co? Nie wiadomo. Prawdopodobnie po to, żebyśmy mu nie przeszkadzali. Dodatkowo kazał Slade'owi nasłać na nas jego roboty. Może i miały przewagę liczebną i trochę nas poturbowały, ale to nie znaczy, że nie dalibyśmy sobie z nimi rady. Co to to nie, z nami nie ma tak łatwo.
Czym prędzej zebraliśmy się w sobie i ruszyliśmy w stronę miejsca, gdzie była Jula. Mieliśmy jedynie nadzieję, że nic jej nie jest, że jest cała..
Wzniosłem się w powietrze i spojrzałem na resztę. Bestia wziął Cyborga, a Gwiazdka Robina. Reszta potrafiła latać, więc nie było z tym problemu.
Razem polecieliśmy w stronę starej i, za pewne zniszczonej już biblioteki. Mijaliśmy zrujnowane budynki, uliczki.. Ludzie pozmieniali się w statuły, a park wyglądał jak istne cmentarzysko.. To wszystko oczywiście za sprawą pojawienia się Trygona.. Jeśli mam być szczery, to nie poznałem nawet pizzerii, do której zawsze chodziliśmy.
Po kilkunastu dłużących się minutach dotarliśmy na miejsce. Wpadliśmy do środka akurat w momencie, gdy moja siostra kończyła wypowiadać zaklęcie. Demon jak i brunetka zostali skąpani w białym, rażącym świetle.
-Aghh! Cholerna dziewucha! - warknął Trygon - Nie myśl, że już ze mną skończyłaś! Nie tak prędko!
Po tych słowach został wessany przez portal, który pojawił się na ciele dziewczyny. Tytanka opadła spokojnie na ziemię, spojrzała na nas z delikatnym uśmiechem opierając się o jakąś kolumnę za nią. Po chwili jednak wzrok zamglił jej się, a ta upadła na ziemię tracąc przytomność.
-Julka! - Raito momentalnie zerwał się na równe nogi. Podbiegł do niej, a po chwili do niego dołączyliśmy. Upadł obok niej na kolana i wziął ją na ręce, a ja klęknąłem obok niego patrząc przestraszony na siostrę. Reszta drużyny otoczyła nas ciasnym kołem.
-Julka.. Jula, co się stało? - Raito poklepał ją delikatnie po policzku.
-Możliwe, że Trygon walczy razem z nią - mruknęła Raven
-Ale gdzie? - Bestia najwyraźniej nie ogarniał
-W niej, a dokładniej w jej umyśle. Przecież go wchłonęła robiąc z siebie portal. Najbliższe dni będą decydowały o jej losie. Jest silna, poradzi sobie - westchnęła Rachel

---------
To już praktycznie końcówka opowieści. Myślę, że jeszcze jeden lub dwa rozdziały i skończę epilogiem.
I tak, wiem, że dodaję je strasznie wolno, ale nie zawsze mam czas i wenę na pisanie. Mam nadzieję, że się na mnie za to nie gniewacie :"3

Edit: Przepraszam też za liczne (jak dopiero teraz zobaczyłam) błędy. Pretensje do mojej nieznośne autokorekty :"3

Młodzi tytani. Prawdziwa przyjaźń trwa wiecznie...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz