5.

145 17 0
                                    

Po dłuższej chwili poczułam, jak ktoś siada obok mnie...

Obróciłam powoli głowę, tak jakbym bała się tego, co zobaczę.

Zamrugałam szybko, ponieważ spojrzałam prawie w samo słońce i po chwili mój wzrok się wyostrzył. Zobaczyłam blond loki i niebieskie duże oczy, które wierciły we mnie dziurę. Tak, to Mateusz. Rzuciłam się na niego i przytuliłam, a on się cicho zaśmiał w moje włosy oddając jednocześnie uścisk. On naprawdę przyjechał i właśnie mnie przytula. To było jak w śnie. Poczułam jak zbierają mi się łzy w oczach. Oddaliliśmy się od siebie po jakimś dłuższym czasie, ponieważ oboje chcieliśmy się nacieszyć tą chwilą.

-Ale nie płacz mi tutaj- zaśmiał się, wycierając samotną łzę spływającą po moim policzku.

-To ze szczęścia - słabo się uśmiechnęłam, błądząc wzrokiem po jego osobie.

-To gdzie idziemy, moja królowo?- wstał z miejsca i stanął na przeciwko mnie.

- A gdzie chciałby iść mój plebs?

- Plebs nie ma nic do gadania, bo królowa zrobi to co będzie chciała nawet, gdy ja będę zaprzeczał- uśmiechnął się jeszcze szczerzej niż przedtem.

- To idziemy na lody, a później na taki fajny plac- wyszczerzyłam się tak samo jak on do mnie, chociaż wiem, że i tak mu nie dorównałam. Wstałam z ławki i podeszłam do niego.

-A ja myślałem, że umówiłem się z piętnastolatką, a nie przedszkola... - nie zdążył dokończyć, bo posłałam mu sójkę miedzy żebra- Ała! Ja tylko żartowałem!

-No mam taką nadzieję, bo jak nie to wiesz- posłałam mu znaczące spojrzenie, na co on tylko się zaśmiał.

- Dobra,  to gdzie idziemy na te lody?

Wyszczerzyłam się jak mogłam i pociągnęłam go za sobą, chwytając go po drodze za dłoń. Nie, że zrobiłam to specjalnie, tylko za co go miałam ciągnąć? Za bark?

Poszliśmy do mojej ulubionej lodziarni. Co było najdziwniejsze? Że kiedy Mateusz się rozpędził i szedł koło mnie, rozluźniłam uścisk dłoni, aby się uwolnić, ale tym razem on trzymał ją kurczowo. Więc wyglądaliśmy jak para. Dla mnie było to przyjemne, ale no... On ma dziewczynę w swoim mieście.

Na miejscu posprzeczaliśmy się, kto płaci. Oczywiście Mateusz jest jeszcze bardziej uparty niż ja, więc to on zapłacił. Udawałam obrażoną, co długo nie potrwało, bo mój przyjaciel zaczął robić dziwne miny, po wzięciu loda do buzi. Trudno było się nie zaśmiać,ale ja musiałam przesadzić i wybuchłam śmiechem na cały lokal.

- I co się śmiejesz? Mózg mi zamraża!- Mateusz z lekka uniósł głos.

- Już się nie przeceniaj, dobrze wiemy, że mózgu to ty nie masz- po tych słowach zbliżyłam lód do buzi, aby go spróbować. Skończyło się umazanym nosem, ponieważ Mateusz zaczął mnie łaskotać. Super.

Po dokończeniu lodów już w spokojniejszej atmosferze, poszłam do łazienki zobaczyć , czy na pewno  dobrze starłam resztki deseru, bo nie wierzyłam mojemu towarzyszowi, że jest dobrze. Poszliśmy na plac, o którym wcześniej wspominałam. Są tam ławki na których można usiąść, trochę przyborów siłowni zewnętrznej, jakaś zjeżdżalnia, huśtawki, piaskownica i ogromne boiska do wszelkich gier zespołowych. To jest typowe miejsce gdzie przesiadują osoby w moim wieku. Tzn. ja tam zawsze przychodzę z moimi znajomymi, dlatego zaprowadziłam tam Mateusza. Oczywiście szliśmy za rękę. Trochę dziwnie, ale naprawdę podobało mi się to. Nie wiem, czy nie powinnam się tym niepokoić...

Oczywiście nie mogło być tak pięknie przez cały czas. Na mojej stałej ławce ktoś siedział, a dokładnie Natalia i Ala z jakąś grupką chłopaków. Pech chciał, że aby przejść do reszty ławek, musiałam przejść też koło nich. Zacisnęłam mocniej dłoń Mateusza, a ten spojrzał się na mnie pytającym wzrokiem.

Internetowa przyjaźńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz