| 6 |

635 117 13
                                    

W barze było zdecydowanie za głośno. Z głośników leciały okropne piosenki, z gatunku tych hitów jednego sezonu, śpiewanych przez gwiazdy nadające się bardziej do filmów porno niż robienia muzyki. Starał się to ignorować, skupiając całą uwagę na kolegach, dalej pijąc swoje pierwsze piwo. Jimin był już lekko podpity, bowiem śmiał się z żartów Hoseoka, które normalnie nie śmieszyły nikogo, a ten cieszył się jak głupi. Nigdy nie rozumiał ich relacji – na co dzień każdy z nich żył swoim niezależnym życiem, miał własne „ballady i romanse", od czasu do czasu jednak jakby strzelał w nich piorun miłości, kończący się upojną nocą. To była chyba zapowiedź prawdziwej burzy, a on wolałby jednak tego nie oglądać - i tak jutro otrzyma od Parka szczegółową relację z tego, jak dobrze potrafi zrobić mu ich wspólny kolega. Co ja tu kurwa robię, pomyślał, odwracając wzrok od ręki szatyna położonej na udzie rudzielca, mogłem dokończyć robić ten szalik na drutach, który zacząłem dziergać trzy miesiące temu albo obejrzeć serial.

„Tae, posuchaj mje uważnie."
Jimin zaczął machać palcem w powietrzu jak proboszcz na kazaniach w jego rodzinnej parafii. „Musisz żyć chwilą, chwycić wiatr w ża-żagle."
Rudzielec oparł łokcie na blacie, przybierając wyraz twarzy eksperta - „przeleć tego pana jaguara, a odechce ci się a-amorów."
Hoseok pokiwał głową, chociaż nie do końca wiedział, o co chodzi - „dokładnie Kim, nie wjem o kogo chodzi, ale przeleć go chłopie."
Taehyung popatrzył na nich jak na idiotów i w milczeniu dokończył piwo, z rezygnacją obserwując zaloty kumpli. Jimin z pewnością chciał dobrze, zapraszając go, w tym momencie był jednak tylko trzecim kołem u wozu, w dodatku trzeźwym i zdołowanym. Wstał od stolika i skierował się do wyjścia.
„Trzymajcie się, miłej nocy."
Jimin posłał mu dłonią koślawego buziaka, a Hoseok pomachał energicznie, prezentując w uśmiechu wszystkie zęby - w myślach pewnie już cieszył się z nadchodzącego seksu z czerwonowłosym. No to się rozluźnił.

Na ulicach było orzeźwiająco cicho. Wciągnął w płuca świeże powietrze i ruszył żwawo przed siebie. Tym razem nie miał nawet ochoty zatykać uszu słuchawkami – wsłuchiwał się w dźwięki samochodów przejeżdżających od czasu do czasu oraz szum wiatru między budynkami. Przeleć go, łatwo powiedzieć - skrzywił się, zaciskając dłonie w kieszeniach kurtki - najpierw miło by było go spotkać. Wczłapał resztkami sił po schodach, szybko przebrał się w piżamę i zasnął jak kamień, nawet nie gasząc światła. Tamtego dnia Taehyung nie tylko zapomniał, że słuchanie Jimina nie było najlepszym pomysłem, ale także nastawić budzik. Zdarza się.

„Poszło szybciej, niż myślałem," powiedział do siebie na głos. Jungkook od kilku godzin siedział na parapecie w sypialni i palił papierosa za papierosem, obserwując nocne życie za oknem. Wcześniej miał plan, teraz jednak już sam nie wiedział, czy to najlepsza opcja. „Może powinienem go lepiej poznać?" odchylił głowę do tyłu, sfrustrowany. Zeskoczył z parapetu i poszedł do kuchni, nalewając do niskiej szklanki trochę whisky, a potem wrócił do poprzedniej pozycji. Myślał, że gdy go zobaczy, będzie go nienawidził. Tymczasem czuł raczej... po prostu niechęć. Kim Taehyung okazał się dość niezdarnym, śmiesznym człowieczkiem, na jego korzyść bardzo atrakcyjnym. Nic nie zaszkodzi ze wszystkim jeszcze poczekać, prawda? Dopił alkohol, notując w pamięci, by następnego dnia pojawić się pod strażą pożarną i trochę podsycić ogień, który chyba niechcący rozpalił w sercu blondyna.

FIRE-HATER |vkook|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz