Rozdział 7 ♫

61 8 10
                                    

- To jedna z najlepszych kawiarni w mieście. Zobaczymy czy to się sprawdzi. - zaśmiał się blondyn i weszli do budynku, gdzie od razu rozniósł się zapach czekolady, kakaa oraz wyśmienitej kawy.

- To może usiądziemy przy oknie, co ty na to? - uśmiechnął się.

- Jasne. - podeszli i zajęli miejsca, po czym zdjęli swoje kurtki i powiesili na krzesłach. Po chwili zjawiła się przy nich kelnerka:

- Cóż panowie sobie życzą? - podała im kartę z menu. 

- Dwie gorące czekolady. - rzekł Luke. O dziwo w pomieszczeniu znajdowało się sporo ludzi, a sam Hood miał wrażenie, iż ktoś go obserwuje, ale może po prostu myli się.

- Dziękuje, będą gotowe za pięć minut. - brunetka odeszła żwawym krokiem tak, że zostali tylko sami we dwójkę.

- Wiesz, że słuchałem ostatnio tego Troye'a. - nasunął temat Luke, przez co Cal pisnął coś niezrozumiałego i chłopak zaśmiał się.

- Niezły jest. - teraz mógł ujrzeć jego urocze dołeczki, dzięki czemu chciał, żeby nie przestawał się uśmiechać, tak bardzo pasował mu. Hemmings nagle zaczął się kręcić i patrzeć w jedno miejsce, czyżby coś przeszkadzało mu na drodze? Brunet zignorował zachowanie Hemmo i poprawił swój wianek na głowie. - Ashton powiedział mi, że chciałby wiedzieć czy sądzisz, że jest przystojny, tak tylko dla podwyższenia samooceny. 

- Oczywiście, że jest. - zachichotał Cal i oblał się rumieńcem.

- Aww jesteś taki słodki jak się rumienisz. - zaśmiał się.

- Ugh, nieprawda. - schował twarz w dłoniach.

- Prawda. - chichrał się dalej.

- Poproszę dziesięć dolarów. - kelnerka Agnieszka wróciła do ich stołu.

- Ja zapłacę. - uśmiechnął się wyższy i wyjął daną kwotę.

- Dziękuję bardzo. Miłego wieczoru. - postawiła dwie filiżanki i odeszła na swoje miejsce, zabierając menu.

- Pomyślałem sobie, że przecież i tak Ashton nie będzie chciał iść ze mną na koncert Blink, bo ich nie lubi, może ty byś ze mną poszedł? - zasugerował, przygryzając wargę.

- Uh, raczej nie znam tego zespołu Luke. - spuścił wzrok.

- To nic, będziesz miał okazję poznać i posłuchać na żywo, tym bardziej za darmo, bo Ash odmówił. - mówił, zdejmując z talerzyka złotą filiżankę.

- W sumie to nie mam nic przeciwko, kiedy się odbędzie? - poprawił rękawki sweterka.

- Chyba we wtorek, powiem ci jeszcze wszystko, jak dokładnie sprawdzę. - upił łyka czekolady.

  - Okej. - powtórzył czynność. Jego uwagę przykuł niski chłopak, pijący kawę, który dosłownie przeszywał go wzrokiem, może miał coś na twarzy, coś z nim nie tak? Nie wiedział dlaczego tak wpijał w niego oczy. Po chwili Luke również spojrzał na szatyna, jakby miał go zabić z zazdrości i pochować w ogródku swojej mamy. Bez zawahania chwycił małą rączkę mulata tak, że trzymali się teraz za ręce, Hood pisnął na ów czynność, praca jego serca natychmiastowo przyspieszyła, a od środka przeszywało go szczęście, jakby chciał, żeby nigdy jej nie puszczał i nigdy go nie zostawiał, a na twarzy jak zwykle różowe policzki, chyba już do tego przywykł. Szepnął cicho do blondyna, odpowiednim tonem tak, żeby nie poczuł się urażony, bo taka pozycja jak najbardziej mu odpowiadała, dyskretnie mówiąc.

- Luke, co ty wyprawiasz?

- Próbuję coś zrobić, żeby się odpierdolił. - wzruszył ramionami. Calum najchętniej zakopałby się pod ziemią, bo doprawdy jego crush i on trzymają się za ręce. Nagle tajemniczy chłopak wstał i powędrował ku ich stolika, gdy był już na przeciwko pomrugał oczami i wyciągnął dłoń do bruneta, mówiąc:

Far Away ★ CakeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz