- Erik, zabij mnie – Charles wymamrotał słabym głosem, a jego głowa spoczywała i wtulała się w poduszkę.
- Przestań, liebling, nie może Cię kac trzy dni trzymać. – Starszy mężczyzna przewrócił oczami i przysiadł na łóżku.
Xavier spojrzał na niego oburzony i obrócił się na plecy, aby mieć lepszy widok na swojego kochanka.
- Bo nie trzyma. Chcę Twojej uwagi, czubie. - Erikowi ze zdziwienia rozszerzyły się oczy, a po chwili zmarszczył brwi. - Mam kryzys życiowy – dodał i położył mu się na kolanach.
- Jaki kryzys?
- Tak naprawdę to żaden – odparł Charles, uświadamiając sobie jak bardzo plącze się w swoich słowach. – Ale Ty jesteś taki... smutny i nieobecny.
Lehnsherr westchnął tylko i zaczął go głaskać po głowie.
- To nic takiego.
Charles najwyraźniej nie umiał usadowić się w jednym miejscu, bo ponownie zmienił pozycję. Podparł się rękami na udach Erika i spojrzał mu w oczy.
- Powiedzmy, że Ci ufam. – pokiwał głową powoli, nadal przyglądając się starszemu. Natomiast on tylko uśmiechnął się delikatnie i pocałował go w usta. Charles znowu położył się na łóżku i spytał:
- Wiesz co?
- Hmm? – Podparł głowę na ręce.
- Głupio mi to przyznać przed samym sobą, ale... cieszę się, że Maximoff wyjechała na te wakacje.
Erik odruchowo przeniósł wzrok na ścianę.
- Kiedy wraca?
- Za tydzień. – Charles skrzyżował ramiona na torsie i spojrzał w sufit.
- To... to dobrze.
- Nie chciałbym, żeby ktoś nam przeszkadzał – wyszeptał i splótł ich dłonie. Pasowały do siebie idealnie; można byłoby powiedzieć, że aż za bardzo.
- I nikt nie będzie, Charles – odpowiedział po chwili Erik i ułożył się wygodnie obok niego.
Niebieskooki wtulił się mocno w tors ukochanego i szybko wciągnął powietrze, kiedy poczuł jego palce na swoich żebrach, wędrujące z góry na dół i z powrotem. Po plecach przebiegł mu dreszcz.
- Wiesz, że Cię kocham, prawda? – zapytał trochę niepewnym tonem.
Nie umknęło to uwadze Charlesa, który od razu podniósł głowę, lekko zdziwiony i zobaczył zmartwioną twarz Erika.
- Oczywiście, że tak. Erik, czy coś się—
Nie zdążył dokończyć nawet pytania, bo tamten wpił się mocno w jego usta. Tak jakby chciał go mieć tylko dla siebie, jakby tym pocałunkiem chciał przelać na niego całe swoje uczucie. Nie przerywając, oparł się na łokciach, które położył po obu stronach głowy młodszego, aby zaraz to zmienić; jedną dłonią chwycił się barierki łóżka, a drugą zawędrował niżej, aby objąć swojego kochanka w pasie.
Charles wtopił palce w jego włosy i przeczesując je raz za razem, obejmując jednocześnie szyję Lehnsherra ramionami. To wszystko było tak żarliwe i namiętne, że Xavier nie wiedział, co dzieje się dookoła niego. Tak, jakby tracił z każdą chwilą zmysły, zostawiając w sobie tylko możliwość czucia, czucia rąk Erika, czucia jego mokrych ust, zostawiających czerwone ślady na jego szyi. I tak bardzo pragnął zatracić się w mężczyźnie, schować się pod jego sercem, w klatce piersiowej i nigdy stamtąd nie wychodzić. Świadomość, że nie było to możliwe pobudzała go jeszcze bardziej do działania, kiedy to zamaszystym ruchem ściągnął koszulę z Erika.
Zatracali się w sobie wzajemnie, coraz bardziej z każdym ruchem.
***
Erik przebudził się na skraju łóżka. Podniósł głowę i, wciąż lekko nieprzytomny oraz zaspany, rozejrzał się powoli. Zobaczył tylko nagie plecy Charlesa przed sobą i zdecydował się przysunąć do nich delikatnie. Ułożył dłoń na jego biodrach i sunął ustami wzdłuż jego kręgosłupa, od czasu do czasu zostawiając na skórze subtelne pocałunki. Mruknął cicho, kiedy zauważył, że cały Xavier był teraz pokryty gęsią skórką.
- Co rysujesz? – zapytał, wtulając się w niego.
- Nie skończyłem jeszcze. – Charles zamknął notes i schował go do szafki.
- Czyli się nie dowiem... – Erik ułożył twarz między jego łopatkami, wdychając w nozdrza naturalny zapach chłopaka.
- Nie, Erik. Mówiłem, że jak skończę to pokażę.
Tamten chciał mu odpowiedzieć, ale usłyszał dzwoniący telefon. Kiedy zarejestrował, że Charles zbiera się, żeby go odebrać, złapał go mocno za ramiona.
- Erik, no Boże kochany.
- Nie idź.
- Dlaczego?
- Bo to może być Maximoff.
- No to tym bardziej.
- Miała nam nie przeszkadzać – powiedział stanowczo.
Charles spojrzał mu w oczy i zmarszczył lekko brwi.
- Obiecaj, że nie skontaktujesz się z nią póki nie wróci – dodał już łagodniejszym tonem.
Niebieskooki zdawał się łączyć wątki, ale po chwili sam uznał, że tak chyba będzie lepiej. Nie chciał się martwić chociaż przez chwilę; chciał spokojnie być sam z nim i tylko z nim. Bez wiszącej nad nimi Maximoff, czy też Moiry.
- Obiecuję – wyszeptał i obdarzył Erika pocałunkiem w czoło.
TOŻ TO JESZCZE RAZ TYLE I BĘDZIE 1000 WYŚWIETLEŃ
JESTEM PORUSZONA
BARDZO DZIĘKUJĘ!
CZYTASZ
Pasja Miłości
FanficCo stanie się, gdy dwóch mężczyzn połączy pasja... miłości? Przekonajcie się sami.