SKY
Otworzyłam oczy i popatrzyłam w sufit. Byłam w łóżku, jak to się stało, że byłam w łóżku? Miałam być na imprezie Amandy! Podniosłam się szybko do pozycji siedzącej i od razu tego pożałowałam. Miałam takiego kaca, że czułam jakby z każdym ruchem mojej głowy ktoś walił mnie młotkiem w głowę. Wtedy sobie uświadomiłam, że byłam na tym wieczorze panieńskim.
Wtedy sobie zaczęłam przypominać.
Poszłyśmy do klubu. Wypiłam margaritę. Potem były dwa szoty. Whisky z colą...chyba dwa razy. Tańczyłam z dziewczynami. Śpiewałyśmy i... O Boże... Chyba pijana dzwoniłam do Willa! Już nigdy więcej nie piję. Spotkałam chłopaka z liceum, Josha. Tańczyłam z nim, gadałam kompletne głupoty, pewnie teraz ma mnie za idiotkę
Chyba przyjechał po nas Andy, ale nie pamiętam jak wchodziłam do hotelu.
Rozejrzałam się po pokoju. No tak, bo nie byłam w pokoju hotelowym. Byłam w domu Amandy i Andyego.
Spojrzałam na telefon i zobaczyłam jedno nieodebrane połączenie i trzy nowe wiadomości od Willa.21:15
WILLIAM: Bawcie się dobrze! ;)23:05
WILLIAM: Cole dzwonił, załatwił jakiś koncert i muszę jechać do nich żeby zorganizować jakieś próby, wiesz, że mamy utrudnioną sytuację przez nieobecność Toma. Wrócę w środę, obiecuję. Nie złość się, proszę. Będę dzwonił.1:30
WILLIAM: Boże, Sky, ale się nawaliłaś haha. Zadzwoń do mnie rano i powiedz jak się czujesz, dobrze? Andy dzwonił i powiedział, że po was przyjedzie. Kocham Cię, zadzwoń.Kolejny raz spróbowałam wstać, tym razem wolniej. Ból był trochę lżejszy, ale miałam poczucie, że każdy mocniejszy dźwięk rozwali mi głowę.
Wstałam z łóżka i zobaczyłam, że mam na sobie piżamę. Przypomniałam sobie jak Andy dał mi piżamę Amandy, każąc się przebrać. Poszłam szybko zmyć makijaż po czym prawie pobiegłam do kuchni napić się wody. Wszystko starałam się robić po cichu, bo nie słyszałam nikogo, więc pomyślałam, że jeszcze śpią. Jednak kiedy przekroczyłam próg kuchni zobaczyłam krzątającego się tam chłopaka, stał do mnie tyłem więc nie wiedziałam kto to, ale miałam wrażenie, (choć wiedziałam, że to idiotyczne, bo nie widziałam nawet twarzy) że skądś go znam. Brązowe włosy miał rozczochrane, czerwony podkoszulek z rysunkiem jakiegoś stwora na plecach, nie byłam w stanie stwierdzić co to, natomiast wiedziałam, że dzieło to wykonała Sophie, ponieważ pod rysunkiem krzywymi literami było napisane jej imię. Chłopak robił jajecznicę, popijając kawę, ja czując smakowite zapachy poczułam niesamowity głód i od razu zaburczało mi w brzuchu. Chłopak słysząc to odwrócił się i oboje zamarliśmy. Przede mną stał dorosły Brian Young.BRIAN
Kurwa. Kurwa Kurwa Kurwa.
Myślałem o chwili, w której ją spotkam od jakiegoś tygodnia. Przygotowywałem się na to, planowałem co jej powiem,ale w momencie kiedy ja zobaczyłem omal nie zemdlałem jak jakaś pieprzona panienka. Miałem ją spotkać na ślubie Andiego i Amandy. Miałem powiedzieć jej "cześć" i kompletnie nic nie poczuć. Ale stałem w tej kuchni i nie mogłem się ruszyć ani wydusić z siebie słowa.- Sky.. - wykrztusiłem.
Tak, właśnie tak wygląda powitanie po latach. Brawo dla tego pana!
Długo nie odpowiadała, wyglądała na równie zszokowaną co ja.- Witaj, Brian - powiedziała uprzejmie, szok na jej twarzy zastąpiła neutralna uprzejmość.
Nastąpiła niezręczna cisza, potrząsnąłem głową, zdając sobie sprawę, że to moje gapienie się wprowadziło ją w zakłopotanie.
- Kawy? - zapytałem cicho. Nie: "co tam? ", nie: "tęskniłem". Świetnie się zaczyna. Ona się tylko zaśmiała i pokręciła głową.
- Dziękuję, po wczorajszym wieczorze chyba tylko wodę z cytryną - powiedziała przepraszającym tonem.
- Wieczór panieński wyrwał się spod kontroli?
- Tam w ogóle nie było kontroli... Mam w pamięci jakieś urywki,nie pamiętam jak się tu dostałam, przed chwilą też dowiedziałam się, że pijana dzwoniłam do mojego chło...
To było jak cios w głowę, próbowałem utrzymać uśmiech na twarzy, ale Sky widocznie zauważyła jak zacisnąłem dłoń na blacie, bo odchrząknęła i wzięła wodę, którą dla niej przygotowałem.
Z głębi domu nagle słychać było zaspane ciche tupanie, po chwili pojawiła się Sophie w swojej piżamce w słonie. Nie wiem dlaczego tak się uparła na te zwierzęta, sam z nią kupowałem tą piżamę, Amanda rzuciła mnie na głęboką wodę, bo powiedziałem, że skoro robię za pasożyta, to może jakoś ułatwię im życie. A Sophie akurat wyrosła że swoich starych ubrań, po tych zakupach siedemdziesiąt procent jej szafy jest w słonie, pozostałe trzydzieści procent wywalczyłem na normalne dziewczęce ubrania, kosztowało mnie to przemycenie jej dwóch pudełek Oreo, których matka zabraniała jej jeść za dużo.
Sophie przetarła oczka i ziewnęła, minęła nas, skierowała się do lodówki i wyjęła mleko, nadal zachowując się jakby nas nie było.- Ona.. Lunatykuje? - zapytała zmieszana Sky.
- Nie, to codzienny rytuał - popatrzyłem na zegarek - dokładnie o siódmej - w weekendy o dziewiątej wstaje i idzie napić się mleka, zdaje się, że działa to na nią jak kawa, chociaż to raczej efekt placebo - odparłem.
- Hej, Sophie - powiedziałem uśmiechając się.
Ona tylko uniosła dłoń do góry w geście przywitania, bo właśnie piła mleko, kiedy skończyła popatrzyła na mnie spod przymkniętych powiek.- Mógłbyś dla mnie kogoś pobić? - spytała zupełnie poważnym tonem.
Kątem oka zobaczyłem, że Sky właśnie popluła się swoją wodą.
- Nikt nie będzie nikogo bił, poza tym takie prośby kieruj do ojca, Smarku - powiedział nadchodzący Andy, kiedy stanął przed nami przetarł oczy ze zdumienia.
- O KUR... W DUP... JAPIE... - popatrzył sfrustrowany na córkę, która przyglądała mu się z zaciekawieniem - MOTYLA NOGA!
Okey, teraz było milion razy bardziej niezręcznie. Teoretycznie minęło sześć lat i teoretycznie nie ma nic dziwnego, że jak się zobaczyliśmy to nie skoczyliśmy sobie do gardeł (bardziej ona) i TEORETYCZNIE to co między nami kiedyś było teraz już nie miało znaczenia, ale Andy wiedział, że z mojej strony nie do końca tak to wyglądało.- No dobrze... Ja już pójdę, jestem umówiony z Meghan na kawę - powiedziałem i zacząłem się cicho wycofywać z kuchni.
- Meghan.. - szepnęła Sky.
Kiedy się do niej odwróciłem, posłała mi sztuczny uśmiech.
- Do zobaczenia, Brian.
CZYTASZ
Wróć Do Mnie Sky
Fiksi Remaja" Ścisnęłam w dłoni kopertę z zaproszeniem i spojrzałam w lustro. Kobieta w odbiciu patrzyła na mnie twardo. - Dasz radę tam wrócić. Do cholery, już nie jesteś skrzywdzoną szesnastolatką. Jesteś dwudziestodwulatką w szczęśliwym związku. Wrócisz do...