-1-

1.6K 105 19
                                    

Ten upadek był bolesny. Tylko dlaczego nic nie poczułam jak tu spadłam za pierwszym razem?! Dobra mniejsza o to. Wstałam i poszłam przed siebie i nagle wyskoczył Flowey i wystraszył mnie.
- Flowey! Znowu ty?! Mam Cię dość!
- Cześć, jestem Flowey. Flowey kwiat, kwiatuszek
- Wiem i jakoś mnie to nie cieszy...
- GIŃ!!!
- Wiedziałam, że tak będzie tylko co zrobić. Zabić go nie mogę chociaż chciałabym.
Flowey wysyłał w moją stronę te dziwne białe kuleczki, które mnie mogą zranić, a ja nie mam się jak obronić. Jednak Flowey został zmieciony Gaster Blasterem.
- Sans to ty? - zapytałam.
- Jasne. Cześć dzieciaku - odpowiedział.
- Nie jestem już dzieckiem Sans. Jutro mam urodziny i 18 lat!
- Ok, ok to jak mam do Ciebie mówić?
Może mów do mnie kotku? O jejku czy ja się w nim zakochałam?! Dobrze, że nie powiedziałam tego na głos.
- Mów do mnie po prostu Frisk i tyle
- Ok "Frisk i tyle" to gdzie chcesz iść? - powiedział żartobliwym głosem.
- Haha bardzo śmieszne - odpowiedziałam mu.
- A teraz na serio. Gdzie chcesz iść?
- Sam wybierz
- To może do Grillby'ego?
- Ok
- Dobrze, więc pójdziemy skrótem. Podejdź do mnie i złap mnie za rękę.
To była trochę krępująca chwila. Miałam go złapać za rękę?! Czy on zrobił to specjalnie? Przecież mógłam po prostu stanąć obok niego i też by nas przeteleportował. Cóż dziwne, ale nie wnikam.
- No ok... - powiedziałam z rumieńcem, ale chyba nie zauważył... na szczęście.
Przeteleportował nas, więc do restauracji, a tak właściwie to niewiem jak to nazwać.
- Dawno tu nie byłam
- Tak dokładniej to 10 lat... tęskniłem - ostatnie słowo powiedział tak cicho, że nie dosłyszałam, ale nie będę go wypytywać o to.
- Co podać? - powiedział Grillby.
- To co zawsze - odpowiedział Sans.
Ja dostałam frytki, a Sans ketchup. Dalej śmieszy mnie to, że on je ketchup. To naprawdę śmieszne.
- Eee... wiesz Frisk mam pytanie... ale tak całkiem na poważnie...
- Jakie? - powiedziałam z lekkim niepokojem.
- Eh... chciałbym zapytać... teraz będziesz zabijać wszystkich czy oszczędzać?
- Ja... oczywiście, że oszczędzać... - przydałoby się coś na rozluźnienie atmosfery...
- Ale nie ręczę za siebie jak coś się stanie Flowey'emu - powiedziałam żartobliwie.
- Heh... ok akurat z tym się zgadzam
Uff całe szczęście udało mi się rozluźnić atmosferę.
- Cóż, więc może chodźmy już do domu? Papyrus się ucieszy jak Cię zobaczy
- Ok chodźmy
I znowu użył swojego "skrótu" do domu.
- Papyrus wróciłem.
- NO NARESZCIE SANS! GDZIEŚ TY BYŁ! - krzyczał Papyrus gdy po chwili zauważył mnie.
- O. NIE ZAUWAŻYŁEM CIĘ CZŁOWIEKU
- A mógłbyś mówić Frisk? Oczywiście jeśli Ci to nie przeszkadza...
- EEE... NO DOBRZE... FRISK - powiedział z uśmiechem na twarzy.
- *ziewanie* jestem trochę zmęczona
- SANS ZAPROWADŹ FRISK DO POKOJU, BO JA JESTEM ZAJĘTY!
- Ok Bro. Chodź Frisk
- Ok
Zaprowadził mnie to pokoju i powiedział:
- To twój stary pokój pamiętasz? Eh... w szafie masz ubrania, ale nie będą za małe, bo Toriel uszyła nowe gdybyś wróciła i jak widać nie przeliczyła się, więc coż... heh
- Ok
Przebrałam się, położyłam, bo byłam zmęczona i szybko zasnęłam.








Ok, to tyle. 481 słów chociaż nie widać żeby tyle było. Dziwny ten przelicznik słów. Ok, więc... Papatki^^

Sans x Frisk ~ "Nie wszystko jest tak łatwe jak myślisz..." Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz