-6-

740 58 13
                                    

Pov. Frisk
Drzwi do pokoju Sansa otworzyły się, a ja stanęłam jak wryta. Tak właściwie to improwizowałam, nie planowałam co mu powiem, jak mnie wpuści.
- Hej... - powiedziałam. Na nic innego nie miałam w tej chwili pomysłu.
- Po co przyszłaś, Frisk? - zapytał. No i co ja mu teraz odpowiem?
- Tak po prostu przyszłam, chciałam o czymś pogadać. - wymyśliłam na szybko. W sumie, to nie taka zła odpowiedź.
- Dobra... Chodź, siadaj. - Zaraz gdy to powiedział, usiadłam obok niego na łóżko.
- A więc, skoro już tutaj przyszłaś, to chciałem Cię o coś zapytać. - zaczął mówić pierwszy. Na moje szczęście.
- Tak? - powiedziałam z zaciekawieniem.
- Czy przez te 10 lat śniły Ci się  jakieś sny z Charą? - to pytanie jest dziwne. I niepokojące.
- Nie. Tylko ostatnio. A czemu pytasz? - Siedział cicho, jakby myślał nad odpowiedzią.
- Mam wrażenie, że nie pokonałaś Chary. - odpowiedział po czasie. Może się zastanawiał czy mi to powiedzieć.
- Ja też. Boję się, że wróci i zabije was wszystkich i znowu będę musiała zresetować... A mój ostatni zapis był 10 lat temu... No chyba, że mogłabym teraz coś z tym zrobić?
- Nie. - Powiedział stanowczo, aż mnie lekko dreszcze przeszły.
- Uh, przepraszam, Frisk... Po prostu, jeśli jest gdzieś nadal, to tworząc zapis, zapiszesz też ją.
- Nie pomyślałam o tym...
- Nie szkodzi. Ale musimy mieć się na baczności.
- Wiesz... Sans... Nie lubię jak jesteś taki poważny - myślałam czy powiedzenie tego będzie odpowiednie, ale ostatecznie zdecydowałam się to powiedzieć.
- A ty wiesz co? Ja też siebie takiego nie lubię. Czuję się w takich chwilach jak... A nieważne kto. Idziemy do Grillby'ego?
- Jasne. Znowu wolisz się przejść? - zapytałam z uśmieszkiem.
- No cóż, muszę trochę  rozprostować kości. - Tak! Zażartował. Jeszcze szerzej się uśmiechnęłam.
- No dobra, więc chodźmy. - wstałam i poszłam do wyjścia, a on za mną.
- Papyrus, idziesz z nami do Grillby'ego? - zapytał Sans przy wyjściu.
- NIE, JA, WSPANIAŁY PAPYRUS, JESTEM ZAJĘTY GOTOWANIEM SPAGHETTI!
- Spoko, tylko kuchni nie spal. - odpowiedział mu Sans z rozbawieniem i wyszedł.

Pov. Sans
Nareszcie się trochę rozluźniłem. Cieszę się, że Frisk zdecydowała się zwrócić uwagę na zmianę mojego zachowania. Teraz zabawiam ją kolejnymi żartami. Uwielbiam to, że ją śmieszą. Szliśmy tak, nie śpiesząc się, aż nagle Frisk potknęła się o coś  w śniegu i straciła równowagę.  Złapałem ją za rękę i przyciągnąłem do siebie, nawet nie myśląc nad tym.

Pov. Frisk
Tak blisko... Zbyt blisko. Napewno zaczęłam się rumienić.
- D-dzięki - wyjąkałam i odsunęłam się od niego. - Nie dość, że jest zimno, to jeszcze miałam pecha natrafić na kamień pod śniegiem. - powiedziałam, próbując wybrnąć z tej niezręcznej sytuacji. Tak, zwaliłam rumieniec na zimno.
- Taa... - odpowiedział krótko i szybko ruszył przed siebie, a ja za nim. Po chwili jednak wyrównałam z nim tempo i postanowiłam przerwać tę ciszę, która zapanowała.
- A może pójdziemy gdzieś indziej? Może do ruin?
- No dobra. I możemy odwiedzić Toriel, skoro już tam idziemy.
- Dobry pomysł - odpowiedziałam, po czym oboje skierowaliśmy się do ruin. 

Sans x Frisk ~ "Nie wszystko jest tak łatwe jak myślisz..." Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz