Rozdział 7

7.7K 329 27
                                    

Zarówno Jessie jak i Ami były zaszokowane moim entuzjazmem związanym z imprezą. Oczywiście w pozytywnym sensie. Pierwszy raz byłam inicjatorką wyjścia i czułam się z tym dobrze. 

David zaoferował, że przyjedzie po mnie trochę wcześniej, na co zgodziłam się przystać. Dziewczyny nie miały mi za złe tego, że nie jadę razem z nimi. Miałam wrażenie, że usilnie pchają mnie w stronę relacji z Davidem. Nie wiedziałam co znowu sobie ubzdurały i w sumie nie chciałam tego wiedzieć. Za każdym razem podkreślałam, że nie szukam chłopaka, ale do nich najwyraźniej to nie docierało. 

O osiemnastej bordowa alfa zajechała pod akademik. Dosyć szybko przetransportowaliśmy się pod dom bractwa, a ja mimowolnie zaczęłam się stresować. Brunet otworzył przede mną wielkie drzwi prowadzące do środka i wpuścił mnie przodem. Salon niewątpliwie był przygotowany na nadchodzącą imprezę, ale póki co było tu całkiem cicho. 

- Czuj się jak u siebie - powiedział Dav, prowadząc mnie w głąb pomieszczenia.

- Chłopaki, to jest El - tym razem odezwał się donośniej, słowa kierując do swoich współlokatorów. Chwilę później przedstawił mi ich imiona. Takim sposobem w przeciągu paru sekund poznałam Briana, Josepha, Tonego, Harrego, Zacka oraz Flyna. Doskonale wiedziałam, że nie zapamiętam ich wszystkich od razu, przez co poczułam się trochę zakłopotana. Na szczęście chłopcy wydali się całkiem mili i powoli zaczęłam się uspokajać. Niestety moja nieśmiałość brała górę w takich sytuacjach i w dalszym ciągu czułam się nieco nieswojo w ich towarzystwie. 

- Napijesz się czegoś? Wódka, whisky, piwo? - zapytał Zack, który wraz z Tonym rozkładał zakupione trunki. 

- Może później - uśmiechnęłam się skromnie, nie mając jakiejś szczególnej ochoty na alkohol. Dav powędrował w kierunku kuchni, więc podążyłam za nim. Nie chciałam im przeszkadzać w przygotowaniach, toteż zajęłam miejsce na jednym z barowych stołków przy wysepce i zaczęłam  biernie przyglądać się otoczeniu. Znudzony grą na Xboxie Flyn, zielonooki blondyn, przyszedł do lodówki po piwo. Mimowolnie zawiesiłam na nim spojrzenie, obserwując jego ruchy.

- Czy to nie ty ostatnim razem oferowałeś mi w zamian za wejście zrobienie loda? - zapytałam, nagle przypominając sobie jego wygląd. 

- Tak, to pewnie ja - uśmiechnął się, w ogóle nie skrępowany moim zarzutem, a reszta chłopaków cicho zachichotała pod nosami. 

- Flyn, nie wiedziałem, że z ciebie taki lovelas - zażartował Tony, rzucając mu zadziorne spojrzenie. 

- Trzeba sobie jakoś radzić w życiu - blondyn wzruszył ramionami i wrócił na swoje dawne miejsce na kanapie. 

- Nie dziwię się, że potem hajs się nie zgadza jak ty połowę lasek wpuszczasz za usługi łóżkowe - rzucił Harry, który przyszedł z salonu i zajął miejsce tuż obok mnie.

- Spokojnie stary, od facetów liczę podwójnie - odparł Flyn, a wszyscy - łącznie ze mną - się roześmiali.

- Jakim cudem sami utrzymujecie taki wielki dom? - wypaliłam nagle, pożerana tym zagadnieniem przez ciekawość. Nie byłam pewna czy było to stosowne i czy chłopcy będą chcieli udzielić mi odpowiedzi, ale na szczęście zareagowali kompletnie na luzie. 

- Dochód z imprez jest na tyle duży, że bez problemu opłacamy rachunki i sami mamy się za co bawić - odparł Harry i upił łyk piwa, którego butelkę przez cały czas trzymał w dłoni. Pokiwałam jedynie głową, w myślach stwierdzając, że jest to całkiem niezły biznes, zważając na grubość portfela przeciętnego studenta.

Siedzieliśmy tak jeszcze chwilę, rozmawiając i żartując na różne tematy. W pewnym momencie poczułam jednak, że mój pęcherz pilnie potrzebuje opróżnienia. 

- Gdzie macie łazienkę? - zapytałam, licząc na jakieś cenne wskazówki. 

- Zaprowadzę Cię - momentalnie zaproponował Dav, na co odpowiedziałam delikatnym uśmiechem. Podniosłam się ze swojego miejsca i podążyłam za nim na górę. Przeszliśmy przez cały długi korytarz, który usiany był wieloma drzwiami - za którymi zapewne znajdowały się pokoje chłopców.

- Poczekam na ciebie - rzucił brunet, gdy położyłam dłoń na klamce drzwi prowadzących do toalety. Odparłam krótkim okej i weszłam do środka. Łazienka była bardzo duża i wyjątkowo zadbana, zważając na męskie grono lokatorów. Szybko załatwiłam swoje potrzeby fizjologiczne, umyłam łapki i wyszłam na zewnątrz. David stał niedbale oparty o ścianę i przeglądał coś w telefonie. Nagle podniósł na mnie spojrzenie i łobuzersko się uśmiechnął. Niespodziewanie chwycił mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie z taką siłą, że po prostu na niego wpadłam, mimowolnie przytulając się do jego umięśnionej klatki. Sprawnie odzyskałam równowagę i ułożyłam dłonie na torsie mężczyzny. Schował telefon do kieszeni jeansów, ujął moją twarz w swoje duże dłonie i złożył na moich ustach zachłanny pocałunek. Odwzajemniłam go po chwili, w pełni angażując się w ową pieszczotę. Nasze wargi gorliwie o siebie pocierały, jakby nie mogły się sobą nacieszyć. Jedną dłonią powędrowałam na kark szarookiego i przycisnęłam jeszcze mocniej jego twarz do swojej. Jego ręce również nie próżnowały. Zsunął je na moje pośladki opięte przez dopasowane spodnie i delikatnie zacisnął na nich długie palce. 

- Czekałem na to - wymruczał z zadowoleniem w moje usta, nie przerywając pocałunku nawet na chwilę. Czułam się dobrze i nie krępowałam się nawet jego dotykiem, który jeszcze jakiś czas temu byłby dla mnie co najmniej uciążliwy. Trwaliśmy tak jeszcze jakiś czas, dopóki bezczelnie nam nie przerwano. 

- Idźcie się gwałcić do pokoju - westchnął Joseph i poczekał aż się odsuniemy, żeby móc wejść do łazienki. 

- Zrobił to specjalnie, na dole mamy drugą - szepnął mi na ucho David, chwilę później chwytając moją dłoń i prowadząc z powrotem na parter. 


____________________

Nie bądź ninja - zostaw po sobie jakiś ślad! <3



Hello, PrincessWhere stories live. Discover now