Zatrzymałam się i z pewnego dystansu obserwowałam rozgrywającą się scenę. W pierwszym momencie moim oczom rzuciła się wystrojona Ami, która cała w skowronkach wypadła przez główne wejście do budynku. Chwilę później z samochodu wysiadł rosły, umięśniony, czarnoskóry chłopak. Miał krótko ścięte włosy i od razu ruszył w kierunku Hinduski, chwilę później zamykając ją szczelnie w swoich ramionach. Zaskoczona, uniosłam do góry brew i zaczęłam, początkowo troszkę niepewnie, iść w ich kierunku. Nie wiedziałam, czy powinnam się teraz wtrącać, ale z drugiej strony - Ami już zdecydowanie za długo ukrywała tego swojego ''przystojniaka''.
- Ami? - zagadnęłam, będąc już naprawdę blisko i wykorzystując fakt, że para mnie nie zauważyła. Dziewczyna momentalnie oderwała się od swojego towarzysza i popatrzyła na mnie lekko spłoszona, a ja bez problemu zauważyłam na jej twarzy zakłopotanie.
- Och, El. Nie zauważyłam Cię. Jak poszło w Starbucksie? - zapytała, włosami starając się choć trochę zakryć purpurowe policzki.
- W porządku, przyjęli mnie na okres próbny - posłałam jej subtelny uśmiech. - Nie przedstawisz mnie koledze?
- Ah, tak... Poznaj Carles'a - oprzytomniała i spojrzała na chłopaka, który dla odmiany wydawał się być kompletnie zdezorientowany. Przedstawiłam się mu, po czym wymieniliśmy uściski dłoni.
- No dobrze, nie będę was zatrzymywać. Bawcie się dobrze, pogadamy później - postanowiłam się ulotnić z tej troszkę niezręcznej sytuacji, mocniej akcentując dwa ostatnie słowa. Hinduska jedynie pokiwała głową i uśmiechnęła się nieśmiało, bo chyba kompletnie się nie spodziewała, że w takim okolicznościach poznam jej... chłopaka? Nieważne. Przecież nie mogła ukrywać go w nieskończoność. Sam fakt, że próbowała to robić był kompletnie absurdalny. Ale cóż, nie próbowałam nawet tego zrozumieć, idąc do środka, skąd udałam się prosto do naszego pokoju.
- Nie uwierzysz, co właśnie zobaczyłam - wypaliłam po otworzeniu drzwi, choć od razu tego pożałowałam, bo zobaczyłam Tonego. Siedział na Jessie okrakiem i trzymał jej dłonie przyszpilone do pościeli, a ta śmiała się, jednocześnie usiłując wyswobodzić się spod jego nacisku.
Gdy tylko mnie zobaczyli, od razu się od siebie odsunęli, choć głupkowate uśmiechy w dalszym ciągu nie schodziły z ich twarzy.
- Dobra, będę spadał. Do jutra - chłopak przelotnie cmoknął brunetkę w usta, po czym wyszedł. Jess jeszcze przez chwilę spoglądała za nim rozanielonym spojrzeniem, po czym przypomniała sobie, że ja też tutaj jestem.
- Błagam, nie zróbcie sobie dzieci. Jestem za młoda, żeby zostać ciotką - powiedziałam z lekkim zdegustowaniem, w reakcji na co dziewczyna ostentacyjnie wywróciła oczami.
- O to możesz być spokojna - odparła, poprawiając ramiączko koszulki, które zsunęło się z jej ramienia. Chociaż śmiem twierdzić, że Anthony mógł się do tego w pewnym stopniu przyczynić.
- No ale opowiadaj co tam się wydarzyło - ponagliła mnie, najwyraźniej zaciekawiona moim entuzjazmem.
- Widziałam Ami... - powiedziałam z kamiennym wyrazem twarzy, co przyjaciółka skwitowała krótkim prychnięciem.
- I to jest ta sensacja? Widzisz ją codziennie.
- Tak, ale ja widziałam Ami z tym chłopakiem, o którym nie chciała nam powiedzieć - sprecyzowałam, a ślepia Jess momentalnie rozszerzyły się do rozmiarów pięciozłotówek.
Szybko opowiedziałam jej jak w ogóle doszło do tego spotkania, a dziewczyna przez cały ten czas siedziała w zamyśleniu i kalkulowała moje słowa.
- A to pipa - skwitowała, zabawnie mrużąc przy tym oczy.
- Nie podsumowałabym tego lepiej - stwierdziłam, z rozbawieniem unosząc brew.
- Niech no tylko wróci. Ja już wyciągnę z niej każdy gorący szczegół.
- Och, wcale w to nie wątpię - przytaknęłam, biorąc z biurka mojego laptopa. Usadowiłam się z nim wygodnie na łóżku, chcąc nadgonić trochę zaległości na studiach i przygotować się do nieubłaganie zbliżającego się kolosa.
- El! Prawie zapomniałam! - ocknęła się nagle, kompletnie zmieniając swój wyraz twarzy. A ja już teraz dobrze wiedziałam co się święci, więc westchnęłam teatralnie i przeniosłam na nią spojrzenie.
- Oho... Zamieniam się w słuch.
- Jutro jest piątek - klasnęła w dłonie uradowana.
- No i? - wzruszyłam ramionami, bo nie było to dla mnie nic szczególnego.
- Im-pre-za, mówi ci to coś? - zapytała obruszona.
- Okej po pierwsze. Dobrze wiesz, że nie pójdę do domu bractwa, bo nie zamierzam spotykać się z Davidem. A po drugie, czy choć raz nie możemy zrobić sobie piątkowego, babskiego wieczoru przy winie i głupiej, romantycznej komendi?
- Boooże, ile ty masz lat? - zwiesiła z bezradności ręce. I już miała coś dopowiedzieć, gdy jej przerwałam.
- A po trzecie, jutro mam popołudniową zmianę w kawiarni.
- Nie widzę w tym najmniejszego problemu. Pójdziemy do jakiegoś klubu. A tam i tak nie dzieję się nic ciekawego do dwudziestej trzeciej - odparła, a ja poczułam, że nie wygram w walce na argumenty. Jessie wyciągnęłaby mnie chociażby z grobu, żeby pójść się zabawić. I w sumie za to ją kochałam.
___________________
Cóż mogę powiedzieć - love you all <3
Pod ostatnim rozdziałem udowodniliście mi, że mam dla kogo pisać, więc wrzucam kolejny rozdzialik.
Proszę, nie bijcie za mocno xoxo
YOU ARE READING
Hello, Princess
Teen FictionPo daremnych próbach odnalezienia Lucasa, Elizabeth postanawia odpuścić. Chce zacząć żyć na nowo, zostawiając swoją przeszłość daleko w tyle. Alexis wyjeżdża do Nowego Jorku, a ona wraz z Jessie zostaje w Miami, by kontynuować swoją edukację. Jak po...