/Hobi pov/
- Po tylu ciastkach musisz dużo chodzić, bo będziesz gruby! - Yoongi dźgnął mnie palcem w brzuch. - A jak będziesz gruby, to nie będę ci dawał buzi.
- Nie kochasz mnie - udałem że się focham.
- Zaraz cię wrzucę pod samochód, idioto.
Każdy inaczej okazuje emocje, bywa i tak. Odwróciłem się do niego i cmoknąłem go w usta.
- Nie możemy spacerować bez butów, chodź.
Weszliśmy do pierwszego lepszego sklepu.
- Chcę te, albo te, albo - mówił Yoongi, nawet nie nie patrząc na buty, które mi pokazywał. - O, te mogą być - wziął kapcie z kumamonem.
- Żartujesz? - roześmiałem się.
- NIE, CHCĘ JE - rzucił we mnie jednym z butów.
- Okej, to ja wezmę te - chwyciłem za puchate kapcie w kształcie głowy konia.
Zapłaciłem i wyszliśmy w naszych pięknych kapciach ze sklepu.
~*~
- U nas jest wyżej - stwierdził Yoongi, wychylając się trochę za barierkę na dachu galerii handlowej. Stałem tuż obok niego żeby w razie czego mi nie zleciał. Prawie cały dzień ganialiśmy po mieście i galeriach, i wyszły nam bardziej wielkie zakupy niż randka, ale chyba mu to nie przeszkadzało. - Jestem głodny... - jęknął, opierając głowę na metalowej rurze.
- Mogłeś wcześniej powiedzieć - oparłem się łokciem o barierkę. - Chodź, pojedziemy do restauracji. Tylko proszę cię - westchnąłem za nim, kiedy już ruszył w kierunku samochodu. - Tym razem nie podpalaj firanek tymi świeczkami, psujesz romantyczny nastrój.
- Ognisko jest o wiele bardziej romantyczne niż jakieś woskowe pały - prychnął.
~*~
- Nie chcesz już? - zdziwiłem się, bo od dłuższego czasu Yoongi zamiast jeść do końca swoją kolację, mordował kogoś spojrzeniem.
- Nie jestem głodny - warknął. - Właściwie to zaraz się porzygam, czy ty widzisz jak ona na ciebie patrzy?!
Odwróciłem się w miarę dyskretnie i spojrzałem na kelnerkę, która tak go wkurzyła. No miała trochę zbyt rozpięte guziki, i gapiła się na mnie przez inne stoły, ale bez przesady.
- To tylko kelnerka - wzruszyłem ramionami.
- AHA? - podniósł lekko głos. Tamta kobieta podeszła szybko do naszego stolika.
- Coś się stało? - zapytała takim głosem, jakby próbowała być słodka.
- TAK, TY - prychnął Yoongi. Machnął ręką, jakby była natrętną muchą i przy okazji przewrócił świeczkę.
- Oj - nachyliła się i szybko podniosła świeczkę, zanim zdążyła narobić szkód. Nie muszę mówić, że miałem ciekawy widok kiedy to robiła, prawda?
- CO TY ROBISZ?! - Yoongi rzucił w nią kawałkiem kurczaka. - IDŹ SOBIE.
Kobieta spojrzała na niego oburzona i odeszła od naszego stolika. Zaśmiałem się cicho i podparłem głowę na dłoni.
- Jesteś słodki.
- Nie, spierdalaj.
~*~
- Jesteśmy - westchnąłem, parkując samochód.
- Mhm - blondyn nawet się nie ruszył, tylko dalej przysypiał na swoim fotelu. Odpiąłem mu pasy i się do niego nachyliłem.
- Yoongi - pocałowałem go za uchem. - No wstawaj.
- Za chwilkę - szepnął i objął się ramionami. - Zimno mi...
Założyłem mu kosmyk włosów za ucho.
- Nie mów że będę musiał cię zanieść - udałem niezadowolonego.
- Bardzo zimno - westchnął cichutko, zaciskając palce na swoich ramionach i zmarszczył nosek. - Hoseokkie...
Westchnąłem i pocałowałem go w czoło, chociaż byłem pewien, że udawał.
- Jesteś taki uroczy.
- Niee - mruknął. Wyszedłem z auta i otworzyłem drzwi po jego stronie. - Mógłbym ci wpierdolić - nawet nie otworzył oczu.
Wziąłem go na ręce jak pannę młodą i zamknąłem nogą drzwi. Yoongi położył mi głowę na ramieniu i się do mnie przytulił, w windzie już całkiem zasnął. Jakoś udało mi się otworzyć drzwi od mieszkania, zaniosłem go do sypialni, położyłem na łóżku i zdjąłem mu spodnie żeby nie spał w tych ciasnych dżinsach. Też byłem śpiący więc przykryłem nas kołdrą i zagarnąłem go w ramiona. Rozbudził się na moment, wtulił we mnie i uniósł lekko głowę.
- Dobranoc - powiedział cichutko i znowu zasnął.
- Dobranoc, kochanie.
CZYTASZ
gwenchana : m.yg, j.hs
Fanfictiongdzie Hoseok ma bogatych rodziców i basen na dachu wieżowca, a Yoongi nie potrafi gotować, ale za to świetnie mu idzie strzelanie do gołębi z pistoletu na plastikowe kulki zawieszone, już raczej nie wrócę do tego raczka whatever you do, don't take...