Prolog

964 51 3
                                    

Adrien

Patrzyłem za okno samolotu, gdy podchodził do lądowania. Mama radośnie dyskutowała z ojcem o naszym starym domu, w którym mieliśmy ponownie zamieszkać. To była jedyna z dziesięciu przeprowadzek, z której się naprawdę cieszyłem. Miałem znów zobaczyć mojego jedynego przyjaciela - Nino. Poznaliśmy się w przedszkolu, gdy mieliśmy po sześć lat. Zaprzyjaźniliśmy się niemalże od razu, ale niedługo po tym musiałem wyjechać z rodzicami do Australii. I tak rok w rok, nowe miejsce... nowy dom... nowi ludzie... W końcu po dziesięciu latach znów wróciliśmy do Paryża.

Wyszedłem z samolotu i chłonąłem widoki. Z okna budynku lotniska widziałem wieżę Eiffla. Po chwili sięgnąłem do kieszeni spodni, aby wyjąć komórkę, która aktualnie denerwująco wibrowała.
- Gdzie jesteś? - zagrzmiał ojciec przez słuchawkę. - walizki zapakował szofer, czekamy w samochodzie.
- Dobrze już idę. - rzekłem cicho i zakończyłem połączenie.
Mój ojciec to najbardziej denerwująca istota na kuli ziemskiej. Rozumiem, że chce, abym przejął rodzinny interes, ale nie musi kontrolować mi życia...

Wyszedłem z budynku lotniska i zobaczyłem kilku paparazzi. Robili mi zdjęcia.... Już widzę te nagłówki: "Rodzina Agreste znów we Francji", "Syn znanego projektanta Gabriela Agreste".... Czasem żałuję, że nie mogę żyć jak każdy zwykły nastolatek.

Stanąłem przy niewielkim bilbordzie i rozejrzałem się za srebrnym mercedesem. Po chwili dostrzegłszy go, zacząłem zmierzać w jego stronę.

- Jak ci minęła podróż, synku? - zapytała mama, gdy wsiadłem do auta.

- Bardzo przyjemnie. - odpowiedziałem.

- Siedź prosto, Adrienie. - dodał ojciec, miażdżąc mnie wzrokiem, więc poprawiłem postawę i przez resztę drogi się nie odzywałem.

Po kilkunastu minutach samochód zatrzymał się przed wielkim, białym domem. Nadal nie mogłem zrozumieć po co i na co komu taki skomplikowany dach...

 Nadal nie mogłem zrozumieć po co i na co komu taki skomplikowany dach

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wysiadając z samochodu, nie mogłem oderwać wzroku od willi. Obudziło się we mnie tyle wspomnień.

Podszedłem do bagażnika mercedesa i wziąłem swoje walizki od Clarka - naszego szofera, który posłał mi pełen wdzięczności uśmiech. Był to starszy pan po sześćdziesiątce, o długiej siwej brodzie i serdecznych, zielonych oczach. Lubiłem go. Pamiętam też, że jak byłem mały to często się ze mną bawił. 

Zostawiłem rodziców i wszedłem do domu. Był taki jak zapamiętałem. Całe otoczenie było utrzymane w odcieniach czerni oraz bieli. Niby nowocześnie, ale bardzo mnie to przytłaczało. Powoli udałem się do góry po szerokich schodach. Zobaczyłem w końcu dobrze znane mi drzwi. Pociągnąłem za klamkę i wszedłem do środka. Mój pokój był inny. Jako jedyny miał to coś... miał kolory. Ostatnio mama zleciła wyremontowanie go, bo w końcu przez te dziesięć lat trochę mi się urosło. Pokój miał zielone ściany, pod kolor moich oczu jak stwierdziła mama, meble natomiast były białe, co razem dawało ładny kontrast.

Na zawsze | AdrienetteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz