Rozdział 5

316 9 9
                                    

Siedziałam na kanapie w salonie.Wzrok miałam utkwiony w ścianie.Od chwili przeczytania tego gówna,czułam się w tym mieszkaniu nieswojo.Całe życie byłam oszukiwana.Osoby,którym najbardziej wierzyłam,za które mogłam oddać życie,okłamywały mnie przez cały ten cholerny czas.To bolało,tak cholernie bolało.Jedna samotna łza,wydostała się z kącika mojego oka.Zamrugałam szybko powiekami,chcąc się pozbyć łez.Chwilę później doszedł do mnie dźwięk otwieranych drzwi.Musiałam to wszystko wyjaśnić.

-Sam,już jestem ! -Isabelle weszła do domu,kierując się w moją stronę.Gdy zauważyła moją sylwetkę,błyskawicznie się przy mnie znalazła.Kucnęła przede mną,łapiąc dłońmi moje ramiona.

-Kochanie,co się stało ? -Spytała troskliwie,wystraszona moją postawą.Skierowałam mój obojętny wzrok na jej osobę,przypatrując jej się chwilę.

-Dlaczego ? -Zadałam pytanie,starając się nie wybuchnąć.Kobieta wydawała się nie rozumieć,o co mi chodzi.Sięgnęłam dłonią koperty,a jej wzrok pokazywał przerażenie,wiedziała że ja już wiem.

-To on,prawda ? -Podałam jej kopertę,mając na myśli tego całego Clifforda.

-Ja chciałam ci powiedzieć ale...-Przerwałam jej,stając gwałtownie na równe nogi.

-Ale co !? Przez całe cholerne życie mnie okłamywaliście ! Nigdy nie wspomnieliście,ani jednym słowem,że jestem adoptowana ! -Warknęłam,a łzy lały się po moich policzkach strumieniami.

-Samy...Zrozum nas,nie chcieliśmy...-Zaczęła,ale znowu jej przerwałam,sięgając dłonią po jeszcze inną kartkę.

-Tego że jesteś chora,też mi nie powiedziałaś...-Szepnęłam.-On i jego żona są moimi prawdziwymi rodzicami,prawda ? -Kobieta kiwnęła głową,a ja postanowiłam kontynuować.Wszystko zaczęło układać się w całość.

-Dlatego tu przyjechaliśmy,bałaś się że jak ciebie zabraknie,nikt się mną nie zajmie...Oni w tych listach błagali cię o to,abyś nas zapoznała.Abyś mi to wszystko wytłumaczyła...Abyś pozwoliła im,zobaczyć się z córką.-Głos łamał mi się,a wzrok Isabelle przeniósł się na jej dłonie.-Wiedziałaś że umierasz od jakiegoś roku,a przyjechaliśmy tu dopiero teraz,aby mogli się mną zaopiekować,gdy ciebie zabraknie.Zdawałaś sobie sprawę z tego,że na Ricka nie masz co liczyć.-Pokręciłam bezradnie głową.

-Chciałam dla ciebie dobrze córeczko...-Odwróciłam się do niej tyłem,łapiąc się za ramiona.

-Nawet nie wiem,jak mam się do ciebie teraz zwracać... -Starłam rękawem bluzy łzy,a następnie wyszłam z domu.Potrzebują chwile świeżego powietrza,a następnie muszę  to wszystko wyjaśnić.

*******************************

Stanęłam przed drzwiami domu państwa Cliffordów.Adres wcześniej przepisałam z kopert listów,które przesyłali Isabelle.Zawahałam się przez chwilę,no ale cóż... raz się żyje.Zapukałam do drzwi,a już po chwili otworzył mi je Michael.Uśmiechnął się na mój widok promiennie,zapraszając mnie do domu.

-Nie wiem czy  powinienem się bać,ale skąd znasz mój adres ? -Zaśmiał się,a do przedpokoju weszła reszta jego przyjaciół,wraz z Hemmingsem,który na mój widok zmarszczył brwi.Jeszcze tej blondyny mi brakowało.

-Cześć Sam ! Co ty tutaj robisz ? -Spytał Calum,a wszyscy przenieśli swój zaciekawiony wzrok na mnie.

-Ja um... Tak właściwie przyszłam do twojego taty Michael...-Wymamrotałam.Jakby na zawołanie w pomieszczeniu pojawił się Daniel.Wyszczerzył oczy na mój widok,lecz po chwili chyba zrozumiał po co tu przyszłam.

-Już wszystko wiem...-Wyszeptałam,a z moich oczu znowu wyleciały łzy.Moi rówieśnicy wydawali się być skołowani.Nie zdziwiłabym się,gdyby w tej chwili podejrzewali mnie o romans ze starszym Cliffordem.

Na jednej ulicy - I Nowa Sąsiadka ||L.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz