Rozdział 7.

302 12 2
                                    

Rozdział niesprawdzony.Przepraszam że tak późno ale w weekend nie było mnie w domu.Za to w tym tygodniu będą 2 rozdziały.

-Więc...-Zaczął Ashton,gdy ruszyliśmy razem pod gabinet dyrektorki.Westchnęłam cicho,spoglądając na swoje dłonie.

-To był... mój ojciec.-Zaczęłam niepewnie,przywołując w pamięci obraz mężczyzny którego uważałam za ojca.

-W sensie,tak myślałam że to był mój ojciec.To znaczy... traktowałam go jak ojca,ale...-Zaczęłam chaotycznie machać rękami,gubiąc się w swoich zdaniach.Rick Evans.Mężczyzna którego uważałam za ojca,i z którym rozwiodła się moja "mama" okazuje się sypiać z matką Victorii.To szalone.

-Jestem adoptowana,przez Isabelle i Ricka,człowieka który zabawia się z matką Victorii.-Zerknęłam na chłopaka,próbując odczytać jakąkolwiek reakcję z jego strony.Blondyn objął mnie ramieniem,co było dla mnie zaskakujące.Uśmiechnął się w moją stronę,próbując mi tym samym dodać otuchy.

-Dasz radę sama,czy iść tam z tobą.-Gestem dłoni pokazał na korytarz gdzie znajdował się gabinet dyrektorki.Stałam chwilę w miejscu,przemyślając wszystkie za i przeciw.Zacisnęłam pięści,odwracając się w stronę nastolatka,posyłając mu wdzięczny uśmiech.

-Dam radę,dziękuję ci za wszystko.-Wyszeptałam,wtulając się w jego pierś.Sama nie wiem,co mnie do tego podkusiło,to był...impuls jasne ?Można było wyczuć jego mocne perfumy,pomieszane z dymem papierosowym.

-Nie ma za co,idź tam Samy,i pokaż im na co cię stać.-Zachichotał cicho,sprzedając mi szybkiego całusa w policzek.Pokiwałam energicznie głową,na znak zgody,a następnie udałam się w stronę mojej egzekucji.

*********************************

Trzasnęłam wściekle głównymi drzwiami szkoły,w myślach przeklinając wszystko i wszystkich.Potrafię wybaczyć,ale nie zapominam.Nie zapomnę tych słów,którymi ten człowiek potrafił mnie zniszczyć od środka.Nagle za mną wyleciał mój ukochany tatuś,któremu kurwa jedynie dać nagrodę nobla,za ojca roku.

-Kochanie przepraszam ! To nie tak miało być ! -Wrzeszczał w moją stronę,na co się od razu zatrzymałam.Przekręciłam się w jego stronę,z udawanym uśmiechem na ustach.

-Przepraszam ? Przeprosić można kogoś,kogo się potrąciło na ulicy,a nie kogoś,kogo miało się w dupie przez kilka miesięcy.-Wysyczałam w jego stronę,nagle za nim pojawiła się Victoria z grymasem na twarzy.

-Tato...Zostaw ją i jedźmy już do domu,mama pewnie za niedługo już będzie.-Tato... ? Cudownie.Nie mam pojęcia czy ta laska powiedziała to specjalnie,czy może on pozwolił się jej tak zwracać w jego stronę.Rick spojrzał na mnie bezsilnie.Wskazałam dłonią na blondynkę,próbując powstrzymać łzy.

-Idź,twoja rodzina się już niecierpliwi.-Wyszeptałam,spoglądając na niego żałośnie.Całym moim organizmem władał ból i cierpienie.

-Kochanie,zrobię wszystko byś wróciła do mojego życia.

-A co zrobiłeś,żebym została ?-Zaśmiałam się,choć w tym śmiechu nie było ani krzty radości.

-Córeczko...-Zaczął,ale mu gwałtownie przerwałam.

-Nie jesteś moim ojcem,nie znam pana i nie wiem kim pan jest.Z tego co widzę,pańska córeczka stoi za panem.Moim ojcem jest Daniel Clifford.-W jego oczach widziałam ból.Dawniej może bym się tym przejęła,ale nie teraz...Nie po tym jak wyrzekł się mnie przed dyrekcją...

*****

Siedziałam wkurzona w gabinecie dyrektorki,wzrokiem zabijając na przemian Ricka i Victorię.Dyrektorka prowadziła zawziętą dyskusję z mężczyzną.Niestety Isabelle nie mogła przyjść.Może to i dla niej lepiej.Nie będzie tak cierpieć widokiem tego mężczyzny.

-To dziwne...-Mruknęła dyrektorka,zwracając na siebie wzrok wszystkich.Zainteresowana,przyglądałam się jej,jak ze zawziętością czytała jakieś dokumenty.

-Co się stało ?-Spytałam,widząc na teczce moje imię i nazwisko.

-W dokumentach Sam,jest wpisany pan jako jej ojciec,ale proszę się nie przejmować,to może być zwykła pomyłka.-Podniosłam brwi ku górze,spoglądając na bruneta.Byłam ciekawa jego reakcji.Lecz szczerze mówiąc,nie tego się spodziewałam usłyszeć.

-To musi być pomyłka,pierwszy raz widzę tę dziewczynę na oczy.Moją narzeczoną jest matka Victorii,a samą blondynkę traktuję jak córkę której nigdy nie miałem.-Spojrzałam na niego zszokowana,czyli od dzisiaj się nie znamy ? Czyli jestem dla niego nikim ? Nie czekając na jakąkolwiek reakcję ,wybiegłam na dwór.Czułam że jak jeszcze trochę tam posiedzę,to mogłabym kogoś z nich zabić.

*****

Pozwól odejść tym,którzy Cię nie szanują.Nieważne jak mocno będzie bolało.Nie warto walczyć o kogoś kto cię po prostu nie chce.

Już dobrą godzinę leżałam w swoim łóżku,rozmyślając nad wszystkim.Nagle mój wzrok zatrzymał się na bliznach,które znajdowały się na moich nadgarstkach.Rany się zagoiły,ale blizny zostały.To tak jak z cierpieniem przez kogoś.Możesz komuś wybaczyć,ale wspomnień nie wykasujesz.Blizny te powstały jeszcze w starym domu.Gdy ktoś zauważał kiedyś moje blizny,mówiłam "kot"Zaskakujące jest to,że nawet rodzina mi wierzyła.A ja przecież nie mam kota.Niedługo po tym okazało się że popadam w depresję.Wiecie co wam powiem ? Jeśli nie przechodziłeś załamania nerwowego,módl się,aby nigdy cię nie spotkało,ponieważ żaden ból cielesny,nie da się porównać z okropnym cierpieniem chorej duszy.Nagle dostałam powiadomienie na kik'u.

calumissexy :Szlag !

rebelsam  : Coooo ?!

calumissexy : Porysował mi się ekran w telefonie... ;-;

rebelsam : Jest bardzo źle ?

calumissexy : Baaaaardzo...

calumissexy : Czekaj chwilkę,zrobię ci screenshota.

rebelsam : Jesteś niezwykle wyjątkowy... :/

calumissexy : Boo ? :(

rebelsam : Wspójczuje twojemu mózgowi.

Podeszłam do okna,by móc wyjrzeć na ulicę.Pod domem Calum'a stał Luke.Nagle jego wzrok zatrzymał się na mnie.Uśmiechnął się w moją stronę zadziornie.Skołowana patrzyłam w jego stronę,nie wiedząc czego on znowu chce.Calum już po chwili znalazł się koło przyjaciela.Luke wskazał dłonią na mnie,mówiąc coś do niego.Zdezorientowana,zauważyłam jak brunet zadowolony wystukuje jakąś wiadomość na telefonie.Nie minęło kilka sekund jak dostałam wiadomość.

calumissexy : Zejdź do nas i weź deskorolkę xx

Czyżby Hemmings uważał że nie potrafię jeździć na desce ? To się jeszcze okaże.

rebelsam : 5 minut ;* 



Na jednej ulicy - I Nowa Sąsiadka ||L.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz