Rozdział 11.

293 13 2
                                    

Nie sprawdzony.

Stanęłam w miejscu,dokładnie ilustrując lekko uchylone drzwi mojego domu.Zmarszczyłam mocno brwi,próbując znaleźć przyczyny aby było one otwarte.W mojej głowie pojawiły się najgorsze scenariusze.Nie pewnie popchnęłam drzwi oglądając się dookoła.Mama powinna wrócić już z pracy a ona nigdy nie zostawiała otwartych drzwi.To by było do niej niepodobne.Przełknęłam głośno ślinę,odgarniając nerwowo włosy które leciały mi do oczu.Niepewnie robiąc pierwszy krok.W mieszkaniu panowała cisza,która nie zwiastowała nic dobrego.Miałam złe przeczucie co do tego.Skierowałam się do kuchni szukając w niej potencjalnej broni na włamywacza,którą okazał się być nóż kuchenny.Szybkim ruchem sięgnęłam do mojego telefonu by w razie potrzeby wezwać policje.Może tylko panikowałam a moja mama po prostu zapomniała zamknąć za sobą drzwi,ale jak już wspominałam miałam złe przeczucie.

-Mamo ?!-Krzyknęłam nie pewnie wychylając się z kuchni.Odpowiedziała mi cisza.Biorąc głęboki wdech postanowiłam udać się do salonu.Wchodząc do pomieszczenie rozglądałam się dookoła próbując zauważyć coś dziwnego.Jedynie co mnie zdziwiło to włączony telewizor na którego ekranie pojawiły się napisy końcowe ulubionego serialu kobiety.Postanowiłam udać się do sypialni mamy z myślą,że tam ją znajdę.Ostrożnie weszłam na piętro,kierując się do wybranego celu.Serce zaczęło mi bić coraz szybciej a ręce pocić.Gdy stanęłam przed sypialnią cała w nerwach otwarłam drzwi,wchodząc do środka.Gdy tylko przekroczyłam próg pokoju moje serce się zatrzymało się a z ust wydarł się przeraźliwy krzyk mojej rozpaczy.Nóż wysunął mi się z rąk a ja podbiegłam szybko do Isabelle.

-Mamo !-Cała zapłakana znalazłam się tuż koło jej nieprzytomnego ciała.Klęknęłam cała roztrzęsiona sprawdzając jej puls,który był ledwo wyczuwalny.

-Mamuś obudź się,nie zostawiaj mnie !-Lekko potrząsnęłam jej drobnym ciałem.Przez chorobę z dnia na dzień wyglądała coraz gorzej.Włosy zaczęły jej wypadać a cera robiła się coraz bladsza.Chudła w oczach a mimo wszystko nie przerwała pracować chociaż ją o to prosiłam. Rick nawet nie kiwnął palcem by nam pomóc,gdy się o tym dowiedział.Drżącymi rękami sięgnęłam po telefon a następnie wybrałam numer na pogotowie.Ona nie mogła odejść.

**************

-Panie doktorze co z nią ?!-Doskoczyłam do lekarza prowadzącego chorobę mojej mamy.Lekarz odwrócił się w moją stronę ze smutkiem wymalowanym na twarzy.Poprawił swoje okulary a następnie przyjrzał mi się z żalem wymalowanym na twarzy.

-Nie będę owijał w bawełnę Panno Evans.Stan Pani matki jest krytyczny...-Westchnął cicho,nie spuszczając swojego zmartwionego wzroku ze mnie.Po moich policzkach odnowa zaczęły płynąć łzy.Zacisnęłam mocno powieki,próbując wyrównać swój oddech.

-Czy ona...-Nie mogłam dokończyć.Poczułam uścisk w gardle.Łzy nie przestawały lecieć,otworzyłam oczy ilustrując dokładnie twarz lekarza.Miałam cichą nadzieję,że ten jedynie okropnie sobie ze mnie zażartował a z mamą wszystko jest dobrze.Niestety doktor nie wyglądał w żadnym stopniu tak jak chciałam.

-Jeśli ona by z tego teraz wyszła...To byłby cud.-Pokręciłam przecząco głową nie mogłam dopuścić do siebie myśli o śmierci mojej mamy.Mimo,że okazałam się być dzieckiem innej rodziny nigdy nie przestawałam traktować Isabelle jako swojej mamy.Oczywiście początki były trudne,w całym domu panowała niezręczna atmosfera a fakt,iż Państwo Clifford oraz sam Michael starali się ze mną spotykać jak najczęściej tylko potęgował ból w oczach mojej matki.Zawsze jej wtedy powtarzałam pewien cytat "Biologia jest ostatnią rzeczą, która czyni kogoś matką." 

-Pani Isabelle Evans żyje na godzinach,w każdej chwili możemy ją stracić.Niech Pani zadzwoni do rodziny aby się z nią pożegnali.-Położył swoją dłoń na moim ramieniu.Zacisnęłam mocno wargi,kiwając głową w geście zrozumienia.To były jego ostatnie słowa,przez które załamałam się jeszcze bardziej.Doktor odszedł,zostawiając mnie zupełnie samą ze swoim popękanym sercem.

Na jednej ulicy - I Nowa Sąsiadka ||L.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz