Dni mijały bardzo szybko. Nic szczególnego się nie działo. Wiedzieliśmy,że na 10 lat jesteśmy bezpieczni. Czasami zastanawiam się co mną kierowało aby wdawać się w mafię narkotykową. Wyszłam na prostą i chciałam innych wyciągnąć. Codziennie dostawaliśmy telefony od rodzin uzależnionych czy od nich samych. Przeprowadzaliśmy rozmowy. Jak wspomniałam w poprzednim wpisie poszerzyliśmy działalność o pomoc dla ludzi starszych. Jak mają chronić się przed przestępcami. W tej sprawie było małe zainteresowanie że straciliśmy nadzieję czy nie ograniczyć się do jednego celu. Jednak pewien telefon zmienił cały monotonny życiowy bieg zdarzeń. Ten telefon odebrał mój chłopak z informacją że naszą działalność mogą zamknąć. Przestraszyliśmy się. Dopiero początek a tu takie coś. Za wszystko regularnie płaciliśmy nie było żadnej informacji. Podejrzewałam oszustwo ale to domysły. Nie wiedzieliśmy że to zemsta dilerów,którzy siedzą w więzieniu. Nic nawet na to nie wskazywało. Sytuacja na kilka dni ucichła do pewnego zdarzenia.