~ Jack ~
Nie minęło kilka godzin od tego... incydentu z basenem i mną w roli głównej, a ja wciąż siedziałem przy komputerze. Planując zemstę, oczywiście. W końcu; jak ona śmiała mnie tak ośmieszyć przy Chase'ie... i to jeszcze trzeci raz... a to tylko i wyłącznie w ciągu tego roku. Ba, miesiąca. Już ja jej pokażę...
Wdech, wydech.
Nie czas teraz na zmiażdżenie pierwszego lepszego przypadkowego przedmiotu; ostatnim razem głęboko tego pożałowałem, a na nowy komputer musiałem poczekać trzy dni, bo nikt nie chciał mi dobrowolnie dostarczyć potrzebnych materiałów; nie, żeby każdy pierwszy sklep sprzedawał stopy wolframu i kilku innych ciekawych metali.A chcę w końcu skończyć programowanie tego robota nim nastanie następny dzień, bowiem zdecydowanie muszę zrobić to na jutro... co to za zemsta, jeżeli jest spodziewana?
Ashley zapewne myśli ,,Jutro nie mam się czego obawiać, w końcu nie zdąży nic zaplanować, miau''.
Jest w końcu niesamowicie przewidywalna; z całą pewnością tak sądzi. Jestem tego tak samo pewny jak tego, że Molly w przeciągu następnego roku wpadnie w każdą zastawioną przez Ashley ,,dziecinną pułapkę''.
,,W takim razie, panie Geniuszu -Zła- Heylin, dlaczego na imprezie od razu nie przewidziałeś, jak i gdzie cię zaatakuje? Czy sam właśnie nie wpadłeś w taką dziecinną sztuczkę? Już nie mówiąc o tym, że była niesamowicie przewidywalna, skoro i tak nikt nie korzystał z basenu.''
...
Ekhm, wracając.
Program niemalże gotowy, moje roboty (zdecydowałem się zaprzestać dodawania cząstki Jack- do każdego mojego wynalazku; z dziwnego powodu od razu ludzie przestają brać mnie na poważnie...) za chwilę wszystko ładnie do końca ogarną.
Nie użyję jednak sztuczki z zakrwawionym wiadrem jeszcze raz. To w końcu jedyna rzecz, której mogłaby się spodziewać, że ukończę tak szybko, a nie jestem typem, który dwa razy będzie bawić się w tę samą gierkę. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że ten sam żart nie śmieszy tak samo przy ponownym opowiedzeniu, a i jej reakcja nie będzie już aż tak interesująca. Tylko bym tym stracił w oczach Chase'a; a on na pewno oczekuje ode mnie czegoś bardziej... oryginalnego.Jednak, jak to zrobię? Nieważne jak. Najważniejsze będą rezultaty. A jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to i mój cel będzie spełniony... i ta suka mi za ten jakże nieprzyjemny ,,incydent'' zapłaci.
Aaach, ale jakby nie spojrzeć... jakieś plusy tej całej sytuacji są. Ostatecznie, to dzięki niej, i temu, że jej plan spalił na panewce (a może raczej przez nią?), Chase... i te jego usta... albo kiedy przygryzł moją szyję; wciąż mam wrażenie, że pod tym miejscem, w którym mnie oznaczył, wciąż czuję lekko podekscytowane pulsowanie... i jeszcze kiedy złapał mnie za nadgarstek, i unieruchomił nad głową; to było tak bardzo w jego stylu, tak bardzo drapieżne, niebezpieczne; obietnica bólu i rozkoszy zapisana była w jego oczach; dominował nade mną; czułem, że się roztapiam, to było tak cholernie gorące... i jeszcze kiedy złapał mnie za talię; i zaczął gładzić mój bok, i...
...mmm, nie na to teraz czas, do cholery no! Jeżeli teraz się rozkojarzę, to za chwilę będę musiał lecieć wziąć zimny prysznic (znowu).
Teraz lepiej zająć się Katnappe.
Spojrzałem jeszcze szybko na zegarek; trzecia rano; czyli powinna już głęboko spać. Czas złożyć jej króciutką wizytę...
Jutro będzie nie mniej ekscytujące, co dziś.
To znaczy; pod warunkiem, że znowu spotkam Chase'a.~ * ~
CZYTASZ
✔♥ Druga Połówka II Chase x Jack (Xiaolin Showdown)
FanfictionHarlequin High. Miejsce dla każdego wyrzutka społecznego. Dla delikwentów. Dla tych, co kochają walczyć. Nie boją się ryzyka. Miejsce rywalizacji z ich odwiecznymi rywalami o tereny. O wygraną. O władzę. Heylin vs Xiaolin Jedni powiedzieliby: zło pr...