1

138 5 0
                                    


Podziękowała koledze po raz trzeci za podwózkę, po czym pożegnała się z nim i wysiadła z auta, zamykając za sobą drzwi. Pędem ruszyła w kierunku domu, aby być jak najmniej zmoczoną przez deszcz. Przekraczając próg , zaczęła ściągać buty i przemoczoną kurtkę, zostawiajac je w holu. Weszła do kuchni i spostrzegła ojca, siedzącego w komputerze. Już miała się przywitać, jednak przypomniała sobie, że zapewne i tak jej nie odpowie, wiec nie ma sensu się nadwyrężać.

-Jak było w szkole?-spojrzała zdziwiona na ojca, jednak dopiero po chwili spostrzegła, ze to jej matka, która musiała wejść do pomieszczenia przed chwilą.

-Dzień jak każdy-wzruszyła ramionami-Niczym sie nie różnił od poprzedniego.-odpowiedziała obojętnie, licząc, że tym razem rodzicielka nie bedzie wypytywać o szczegóły.

-Mamy masę pracy w tym tygodniu-wtrącił ojciec, za co dziewczyna w myślach dziękowała mu na kolanach-a ciągle nie mogę się skupić, przez te pieprzone ciężarówki, które jeżdżą w tę i z powrotem-żalił się, a Olivia oglądała w tym czasie swoje paznokcie, które wydawały jej sie wtedy nadzwyczaj ciekawe.

-Halo, słuchasz mnie?-Liv pomachała głową, wyrywając się z rozmyśleń nad wyrywaniem skórek

-Nie, przepraszam, zamyśliłam się-wydusiła najgrzeczniej jak potrafiła.

-Pytałam, co z twoją domówką?-Powtórzyła, a dziewczyna poczuła jak skręca ją w żołądku i modliła się, żeby jej brat się już wczesniej nie wygadał.

-Jeszcze nie wiadomo, czy w ogóle bedzie-odpowiedziała, zabierając wodę z blatu, chcąc jak najszybciej się ulotnić.

-Gdzie idziesz?-zapytał ojciec, podnosząc głowę znad swojego komputera.

-Pouczyć się-skłamała, wbiegając po schodach i zamykając jak najszybciej za sobą drzwi.

Chodziła po pokoju i zastanawiała się co ma zrobić. Wcale nie chciała iść na tą głupią domówkę, jednak wiedziała, że inaczej bedzie musiała z nimi spędzić cały wieczór, a tego nie przeżyje. Co chwilę wybierała numer do swojego brata, chcąc aby tu przyszedł i jej pomógł. W koncu to on ją w to wrobił. Mimo, że uwielbia imprezy, to nienawidzi chrzczenia tych pieprzonych nowych idiotów. Zawsze każą jej robić im jakies głupie rzeczy, chociaż wcale tego nie chce. Czasem jej szkoda, bo jednak kiedy widzi kogos, kto jest naprawdę normalny, a każą mu sie kąpać w ponczu, albo latać nago wokół domu, to az ją skręca, jednak za wiele do gadania nie ma. Kiedy rzuca się na łóżko, jej drzwi od pokoju się otwierają, a przez próg przechodzi blondyn, ktory opada na łóżko zaraz koło niej.

-Coś ty odjebał?-zapytała, chcąc ukryć śmiech, wiedząc, że to kolejny spieprzony zakład.

-Zamknij się.-wysyczał, zaciągając czapkę jeszcze bardziej na czoło.

-Nie, pokaz to-szybko zerwała się, zdejmując bratu czapkę, po czym wybuchła śmiechem, widząc jego burze blond włosów.

-Jestes idiotką.-warknął, wywracając oczami i czekał, az skończy się dławić powietrzem.

-Przepraszam-wyrzuciła, ocierając łzy-starałam się wytrzymać, ale niestety mi się nie udało-tłumaczyła się, rzucając czapką w chłopaka.

-Po co tyle razy dzwoniłaś?-zadał pytanie, zwijając swoją czapkę w kulkę.

-Chce żebyś mi pomógł-odpowiedziała-nie chce znowu chrzcić tego gówniarza-jęczy.

-Ten gówniarz bedzie w moim wieku-chłopak oznajmił, kierując swój wzrok na siostrę.

-Tym bardziej-zaczęła wymachiwać rękoma-jestem gówniarą i mam go chrzcić? Bez sensu.

-I tak cię to nie ominie-przekręcił się na brzuch-jestes po prostu mistrzynią w te klocki i cóż, tylko ty jesteś "popularna"-mówił, robiąc cudzysłów w powietrzu.

-Pierdol się-rzuciła-ty mnie w to wpakowałeś. Z reszta wiesz, ze najprawdopodobniej to bedzie nasz sąsiad?-pyta, a chłopak unosi brwi-Co sie tak patrzysz, to kolejny bogaty dupek, a ta rodzina właśnie taka jest.

-Skąd wiesz, może to stara babcie z dziesięcioma kotami-smieje się nastolatek, a dziewczyna spojrzała na niego z politowaniem.

-Raczej nie miałaby boiska pod oknem i basenu tuż obok.-popiera swoje racje, na co brat tylko wywraca oczami.

-Dobra, wygrałaś.

**

-Cześć Liv.-wita dziewczynę jej przyjaciółka, kiedy ta przekracza próg szkoły.

-Cześć-uśmiecha się brązowłosa dziewczyna i ciągnie przyjaciółkę za sobą do klasy.

-Jestes gotowa na chrzest?-piszczy podekscytowana, na co Olivia zamyka oczy.

-Nie bardzo-odpowiada-ten chłopak najprawdopodobniej bedzie moim sąsiadem i nie chciałabym, zeby na dzień dobry mnie nie polubił.

-Dlaczego niby ma cię nie polubić?-zdziwiła się-wszyscy cię lubią.

-Chodzi o to, że te pieprzone zadania z nowego na nowego są coraz gorsze-wzdycha-co jesli bedzie mega ciastkiem, a ja w jakiś sposób zniszczę jego twarz?

-Nie przesadzasz?-zaśmiała się-każą mu zrobic jakies niedojrzałe gowno, a on pewnie bedzie już tak pijany, że nawet się tym nie przejmie, tylko po prostu to zrobi.-pociesza ją przyjaciółka, kiedy siadają w ławce.

-Obyś miała racje-szepnęła do siebie, kiedy nauczyciel wszedł do sali, witając z uśmiechem całą jej klasę.

-Cóż, dzisiaj chciałem wam przybliżyć troszeczkę informacji, o waszym nowym koledze-informuje wszystkich, na co nastolatkowie jęczą.

-Przecież podobno jest rok starszy-mruczy Dylan, parząc na swoją przyjaciółkę, bo wie, że chodzi głownie o nią.

-Jesli myślicie, że nie wiem o tych waszych "chrzcinach", to się mylicie-oznajmia profesor, na co wszyscy automatycznie podnoszą brwi do góry-prócz tego, żebyście nie zrobili mu krzywdy, proszę tez, żebyście nie zalali się w trupa i przyszli w poniedziałek do szkoły w normalnym stanie-mowi, po czym zaczyna czytać historie nowego ucznia.

Olivia w tym czasie bawi sie telefonem, bo nigdy nie słucha tych bzdur. Jeszcze nigdy nie zdarzyło się, zeby ktos był taki jak w opisie. Zawsze okazuje się zupełnie inny, wiec wszyscy z czasem przestali w ogóle słuchać ich historii. Uczniowie tutaj zawsze ostro imprezują, co w sumie przeczy z ich wynikami w nauce, które są naprawdę dobre. Szkoła, do której uczęszcza dziewczyna, to szkoła dla dzieci z tych wyższych półek, więc rzadko zdarzają się osoby, które sa typowymi nerdami, a nawet jesli nimi są, to tylko przez pierwsze dwa miesiące nauki. Sama Olivia przyczynia się do tego, żeby przestały być dzieciakami nie widzącymi nic poza książkami, a cieszyły sie życiem licealisty.

-Ej, Liv-woła ją czarnowłosy chłopak-jesli będzie przystojny, to przelecisz go?-pyta ze śmiechem.

-Chyba zostawię tę przyjemność tobie-odwzajemnia zadowolenie chłopaka, ktory tylko kiwa głową na jej docinkę.

-Panno Olivio-woła ją profesor, ktory najwyraźniej już skończył czytać o świeżaku-mam nadzieje, że tym razem nie muszę pani mowić, co pani ma mu pokazać.

-Ależ oczywiście-odpowiada, a cała klasa się smieje, znajdując w wypowiedzi nauczyciela dwuznaczność, a dziewczyna cieszy się, że pozna chłopaka jako pierwsza.

-Cóż, więc pan Dallas zapewne się ucieszy, że oprowadzi go ktoś taki jak pani.-Uśmiecha się profesor, a serce dziewczyny staje, na dźwięk nazwiska.

AGREEMENT I C. D.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz