4

83 6 0
                                    

-Wiesz, że nie puszczę cię do jego domu?-zapytał, kiedy oglądali jakiś beznadziejny film.

-Wiesz, że mam w dupie, czy mnie puścisz czy nie?-odpowiedziała mu pytaniem, kiedy bawiła się włosami.

-Och, No daj spokój-jęknął, biorąc pilot ze stolika-serio chcesz spędzać z nim czas?

-I tak to robię-wywróciła oczami, po czym wstała z kanapy i ruszyła do kuchni.

-Naprawdę chcesz siedzieć przez całą noc w domu z Dallasem?-znalazł się we framudze, gdy wyjmowała z lodówki swój ulubiony jogurt.

-No błagam, zamknij się-wyjęczała.

-Rodzice bedą w domu. Wiesz co bedzie, jak usłyszą na jakie chodzimy imprezy?-znalazł haczyk i już się cieszył, jednak dziewczyna nie pozwoliła mu tego robic zbyt długo.

-Nie bedzie ich. Ojciec jedzie na jakąś konferencje, a mama do babci. Rozmawiałam z nią dzisiaj, wyjeżdżają rano-uśmiechnęła się z satysfakcją, wiedząc, że pokonała Jacka.

-Dobra-burknął-w takim razie tez jednak pójdę.-stwierdził, kiedy ta wymijała go w drzwiach od kuchni.

-Proszę, trzymaj ręce przy sobie-jęknęła, kiedy wbiegała po schodach.

-Nie obiecuje-usłyszała krzyk z dołu, na co zaśmiała się i podkręciła z niedowierzaniem głową.

***

-Cameron, chyba musimy o tym w koncu porozmawiać-mowi do chłopaka matka, kiedy widzi jak bawi się jedzeniem.

-Nie sądzę-mowi, po czym na nią spogląda.

-A ja sądzę-warczy ostro, powoli tracąc cierpliwość na własnego syna.

-Mamo, to stare czasy-tłumaczy, starając się nie wybuchnąć-i sprawa miedzy nami, więc proszę, nie wtrącaj się.

-Przypominam Ci, że ta sprawa jednak była tez miedzy mną i tatą, a państwem Gilinsky'ich.

-Przecież już się nie Lubicie, wiec z czym masz kobieto problem?-syczy, czując się winny, jednak to tylko chwilowe uczucie.

-Właśnie dlatego masz się trzymać daleko od ich dzieci, a w szczególności od Olivii-mowi spokojnie, jednak az podskakuje, kiedy sztućce Camerona lądują z hukiem na talerzu.

-Chyba oszalałaś-krzyczy, unosząc brwi-nie masz prawa wybierać mi znajomych-warczy, po czym wstaje i odchodzi od stołu.

-Cameron, wracaj!-krzyczy pani Dallas, jednak jedyne co słyszy w odpowiedzi, to trzaśnięcie drzwi od pokoju syna.

**

Kończyła się szykować i słyszała muzykę dobiegająca z domu obok. Ostatni raz przejrzała się w lusterku i zeszła na dół, gdzie zobaczyła swojego przyjaciela, ktory uważnie skandował jej sylwetkę. Tylko czekała, az znajdzie jakiś szczegół, ktory nie pasuje do reszty. Nie zamierzała sie stroić, w koncu to tylko Cameron. Nie ma sie czuć wyjątkowy, a wręcz przeciwnie. To ona teraz jest wyjątkowa i popularna, a to on jest nowy i nikt go nie zna. Obyś miała takie podejście przez całą noc-pomyślała i zaczęła wkładać vans'y.

-Serio?-zadał pytanie, a ta uniosła wzrok-chyba żartujesz-powiedział, kiedy wróciła do poprzedniej czynności.

-Co ci nie pasuje?-zapytała, krzyżując ręce na piersiach.

-Masz włożyć szpilki-odpowiedział, jakby to było cos oczywistego, chociaz w sumie było-a nie trampki, w których popieprzasz codziennie po szkole.-zarządził, wyciągając z jej własnej szafy jej buty.

AGREEMENT I C. D.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz