-Co zamierzasz zrobic?-zapytał ją, skupiając się na jej głosie i drodze.
-Sama nie wiem-jęknęła-dyrektor powiedział, że dopóki mu nie wyjaśnię czemu ma mnie zmienić, to nie ma opcji, że to zrobi.
-Czemu po prostu mu nie powiesz-wypalił, po chwili gryząc się w język.
-Poważnie?-zapytała sarkastycznie-nie chce do tego wracać, nie chce, zeby ta szkoła sie o tym dowiedziała.
-Myślisz, że to by coś zmieniło?-ciągnął-ktoś przestałby Cię lubić, czy cos.-zmieszał się.
-Nie-zaprzeczyła, ruszając także głową-chociaz, w sumie nie wiem.
-Mam mu skopać dupę, jak sie do ciebie zbliży?-zapytał, śmiejąc się.
-To nie jest smieszne-burknęła, trącając go w ramię.
-Oczywiście, że nie.-parsknął po raz kolejny śmiechem, widząc jej minę-No nie dąsaj się-dźgnął palcem jej policzek, kiedy zaparkował auto.
-Jestes palantem-krzyknęła, kiedy uciekała do drzwi, na które wpadła, bo okazały się zamknięte na klucz, po czym wywróciła oczami, słysząc za sobą śmiech brata.
-Ja nie wbiegłem w drzwi-zaśmiał się, stając obok niej, a ona mimo tego, że starała się być obrażona, sama wybuchła śmiechem, kiedy wchodzili do domu.
On to widział. Dokładnie to widział i nie mógł wyjsć z podziwu, jak bardzo zmieniło się życie tej dziewczyny. Jest cholernie bogata, a na dodatek piękna. Jak to możliwe, że po tylu latach znów się spotkali, kiedy on już stracił na to nadzieje? Odłożył ma podłogę pudło, które rozpakowywał i oparł się o parapet, próbując przestać myślec o tym wszystkim. Jego wyciszenie przerwało jednak pukanie do drzwi pokoju.
-Cześć synu-powiedziała jego matka, przekraczając próg.
-Coś się stało?-zapytał, pocierając kark i siadając na parapecie.
-Nie-uśmiechnęła się-chciałam Cię tylko zapytać, czy widziałeś kto mieszka na prze..
-Wyjdź-przerwał jej twardo, zamykając oczy.
-Cameron..
-Mamo, wyjdź-warknął nieco bardziej niegrzecznie, niż chciał.
-Chciałam Ci tylko powiedzieć, że..-zaczęła, kiedy już zamykała za sobą drzwi.
-Nie chcę wiedzieć, co chciałaś powiedzieć- wymamrotał, odwracając się do niej plecami, a kiedy usłyszał zamykanie drzwi, podniósł z ziemi pudełko i zabrał się do dalszego rozpakowywania swoich rzeczy.
****
Czuła się spięta. Stała obok drzwi, żałując, że nie moze iść jak człowiek na lekcje, tylko musi go oprowadzić. Chyba pierwszy raz w życiu miala ochotę iść na biologię, której szczerze nienawidzi chyba bardziej od chłopaka, z którym ma się zakumplować. Jednak ona miała plan, jak przetrwać dzisiejszy dzień. Po prostu uda, jakby naprawdę go nie znała. Oprowadzi go, zapozna z planem, pokaże drużyne i wszystkie inne pierdoły, a potem po prostu pójdzie do domu. Nie ma pojęcia co ma zrobic z jutrzejszą domówką w domu na przeciwko, jednak liczy, że chłopak nie będzie mógł jej zrobić lub cos w tym stylu.
Kiedy ona starała się wymyślać kolejne plany, on swietnie się bawił, idąc do szkoły z jej najlepszym przyjacielem.
-Myślisz, że Ci się tu spodoba?-zapytał Dylan, spoglądając ile jeszcze mają czasu.
-W sumie to nie wiem-wzruszył ramionami Cameron, przy okazji kopiąc niewielki kamyk na swojej drodze-macie ładne dziewczyny-zaśmiał się.
-Och, tak-przytaknął mu ciemnowłosy chłopak-ale sporo z nich jest bi-wyjaśnił, a mina Dallasa automatycznie spoważniała-niektore są tez lesbijkami-wymieniał dalej po zastanowieniu.
-A te, które stały wczoraj niedaleko nas?-spytał, czując jak robi mu sie niedobrze, na myśl, że Liv moze być innej orientacji.
-Co? Nie!-powiedział chyba zbyt głośno Dylan, kiedy byli już przed szkołą-one wszystkie są hetero-powiedział, a świeżakowi kamień spadł z serca.
Jednak jakiez było jego zdziwienie, kiedy po przekroczeniu progu szkoły i znalezieniu Jego dawnej znajomej, chłopak, ktory w sumie już był jego kolegą, najpierw ją uściskał, a potem pocałował ją w policzek. Przez chwile czuł się niezręcznie, jednak na szczęście Dylan nie pozwolił mu długo tego robic.
-Cóż, ja was zostawiam i lecę na biologię-puścił oczko do Liv, na co ona tylko wywróciła swoimi-do zobaczenia-powiedział, po czym odszedł, zostawiajac ich samych.
Żadne z nich nie wiedziało co ma robić. Ona przez chwile miała ochotę go zabić, uderzyć, zadać mu tyle bólu, ile on zadał jej. Chciała mu powiedzieć wszystko. Jak się czuła, jak bardzo się tego nie spodziewała akurat po nim, jednak to szybko minęło. Podeszła do torby, wzięła ją na ramie i zaczęła po prostu mowić.
-Cóż, jesli chcemy do lunchu przejść chociaz pół szkoły, to musimy już zacząć.-powiedziała, nie patrząc na niego.
-Jasne-powiedział, po prostu idąc za nią, jednak w myślach wciąż dostrzegał podobieństwa i różnice jej głosu sprzed lat.
Oprowadziła go po salach i korytarzach. Zaprowadziła go we wszystkie miejsca na zewnątrz, wciąż opowiadając o czymś, a on słuchał jej aksamitnego głosu i nie odezwał się nawet słowem. Kiedy doszli do boiska, pokazała mu drużynę, jednak zanim zaczął swoje pytanie, oboje usłyszeli znajomy głos.
-Cześć-przywitał ich Daniel, który chciał się zbliżyć do dziewczyny, jednak ta go zatrzymała.
-Jestes spocony i śmierdzący-oznajmiła-ty sie zaraz wykąpiesz, ale ja nie, wiec pogadamy potem.
-Zawsze możesz się wykąpać ze mną-uśmiechnął się, oblizując wargi, przez co za chwile dostał przez głowę-jak ci się podoba?-skierował pytanie do Camerona, ktory przyglądał im się w uwagą.
-Jest spoko-uśmiechnął się-można się tu zapisać?-zapytał, wskazując na drużynową koszulkę chłopaka.
-Pewnie.-wykrzyknął chłopak z kręconymi wlosami-w poniedziałek widzę cie na boisku.-wskazal na niego palcem z poważną miną.
-Zrobione-odpowiedział, po czym pożegnał się i ruszył z dziewczyną dalej.
Była pewna, że jej nie pamięta. Że po prostu jej nie poznał, albo kompletnie o niej zapomniał, jednak on przyglądał się jej, kiedy skupiała się na swoich słowach i dokładnie analizował jej ruchy, gesty i wszystko co się dało. Pamiętał ją, doskonale ją pamiętał. Kiedy dochodzili do stołówki, wyjęła plan z torby i wręczyła mu do ręki, po czym zaczęła objaśniać.
-Zaznaczyłam Ci lekcje, które mamy razem, wiesz, żeby było ci łatwiej-tłumaczyła, a on uśmiechnął się do siebie, wiedząc, że tego nie zauważy, bo jest zbyt skupiona na kartce-nie wiedziałam, że dogadałeś się już z chłopakami, mogę na jutro przynieść ci nowy, na którym zaznaczę ich lekcje-oznajmiła, spoglądając na niego, jednak ten pokręcił przecząco głową.
-Czy musimy jeszcze coś zwiedzać?-zapytał, a ona poczuła ukłucie w żołądku, dopiero teraz słysząc jak bardzo zmienił się jego głos.
-Nie-odpowiedziała-możemy się już zmyć-wzruszyła ramionami.
-Chyba chciałbym to zrobic.-uśmiechnął się, jednak dziewczyna odwróciła wzrok, chcąc nie odwzajemnić jego gestu.
-Cóż, No to chyba czesc- odpowiedziała, zabierając torbę-Ach-westchnęła-z tego wszystkiego zapomniałam ci się przedstawić.-wyciągnęła rękę w jego kierunku-Jestem Olivia-powiedziała, patrząc w jego oczy.
-Pamietam, jak się nazywasz-odpowiedział, ściskając jej drobną dłoń-nie zapomniałem o tobie, Liv.-oznajmił, a jej ciało zdrętwiało na chwilę.
-Jasne-powiedziała, wyswobodzajac rękę z uścisku-to narazie-pożegnała się, po czym odwróciła sie i ruszyła w kierunku drzwi.
-Liv-zawołał, chociaz sam nie wiedział po co, a kiedy się odwróciła powiedział cos, czego w sumie nie powinien mowić-mam nadzieje, że wpadniesz do mnie jutro.
-Ja zawsze jestem na chrzcie-powiedziała coś tak pewnie pierwszy raz dzisiejszego dnia, po czym przeszła przez drzwi i ruszyła z uśmiechem do domu, wiedząc, że pójdzie nastepnego dnia na tą domówkę.
CZYTASZ
AGREEMENT I C. D.
Фанфик-Czemu myślisz, że się zgodzę?-zapytała wyzywająco, kiedy siadała na drewnianej belce. -Czemu?-zaśmiał się, odwracając się w jej kierunku z uniesioną brwią-bo Cię znam, Liv.- jego uśmiech stał się jeszcze większy-Po prostu to wiem. -Jestes idiotą-pr...