-4-

3.3K 254 101
                                    

Nie wierze, że dałam się tak łatwo nabrać! Po prostu w to nie wierzę! Wystarczyło tylko by mnie na chwilkę otumanił i boom! Patrzyłam nienawistnym wzrokiem w stronę Ezarel'a, który z uśmiechem sporządzał jakąś miksturę. Nie wierzę, że dałam się tak łatwo podejść...

- Jesteś głupia.. - zaśmiał się.

- A ty jesteś cepem. - warknęłam. A zaczęło się tak niewinnie.

Na początek chciał się pogodzić. Załagodzić topór wojenny, bo jak sam powiedział: Skoro jesteśmy w tej samej Straży to nie wypada się kłócić z rówieśnikiem. Akurat! Powiedział, że będę mu potrzebna, że to część mojego obowiązku bym mu pomogła. Oczywiście zgodziłam się! I co teraz mam?! Jestem przytwierdzona za ręce, nogi i szyję do podłogi! Opluł mnie linami jak boczek na święta! Ugh!

- Oj Melody. - westchnął. - Naprawdę jestem aż taki przekonujący?

- A ty chcesz się ze mną kłócić? Mam zawołać jakiegoś chłopaka? - zaproponowałam. Niebieskowłosy parsknął pod nosem.

- Możesz wołać kogo chcesz. Nevra ma misję, która jest poza budynkiem, w którym się znajdujesz, Valkyon raczej się Tobą nie przejmie, Leiftan zapewne jest teraz z Miiko i mają ważne zajęcie w Lśniącej Straży, Keroshane jest za głuchy na próby wołania, a i tak by nic nie zrobił dopóki ja tu jestem. Jesteś zdana praktycznie tylko na mnie. - uśmiechnął się słodko.

- A udław się. - warknęłam.

- Przestań fajna zabawa. - rzucił radośnie.

Myśli, że to fajnie, gdy ktoś jest przywiązany do podłogi? Może Ezarel tego nie wie, ale jestem doskonałą aktorką i potrafię na zawołanie zrobić wiele rzeczy. A jestem czegoś bardzo ciekawa. Jak zareaguje nasz Alchemik, gdy się nagle rozpłaczę? Uśmiechnęłam się w duchu. Oby wypaliło. Musiałam zebrać się w sobie. Myśleć o jakiś smutnych rzeczach. To nie było trudne. Tęskniłam za domem.. A to tylko mi pomagało.

- Melody? - po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Chłopak rozszerzył oczy i podbiegł do mnie. Ukucnął i je otarł. - O matko... I co ja mam zrobić? Weź mi coś poradź! Tutaj nigdy żadna dziewczyna nie płakała! Rany.. potrzebuje pomocy... - zaczął dramatyzować, a ja płakać jeszcze bardziej. - No przestań. Błagam...

Ezarel rozejrzał się dookoła. Chwycił nóż, po czym uwolnił mnie z pułapki na ludzi. Podniosłam się do siadu, lecz nie zaprzestałam swojej czynności. Chłopak ponownie podbiegł do półek w poszukiwaniu chusteczek. Śmiać mi się chciało kiedy biegał tak od jednej do drugiej strony. Przetarłam dłonią policzek. Nagle ktoś złapał mnie od tyłu zasłaniając dłonią usta. Poczułam tylko jak ktoś mnie unosi oraz zobaczyłam zamazany widok pleców Ezarel'a, który dalej szukał upragnionej rzeczy. To był tylko moment kiedy odleciałam do Krainy Morfeusza...

------------------------

Obudziłam się w lesie. W czyiś ramionach. Ktoś mnie niósł.. Wystraszona chciałam jak najszybciej odskoczyć, ale tajemnicza osoba objęła mnie mocno przez co miałam ograniczony zakres ruchów. Westchnęłam bezsilnie wiedząc, że nie zdołam nic zrobić.

- Mogę wiedzieć kto mnie trzyma? - zapytałam, lecz odpowiedzi nie uzyskałam. Mogłam jedynie patrzeć jak co chwila mijamy inne to kamyki leżące na ziemi. Nie mogłam nawet odwrócić głowy by spojrzeć w oczy mojemu porywaczowi. - Jeśli mnie zabierasz do domu to poproszę ludzi byś został prezydentem..

- Nie. - donośny, męski głos, który już gdzieś słyszałam. Zmarszczyłam brwi. Jakby miało mi to pomóc myśleć..

- Znam Cię... - szepnęłam cicho. Uścisk poluzował się, a ja mogłam oddalić się by spojrzeć mu w oczy, a raczej w maskę. - To ty...

Mężczyzna nic się nie odezwał. Szedł prosto przed siebie wraz ze mną na rękach. Nie wiedziałam gdzie idzie ani jaki ma w tym cel. Oraz po co ja mu jestem? Może to kolejny prześladowca? Kolejny Ezarel? Albo gorzej... Nevra? Nieznajomy w końcu postawił mnie na ziemi. Jednak nie mogłam być spokojna, ponieważ po sekundzie byłam już przyszpilona do drzewa. Spojrzałam na  niego wystraszonym wzrokiem. A jednak! Zboczeniec Nevra!

- Nie bój się.. - złapał mnie za dłoń. Przełknęłam gęstą ślinę.

- J-j-jak m-mam się n-nie ba-a-ać? - wyjąkałam z trudem.

Swoją drugą dłonią pogładził mnie po policzku. Poczułam jak się rumienię. Nawet go nie znam, a tak na mnie działa. Uniosłam swoją dłoń do jego maski. Przejechałam po niej delikatnie palcami.

- Kim jesteś? - zapytałam zapatrzona w czerwone, hipnotyzujące oczy. Mężczyzna westchnął, ale dalej mi nie odpowiedział. - Może mi w końcu na coś odpowiesz?

- Nie chcę się zdradzać. - szepnął. Poczułam jego oddech na moich ustach. Po raz kolejny zaczerwieniłam się, a dodatkowo moje serce przyśpieszyło.

- Dlaczego? - mocniej przycisnęłam swoje plecy do kory drzewa. Nie miałam jak uciec, a nawet jeśli... to nie chciałam. O dziwo, pomimo całej tej sytuacji to właśnie tutaj przyparta przez tajemniczego gościa do drzewa, czułam się bezpiecznie.

- Tak będzie najlepiej. - puścił moją dłoń. Odsunął się ode mnie.

Wyglądał jakby miał zamiar odejść. Podeszłam do niego i delikatnie wtuliłam się w jego strój. Mogę przysiąc, że był zszokowany moim gestem! Najdelikatniej jak mógł objął mnie. Słyszałam jego ciche bicie serca oraz czułam zapach. Zapach mięty. Ponownie się ode mnie odsunął.

- Spotkamy się jeszcze? - zapytałam z nadzieją. Kiwnął głową. Uśmiechnęłam się delikatnie i spuściłam głowę na dół. - Nawet Cię nie znam..

- Kiedyś dowiesz się kim jestem. - powiedział. Gdy uniosłam głowę już go nie było. Rozpłynął się w powietrzu. Zaskoczona rozglądnęłam się dookoła. Wokół mnie nie było żadnej żywej duszy. Znajdowałam się w środku lasu. A co było najlepsze? Że nie wiedziałam jak wrócić do mojego tymczasowego lokum, a mianowicie Kwatery Główniej Eel...

***

Hey!

Jak tam xD

Dziękuję Wam za wszystko ;P

Jak myślicie kim jest Nieznajomy? U mnie w książce ja mam kogoś w planach xD, a na Eldarya'i? (ejj.. pssst... Jak się nazywacie? xD)

Zostawcie po sobie ślad ;)

Sashy ;3

✖  // Don't Trust Me \\  |ELDARYA|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz