To był najszczęśliwszy dzień w jej 11 letnim życiu
Po powrocie do domu opowiedziała wszystko rodzicom a wyglądało to tak:
-Cześć!-przywitała się z uśmiechem na twarzy Lily
-Całkiem szybko się uwinęłaś. - odpowiedzieli rodzice siedzący w salonie.
-Pokazać wam co kupiłam? - zapytała uradowana Evans.
-Już się nie możemy doczekać.
-No to mam różdżkę zobaczcie, jest też kociołek i mam też szaty. Kupiłam sobie również sowę, nazwałam ją Pinky. Ładnie? - zapytała ciekawa odpowiedzi.
-Wszystko co wymyślisz będzie piękne. - odpowiedzieli uśmiechnięci rodzice. Czy tylko mi rodzice ilekroć coś wymyślę mówią że to jest świetne? Zobaczmy chociażby na moje rysunki gdy miałam niewięcej niż 5 lat mówili że śliczne a teraz jak na to patrzę śmiać mi się chce(pochyłe pismo myśli Lily Evans)
-To ja już pójdę na górę.
Jak bardzo chciałaby żeby nie stało się to co się stało.
Retrospekcja
Lily Evans dostaje list z godłem Hogwartu podczas gdy jej siostra widząc to obraca się na pięcie, po drodze krzycząc: Nie mam już siostry!
Tak to to bardzo zabolało Lily, jej myśli błądziły wokół tego zdarzenia. Zastanawiało ją dlaczego Petunia tak ją potraktowała. Niczym jej nie zawiniła, nie miała wpływu na to czy dostanie list czy też nie. Było jej z tego powodu bardzo przykro. Dlaczego to ją spotkało? Z jednej strony cieszyła się z tego że jest czarownicą, a z drugiej niczym jej nie zawiniła. Rozmyślania przerwał jej głos mamy:
-Lilyanne choć na kolację! - zawołał mamy
-Ile razy mam ci mówić nie mów do mnie Lilyanne- od krzyknęła. Ona się nigdy nie nauczy.
Na kolację była przepyszna jajecznica w wykonaniu pani Evans. Rodzice bezskutecznie próbowali nadać kolacji przyjemnego charakteru. Nie udawało im się to. W dużym stopniu przyczyniła się do tego narzekająca Petunia Evans. Co chwila do uszu Lily dochodziły obraźliwe uwagi. A to że jest dziwolągiem, a to że jej rude włosy wcale nie są ładne, docinki wyssane z palca. Lily starała się to ignorować, a z czasem przychodziło jej to coraz trudniej ponieważ uwagi były coraz bardziej bolesne. Zielonooka nie wytrzymała i z płaczem pobiegła na górę. Rodzice zwrócili się do Petunii z prośbą o zaprzestanie obrażania Lily, co poskutkowało ucieczką drugiej z sióstr do sypialni. W swoim pokoju Lily już się nie chamowała zaczęła nieprzerwanie i rzewnie płakać. Aż w końcu głosik w jej głowie odezwał się nie warto przez nią płakać, nie jest tego warta, nie jest tego warta, nie płacz już... Lily wytarła łzy ręką i położyła się spać, nie dbała o to by umyć się bądź przebrać się w piżame porostu poszła spać. Nie śniło jej się nic specjalnego. Ostatnie dni wakacji wiały nudą jak ich poprzednicy. Aż w końcu przyszedł upragniony 1 września.
Lily obudziła się o 5 nad ranem. Nie mogła już spać więc postanowiła się ubrać. Założyła beżowy lekki sweterek do tego czarne getry i trampki w kolorze białym. Prezentowała się całkiem dobrze. Pozostało jej tylko rozczesać kasztanowe włosy. Był wietrzny dzień ale całkiem ciepły. Zeszła na dół o dziwo jej rodzice nie spali. Mama powitała ją ciepłym uśmiechem. Lilka odwdzięczyła się tym samym.
-Kochanie zrobić Ci tosty? - zapytała popijając kawę mama.
-Bardzo chętnie skorzystam. - odparła ziewając Lily.
15 minut później...
-Dziękuję za pyszne śniadanie mamo!
-Nie ma za co córeczko!
___________________________________________________________________
(549 słów)
Dzięki że jesteście!! Może jest was mało ale co tam. Komentujcie i piszcie błędy papa
LILKAEVANS

CZYTASZ
Lily I Huncwoci [Jily]
FanfictionHogwart. Coś nadzwyczajnego samo w sobie. Jednak...czy można uczynić go jeszcze bardziej nieprzewidywalnym? Okazuje się że tak, a dokonują tego Huncwoci. Czwórka największych rozrabiaków, którzy mieli już wszelkie możliwe szlabany. Były ciekawe. Raz...