#11

280 15 1
                                    

-Dorcas! Dawaj mi spodnie! Nie założę sukienki!-krzyczała Lily.
-Oszalałaś?! Nawet na randkę idziesz w spodniach?! Nie ma mowy! Zakładasz sukienkę!-odkrzyknęła Dorcas.
Po takich oto burzliwych dyskusjach, Lily miała na sobie szmaragdowo zieloną sukienkę przed kolano:
(Nie wiem czemu ale lubię gdy są zdjęcia w opku dop.aut)

Do tego zielone koturny ( Lily prawie się popłakała, gdy miała je założyć, ale Dorcas powiedziała "makijaż ci się rozmaże"

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Do tego zielone koturny ( Lily prawie się popłakała, gdy miała je założyć, ale Dorcas powiedziała "makijaż ci się rozmaże"

Do tego zielone koturny ( Lily prawie się popłakała, gdy miała je założyć, ale Dorcas powiedziała "makijaż ci się rozmaże"

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Fryzurą były rozpuszczone włosy z kokardką.

-Dor, dlaczego mnie tak wystroiłaś? Jest środek Marca

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Dor, dlaczego mnie tak wystroiłaś? Jest środek Marca.
-Bo musi mu szczęka opaść, gdy cię zobaczy.
-Bla, bla, bla.
-Papa kochana.
Perspektywa Lily
Mam się stroić jak szczur na otwarcie kanału. Jest zimno, a ta sukienka wcale nie ma wbudowanego ocieplania. Za to w tych butach nigdy nie dojdę- myślała Evans.
-Pięknie wyglądasz - przywitał mnie Max, gdy doszłam na miejsce.
-Dziękuję- odpowiedziałam i się zarumieniłam.
-Proszę ze mną- powiedział i podał mi nonszlancko ramię, które ujęłam.
Przeszliśmy parę metrów, a mi szczęka opadła ze zdumienia. Przede mną znajdował się ogród! Nie mogę uwierzyć.
W tym samym czasie w pokoju wspólnym Gryfonów.
-Nie idę do żadnej Eilsabeth-darł się James.
-Elisabeth- poprawiła go Ann.
-Bez różnicy! Nigdzie nie idę! Poza tym gdzie Evans?!
-W...yyy...eee... bibliotece.
-Już ci wierzę! Gdzie jest naprawdę!
-Już mówiłam, w bibliotece. -odpowiedziała Ann bez zmrużenia oka.
-Mhm.
I James poszedł do dormitorium, po Mapę Huncwotów.
-Oou.-mruknęła Ann- To po nas.
Perspektywa Jamesa
O! Lily jest w Pokoju Ogrodnictwa! Z jakimś Maxem. Idę to sprawdzić.
W pelerynie niewidce, skradałem się do Pokoju Ogrodnictwa*. Gdy tam dotarłem zobaczyłem, że Max chce pocałować Lily! Nie pozwolę na to!
Perspektywa Lily
Max prawie mnie pocałował, kiedy nagle jakiś czerwony promień ugodził go w plecy. Bez problemu rozpoznałam zaklęcie Drętwota. Ale kto je rzucił? Do głowy przyszła mi jedna osoba.
-Potter! Wyłaź spod peleryny!- krzyknęłam.
Jak on się tu dostał?! A co z Planem Awaryjnym?!
-I do Pokoju Wpólnego! Migiem!
Odczarowałam Maxa i powiedziałam do niego:
-Przpraszam cię Max spotkamy się kiedy indziej.
I wyszłam z Potterem.
- Potter! Dlaczego mi przeszkodziłeś? Zawsze musisz wszystko psuć!- krzyknęłam i rozpłakałam się.
-C-Co ja nie chciałem- odpowiedział Potter.
Ta nie chciał pomyślałam. I wróciłam do dormitorium. Po powrocie po krótce opowiedziałam wszystko dziewczynom.
-Może nie chciał- mówiła nieśmiało Marlena.
-On wiedział że tam jestem. Ale skąd?
-Tego też nie wiem.-odpowiedziała Dorcas.
-A dlaczego plan nie wypalił?
-Nie chciał się z nią umówić. Interesowało to za to gdzie ty jesteś.-tym razem odezwała się Ann.
-Ciekawe.- mruknęłam i poszłam spać.
Reszta dziewczyn uczyniła to samo.
""""""""""""""""

Hejka!
Daję rozdział bo po pierwsze dawno mnie nie było, a po drugie mam wenę, więc korzystam.
Nie wiem kiedy kolejny.
Mam nadzieję że do szybkiego zobaczenia
Lilkaevans
😂🔫

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 18, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Lily I Huncwoci [Jily]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz