Hogwart. Coś nadzwyczajnego samo w sobie. Jednak...czy można uczynić go jeszcze bardziej nieprzewidywalnym? Okazuje się że tak, a dokonują tego Huncwoci. Czwórka największych rozrabiaków, którzy mieli już wszelkie możliwe szlabany. Były ciekawe. Raz...
-Dorcas! Dawaj mi spodnie! Nie założę sukienki!-krzyczała Lily. -Oszalałaś?! Nawet na randkę idziesz w spodniach?! Nie ma mowy! Zakładasz sukienkę!-odkrzyknęła Dorcas. Po takich oto burzliwych dyskusjach, Lily miała na sobie szmaragdowo zieloną sukienkę przed kolano: (Nie wiem czemu ale lubię gdy są zdjęcia w opku dop.aut)
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Do tego zielone koturny ( Lily prawie się popłakała, gdy miała je założyć, ale Dorcas powiedziała "makijaż ci się rozmaże"
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Fryzurą były rozpuszczone włosy z kokardką.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
-Dor, dlaczego mnie tak wystroiłaś? Jest środek Marca. -Bo musi mu szczęka opaść, gdy cię zobaczy. -Bla, bla, bla. -Papa kochana. Perspektywa Lily Mam się stroić jak szczur na otwarcie kanału. Jest zimno, a ta sukienka wcale nie ma wbudowanego ocieplania. Za to w tych butach nigdy nie dojdę- myślała Evans. -Pięknie wyglądasz - przywitał mnie Max, gdy doszłam na miejsce. -Dziękuję- odpowiedziałam i się zarumieniłam. -Proszę ze mną- powiedział i podał mi nonszlancko ramię, które ujęłam. Przeszliśmy parę metrów, a mi szczęka opadła ze zdumienia. Przede mną znajdował się ogród! Nie mogę uwierzyć. W tym samym czasie w pokoju wspólnym Gryfonów. -Nie idę do żadnej Eilsabeth-darł się James. -Elisabeth- poprawiła go Ann. -Bez różnicy! Nigdzie nie idę! Poza tym gdzie Evans?! -W...yyy...eee... bibliotece. -Już ci wierzę! Gdzie jest naprawdę! -Już mówiłam, w bibliotece. -odpowiedziała Ann bez zmrużenia oka. -Mhm. I James poszedł do dormitorium, po Mapę Huncwotów. -Oou.-mruknęła Ann- To po nas. Perspektywa Jamesa O! Lily jest w Pokoju Ogrodnictwa! Z jakimś Maxem. Idę to sprawdzić. W pelerynie niewidce, skradałem się do Pokoju Ogrodnictwa*. Gdy tam dotarłem zobaczyłem, że Max chce pocałować Lily! Nie pozwolę na to! Perspektywa Lily Max prawie mnie pocałował, kiedy nagle jakiś czerwony promień ugodził go w plecy. Bez problemu rozpoznałam zaklęcie Drętwota. Ale kto je rzucił? Do głowy przyszła mi jedna osoba. -Potter! Wyłaź spod peleryny!- krzyknęłam. Jak on się tu dostał?! A co z Planem Awaryjnym?! -I do Pokoju Wpólnego! Migiem! Odczarowałam Maxa i powiedziałam do niego: -Przpraszam cię Max spotkamy się kiedy indziej. I wyszłam z Potterem. - Potter! Dlaczego mi przeszkodziłeś? Zawsze musisz wszystko psuć!- krzyknęłam i rozpłakałam się. -C-Co ja nie chciałem- odpowiedział Potter. Ta nie chciał pomyślałam. I wróciłam do dormitorium. Po powrocie po krótce opowiedziałam wszystko dziewczynom. -Może nie chciał- mówiła nieśmiało Marlena. -On wiedział że tam jestem. Ale skąd? -Tego też nie wiem.-odpowiedziała Dorcas. -A dlaczego plan nie wypalił? -Nie chciał się z nią umówić. Interesowało to za to gdzie ty jesteś.-tym razem odezwała się Ann. -Ciekawe.- mruknęłam i poszłam spać. Reszta dziewczyn uczyniła to samo. """"""""""""""""
Hejka! Daję rozdział bo po pierwsze dawno mnie nie było, a po drugie mam wenę, więc korzystam. Nie wiem kiedy kolejny. Mam nadzieję że do szybkiego zobaczenia Lilkaevans 😂🔫