#10

183 16 0
                                    

Profesor McGonagall tłumaczyła zasady animagii, podczas gdy James planował kawał. Nie byle jaki. Miał polegać na tym, że każdemu  kto w określonych godzinach wejdzie do Wielkiej Sali zmieni się kolor szaty, ale na  ten, którego akurat najbardziej nie lubi. Główka pracuje, co nie?
-...wypracowanie o procesie przemiany w  animaga na poniedziałek. Co najmniej 2 stopy.-rozległ się głos profesor McGonagall.-Koniec lekcji.
'''''''''
W pokoju wspólnym
-Rogaczu, mam wrażenie że z tego wypracowania dostanę Wybitny- poinformował Łapa.
-Ta... o ile je napiszesz-odgryzł się James.
-A właśnie że napiszę! Tylko po... mmm... kilku randkach.
-Kilku czyli około...- rozmyślał James.
- Trzydziestu-wtrącił Lunatyk- wszystkie liczyłem.
-Bardzo dobrze Luniu! A wiesz może z kim?- zapytał ,,niewinnie" Syriusz.
-Nie posiadam takich informacji.
- Remusie, pozwolisz na chwilkę? -zagadnęła Lily.
-Noo... yyy... dobra- zgodził się widząc zaciekawiony wzrok Jamesa.
- Ale odejdźmy w jakieś bardziej ustronne miejsce- powiedziała Lily.
-Proponuję moje dormitorium.
-Wspaniale!
-Tylko Lily ostrzegam. Panuje tam... emm... delikatny... bałagan.
- Spokojnie.
^^^^^^
W dormitorium na prawdę panował ,,lekki" bałagan. Na podłodze leżały porozwalane ubrania, chociaż Lily zauważyła tam też jakąś podejrzaną substancję.
-Więc o co chodzi?
-Bo wiesz. Mam... mam mamrndke-wybełkotała Evans.
-Masz randkę?
-No tak-przyznała Lilka teraz już cała czerwona.-ale mam prośbę. Mógłbyś zająć przez ten czas Pottera?
-Jamesa? Ale po co?
-On od zawsze miał tendencję do odstraszania moich potencjalnych chłopaków, a to może być coś poważnego.
-Nie chciałbym go oszukiwać Lily. Zrozum, to mój przyjaciel.
-Dobrze spodziewałam się tego. Przecież jest dla ciebie ważny.- przyznała ze łzami w oczach.- Ja już pójdę.
Wybiegła z dormitorium starając się ukryć płacz.
-Lily!- zawołał James- Co jej zrobiłeś?- warknął do Remusa.
-Nic! Przysięgam!

Ojej jakie to słodkie- pomyślała Lily
Tymczasem w dormitorium dziewczyn z piątego roku
-Czyli się nie zgodził?- zapytała Marlena.
-Nie.
-Czas na Plan Awaryjny.
Plan Awaryjny polegał na tym, że obiecały jakiejś dwa lata (o zgrozo!) strszej Puchonce, randkę z Jamesem. Nie było możliwości  żeby się nie zgodził.  Przecież  jego pawia duma (i reputacja) by ucierpiała.  A w ten czas Lily spokojnie pójdzie na randkę.  Miała odbyć się w poniedziałek o 17, a jej partner miał ją odebrać spod Wielkiej Sali.
- A z kim idziesz?- pytała raz po raz Meadowes.
-Nie powiem.
-Niech Ci będzie.
Jednak Lily usłyszała ciche mruczenie, z którego usłyszała ,,i tak to z niej wyciagnę"
Oj nie wyciągniesz- pomyślała Lily
-----

Witam.
Wiem że nie było mnie x czasu, ale weny jak nie było tak nie było.  Jednak wena meżikowo powróciła wczoraj gdy przeczytałam komentarz z pytaniem o rozdział. Wtedy pomyślałam że może jednak coś naskrobię.
Mam nadzieję że do szybkiego zobaczenia
Lilkaevans
😂🔫


Lily I Huncwoci [Jily]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz