Rozdział 1

48 3 3
                                    

Wstałam wyjątkowo wcześnie, dziś jest piętnasty września - moje urodziny. Czekałam na ten dzień całe 364 dni. Kiedyś nienawidziłam ich obchodzić, ale odkąd mieszkam z moimi nowymi rodzicami pokochałam ten dzień. Mój nowy tata - Tom, mówi że żyje się raz i tylko raz w życiu ma się te siedemnaście czy szesnaście lat. Oprócz tego przyznał, że zawsze marzył o tym, żeby urządzać przyjęcia dla swojego dziecka. Alice i Tom niestety nie mogli mieć swoich dzieci, powiedzieli mi to pierwszego dnia, od razu kiedy mnie poznali. Byli naprawdę młodym małżeństwem, Alice miała trzydzieści pięć lat a Tom trzydzieści siedem.

~*~

Po wyszykowaniu się do szkoły, która niestety niedawno się zaczęła, zbiegłam do kuchni. Zobaczyłam tam Mamę i Tatę z tortem w ręku i śmiesznymi czapeczkami na głowie, rok temu powitali mnie podobnie. Zaczęłam się śmiać i podeszłam do nich. Zaczęli kaleczyć Sto lat i mogę przysiąc, że nawet nasi sąsiedzi ich słyszeli. Cały czas na mojej twarzy było widać wielki uśmiech.

-No kochanie pomyśl życzenie i zdmuchnij świeczki. - powiedziała Alice i zaśmiała się.

-Jeśli chcesz, żebyśmy już nigdy nie śpiewali to i tak się nie spełni, nie marnuj życzenia. - ostrzegł mnie tata. Znałam ich tylko dwa lata, ale przez ten czas zdążyłam ich pokochać całym sercem i nie wyobrażam sobie teraz życia bez nich. Uśmiechnęłam się i pomyślałam życzenie... Pewnie chcielibyście wiedzieć jakie... Hej! Przecież nie spełniłoby się, nie liczcie na to! Zdmuchnęłam wszystkie świeczki a mama zaczęła bić mi brawo, Tom nie mógł, bo trzymał tort, który wyglądał pysznie.

-Nie mogę się doczekać aż go zjemy! - powiedziałam i pobiegłam po talerzyki.

-Młoda panno nie tak szybko. - zawołała mama. - Najpierw śniadanie. - oznajmiła.

-Alice, to jej urodziny nie bądź taka. - jęknął Tom i złożył ręce jak do modlitwy, to nas łączyło - miłość do słodyczy.

-No właśnie mamo, prosimy.-stanęłam obok głowy rodziny i razem patrzyliśmy na nią oczami szczeniaka, nie da rady nam odmówić, nie ma takiej szansy.

-No dobrze. - westchnęła. - Ale śniadanie też macie zjeść. - pogroziła nam palcem i zaczęła kroić tort.

~*~

-Rose! - usłyszałam krzyk za sobą na co odwróciłam głowę. Byłam już w szkole, do której podwiózł mnie tata, mówił, że ma po drodze. Zobaczyłam Sophie, która biegła z balonami i prezentem. Zaśmiałam się na ten widok, ale starałam się być poważna, kiedy do mnie dotarła.

-Cześć Soph, co tam? - zapytałam jakby nigdy nic.

-Czy ty sobie ze mnie żartujesz?! Kończysz dzisiaj siedemnaście lat! O mój boże jesteś taka stara.-złapała się za głowię na co przewróciłam oczami. Byłyśmy z jednego rocznika, z tym że ona urodziła się dwa tygodnie później. - Wszystkiego najlepszego, zdrowia, super chłopaka, pięknego auta, które już powinnaś dostać, ale niestety oblałaś egzamin na prawko.- zaczęła się śmiać a ja przewróciłam oczami, nie moja wina, że ten śmietnik stał za blisko krawężnika. - no i czego ja mogę ci życzyć... Wyjazdu do Los Angeles, wiem jak bardzo chcesz tam pojechać, powinnaś o tym powiedzieć Tomowi i Alice, na pewno zorganizowaliby dla ciebie taki wyjazd. - popatrzyła na mnie jakby oczekując odpowiedzi na pytanie, którego jeszcze nie zadała. - Dlaczego tego nie zrobisz? - no i proszę, jest.

-Nie chcę narażać ich na dodatkowe koszty i tak dużo dla mnie zrobili. - jęknęłam i zaczęłam iść do szafki. Za mną powlokła się moja przyjaciółka z balonami i prezentem, którego nie zdążyła mi wręczyć.

-Jestem pewna, że nie byłby to dla nich żaden problem. - Sophie przewróciła oczami i wręczyła mi torebkę oraz balony. - Nie będę z nimi stać jak głupia, wystarczy, że w autobusie ludzie dziwnie na mnie patrzyli.

-Dziękuję.-zaśmiałam się i zajrzałam do torebki. Zobaczyłam w niej mnóstwo słodyczy, czyli standard i pudełeczko. Przywiązałam balony do szafki, a torebkę ułożyłam na półce obok książek. - Wiesz, że nie musiałaś mi dawać nic drogiego? - powiedziałam, kiedy otworzyłam małe pudełeczko i zobaczyłam w nim srebrną bransoletkę z przypinkami. Była naprawdę śliczna, ale domyśliłam się również, że nie była tania.

-Daj spokój, to nic takiego, jesteś moją przyjaciółką i należał ci się taki prezent. Podoba ci się? - zapytała z nadzieją. Zrobiłam pokerową twarz i zaczęłam oglądać biżuterię.

-No jasne, że podoba jest genialna. - krzyknęłam i przytuliłam Soph, która miała minę jakby chciała mnie zabić za to zwlekanie.

-Kamień z serca, już myślałam, że ci się nie podoba. - uśmiechnęła się i zapięła mi ozdobę na lewym nadgarstku. Zatrzymała mnie kiedy chciałam zamknąć szafkę. - Weź coś jeszcze z tej torebki, mamy teraz historię więc możemy coś zjeść, pan Wolf i tak nie zauważy. - popatrzyła na mnie z nadzieją, wręczyłam jej torbę, żeby wybrała na co ma ochotę, dla mnie było to obojętnie, kochałam wszystko co słodkie.

~*~

-Wpadnę do ciebie około siedemnastej może być?- zapytała Sophie, kiedy stałyśmy przed szkołą po lekcjach.

-Jasne, zapytaj rodziców czy możesz nocować. - przypomniałam jej i uśmiechnęłam się.

-Już znam odpowiedź, oni cię uwielbiają.- zaśmiała się i pocałowała mnie w policzek.

Był piątek, więc nic nie stało na przeszkodzie, żebyśmy się spotkały i urządziły piżama party. Lekcje kończyłyśmy o piętnastej. Dzisiaj postanowiłam się przejść, ponieważ autobus jechał dopiero za czterdzieści minut, w ciągu tego czasu spokojnie będę w domu,a spacer nikomu nie zaszkodzi. Już przechodząc przez bramę szkoły miałam wrażenie, ze ktoś mnie obserwuję, ale kiedy któryś z kolei raz zobaczyłam jakiegoś chłopaka z kapturem na głowie, trzymającego się w pewnej odległości opanowała mnie panika. Przyspieszyłam na tyle ile pozwalała mi moja ciężka torba. W tym momencie żałowałam, że nie zauważyłam tego przeklętego śmietnika i nie zdałam przez niego prawka. Jadąc autem raczej dużo mi nie groziło. W pierwszej chwili chciałam zadzwonić do rodziców, ale byłam już zaledwie kilka domów od mojego, dlatego zrezygnowałam. Odwróciłam się za siebie, chłopak nie zniknął i wpatrywał się we mnie, ale nie przyspieszył, widocznie tylko chciał mnie nastraszyć... Gratulacje, udało mu się.

______________________________

Hej kochani! głosujcie i komentujcie to naprawdę motywuje a ja bardzo chcę wiedzieć czy wam się podoba xxx

~Pikachu

Polarize || j.bOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz