Rozdział 2

34 3 1
                                    

Niemal wbiegłam do domu i szybko pozbyłam się trampek z moich stóp. Miałam tysiąc myśli w głowie, stwierdziłam, że od razu powiem o zaistniałej sytuacji rodzicom. Kiedyś prosili mnie, żebym mówiła im o takich rzeczach. Weszłam do kuchni i usiadłam na krześle na przeciwko mamy.

-Sophie wpadnie dzisiaj nocować. - powiedziałam na rozpoczęcie rozmowy. Mama zwróciła swój wzrok z nad gazety i uśmiechnęła się.

-Jasne, nie ma sprawy. Czuję się jakbym miała druga córkę.- zaśmiała się. To prawda Soph bywała u nas często.- Coś się stało? - zapytała, zorientowała się po mojej minie.

-Nie chcę wyjść na panikarę. - westchnęłam i przeczesałam włosy ręką.

-Nie wyjdziesz kochanie, powiedz co się stało. - odłożyła gazetę i całkowicie skupiła się na mnie.

-No bo, ktoś za mną szedł...

-Tom!-krzyknęłam na cały dom.

-Co chcesz kobieto?-westchnął wchodząc do kuchni.

-Rose ktoś śledził.-powiedziała przerażona i popatrzyła na swojego męża jakoś porozumiewawczo.

-Cholera.-warknął i usiadł obok mnie. - Nic ci się nie stało? Zaczepił cię? Gonił? -dopytywał.

-Nie, tyko za mną szedł, wiedział gdzie mieszkam, chyba chciał mnie tylko przestraszyć. - wzruszyłam ramionami. -Przepraszam, że zawracam wam głowę.

-Nie zawracasz, bardzo dobrze, że nas informujesz. - powiedziała Alice.

-Wynajmiemy ci ochroniarza.- stwierdził tata i wstał od stołu, popatrzyłam na niego wielkimi oczami.

-Nie ma opcji.-wstałam zaraz za nim. - Nie chcę żeby ktoś za mną łaził.

-Nie masz wyboru.-odpowiedział.

-Ale tato!-jęknęłam.

-Koniec tematu.-uciął surowo, a ja na niego popatrzyłam z zawodem.

-Świetnie.- powiedziałam i wyszłam z kuchni. Udałam się prosto do mojego pokoju, gdzie rzuciłam się na łóżko.

~*~

-Będziesz miała swojego ochroniarza?-zapiszczała Soph a ja przewróciłam oczami. Oczywiście, że musiałam jej powiedzieć, była moją przyjaciółką. Pokiwałam głową dosyć niechętnie. Poradziłabym sobie sama, w końcu chodziłam na samoobronę półtora roku. - Ale super! Zazdroszczę ci!

-Nie ma czego uwierz. - westchnęłam i sięgnęłam po kolejnego żelka. Mieliśmy typowy babski wieczór z mnóstwem jedzenia, bo mój tata próbował załagodzić sytuację.

-Dziewczynki zamówić wam pizzę? - o tym właśnie mówię. Tom pojawił się w moich drzwiach z telefonem z ręce i niewinnym uśmiechem.

-Ja pizzy nie odmawiam. - zaśmiała się Soph a ja się uśmiechnęłam.

-Czyli ta co zawsze? - upewnił się a ja pokiwałam głową. Przez żołądek do serca? Tak to jego metoda.

-Jeśli tak dalej pójdzie będę gruba jak szafa.- westchnęła moja przyjaciółka i sięgnęła po kolejne ciastko. Zaśmiałam się, ale wcale nie byłam lepsza.

Byłyśmy już przebrane w nasze onesie, ja byłam Tygryskiem a Soph Puchatkiem, kupiłyśmy sobie je na ostatnie święta z myślą o takich nocowaniach. Pizza leżała na stoliku a my szukałyśmy jakiegoś filmu do obejrzenia. Miałyśmy wrażenie, że obejrzałyśmy naprawdę wszystkie filmy, dlatego stwierdziłyśmy, że znajdziemy jakiś serial, włączyłyśmy The 100 i zaczęłyśmy oglądać odcinek za odcinkiem.

Polarize || j.bOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz