Rozdział 5

34 2 0
                                    

- Rose! Mój Boże! Dziecko jak ty wyglądasz! - usłyszałam zaraz po wejściu do domu, Justin cały czas był przy mnie i niósł moją torbę. Podbiegłam do Alice i ją przytuliłam. Byłam na siebie potwornie zła, że zlekceważyłam wszystkich i ich nie posłuchałam. Myślałam, że jestem najmądrzejsza i wiem wszystko najlepiej. Należała mi się nauczka, całe szczęście, że na miejscu pojawił się Jus, bez niego teraz byłabym pewnie na jakimś odludziu zamknięta, odcięta od świata. Wolę nawet o tym nie myśleć, okropne uczucie.

- Przepraszam, że byłam taka uparta. - wyszeptałam, ciągle w objęciach mamy.

- Idź do kuchni kochanie, napij się czegoś. Zaraz przyjdziemy, porozmawiam tylko z Justinem. - powiedziała Alice a ja pokiwałam głową i udałam się do wspomnianego wcześniej pomieszczenia.

Usiadłam na krześle i wpatrywałam się w szklankę napełnioną wodą. W mojej głowie odtwarzały się wydarzenie z przed kilkunastu minut. Starałam się odsunąć je na boczny tor, ale one wracały jak bumerang. Usłyszałam kroki kierujące się do kuchni, gdzie przebywałam. Po chwili obok mnie usiedli rodzice i dzisiejszy bohater.

- Jak się czujesz? - zapytał Tom.

- Dobrze. - powiedziałam krótko.

- Wiele się dzisiaj nauczyłaś. - odezwała się mama a ja pokiwałam głową.

- Chciałbym dostać twój plan lekcji. - westchnął chłopak i zaczął się bawić kawałkiem serwetki.

- Okej. - powiedziałam krótko.

- Może dzisiaj zrezygnujemy z pracy? - zaproponowała Mama.

- Doskonale wiesz, że nie możemy. - odpowiedział od razu Tom.

- Rodzina jest chyba ważniejsza... - zaczęła mówić, ale jej przerwałam.

- Jest okej mamo, Justin ze mną będzie tak? Nic mi się nie stanie. - powiedziałam cicho, na co chłopak szybko popatrzył na mnie kiedy to zdanie wypadło z moich ust.

- Wow, cóż za zmiana. - zaśmiał się lekko a ja uderzyłam go w ramię. - Agresywnie.-mruknął i udał, że go to bolało. Przewróciłam oczami, ale się uśmiechnęłam.

- Skoro tak twierdzisz... - powiedziała niepewnie kobieta.

~*~

- Ufamy ci Justin. - powiedział Tom i razem z Alice wyszli z domu, wcześniej życząc nam spokojnej nocy.

- Więc chata wolna! - krzyknął chłopak i rzucił się na kanapę.

- No prawie. - westchnęłam teatralnie.

- Co oglądamy? - zapytał biorąc pilot do ręki.

- Coś fajnego. - mruknęłam i usiadłam na fotelu.

- Wolisz kanapę? Mogę wstać. - usiadł szybko, zwalniając sporo miejsca.

- Nie jest dobrze. - zaśmiałam się.

- To twój dom. - wzruszył ramionami, ale nie położył się tak jak wcześniej.

- Justin... - zaczęłam, a on przyciszył głos w telewizorze i popatrzył na mnie. - Chciałam ci podziękować za dzisiaj. Postąpiłam lekkomyślnie i to mogło się źle skończyć. - powiedziałam niepewnie.

- Nie ma za co, to moje zadanie i cieszę się, że czegoś się dzisiaj nauczyłaś. - mrugnął do mnie i wrócił do gapienia się w ekran.

Było już całkiem późno dlatego postanowiłam, że pójdę się wykąpać i spać. To był naprawdę wyczerpujący dzień. Wstałam z fotela i poinformowałam mojego towarzysza o planach, ponieważ zdążył już o nie zapytać. Po godzinie byłam już gotowa do spania, jak zwykle po położeniu się zaczęłam przeglądać portale społecznościowe.

Polarize || j.bOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz