Następnego dnia rana, punkt siódma obudził mnie budzik, zwlokłam się niechętnie z łóżka i wykonałam poranne czynności, które miały chociaż w małym stopniu poprawić mój wygląd. Zbiegłam po schodach i po chwili byłam w kuchni, w której siedział Justin. Spojrzałam na niego zdziwiona.
- Gdzie rodzice? - zapytałam bez przywitania i usiadłam na krześle.
- Oni... Musieli wyjechać, jakaś ważna sprawa. - powiedział niepewnie.
- Jak to? Zawsze mówili mi o takich wyjazdach... - spojrzałam na niego rozczarowana.
Rodzice zawsze informowali mnie, nawet o najkrótszych wyjazdach, to wszystko było bardzo dziwne i podejrzane, miałam nadzieję, że nic im nie jest.
- Tak, ale nie chcieli cię budzić, to naprawdę było niespodziewane. - wyjaśnił chłopak i uśmiechnął się pocieszająco. Pokiwałam głową i wzięłam się za robienie śniadania dla naszej dwójki, zrobiłam kilka kanapek i herbatę.
~*~
- Rose! - usłyszałam, kiedy wchodziłam do szkoły, odwróciłam się, żeby zlokalizować osobę, która mnie wołała. Był to Matt, który biegł w moją stronę. Uśmiechnęłam się lekko. - Cześć. - przywitał mnie i zaczął iść obok mnie.
- Hej, Matt. - uśmiechnęłam się.
- Jak tam u ciebie?
- Bardzo dobrze, dziękuję, że pytasz. - odpowiedziałam.
- Może wpadłabyś dzisiaj do mnie, na imprezę . Oczywiście twoja przyjaciółka, również jest zaproszona. - dodał szybko, chcąc mnie przekonać.
- Nie zrozum mnie źle, ale nie mam ochoty na imprezowanie, jestem zmęczona. - powiedziałam po chwili namysłu. Chłopak wydawał się być rozczarowany, co sprawiało, że zaczynałam mieć wyrzuty sumienia. Prawda jest taka, że naprawdę nie miałam humoru na głośną muzykę i wrzeszczących ludzi.
- Nie, jest okej. Rozumiem. - uśmiechnął się sztucznie.
- Naprawdę przepraszam. - uśmiechnęłam się przepraszająco i odeszłam do swojej szafki.
~*~
Dzień w szkole minął naprawdę szybko. Po czternastej wychodziłam ze szkoły na parking, gdzie miał czekać Justin, jednak jego nie było. Nauczona ostatnimi wydarzeniami stwierdziłam, że nie będę kusić losu i zostanę na terenie szkoły. Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer Jusa. Niestety nie odebrał za pierwszym razem, za drugim też nie, w zasadzie to w ogóle nie odebrał telefonu. Zrezygnowana usiadłam na schodach i myślałam nad tym co powinnam zrobić. Po chwili wpadłam na pomysł, że zadzwonię po taksówkę. Jednak zanim to zrobiłam poczułam dotyk na ramieniu, szybko się odwróciłam i zobaczyłam uśmiechniętego blondyna.
- Widzę, że księżniczka nie ma karety. Mogę posłużyć moją. - powiedział i zaśmiał się, a ja razem z nim.
- To miłe z twojej strony księciu, ale nie chcę zawracać ci głowy, właśnie miałam dzwonić po taksówkę.
- Wykluczone Rose, chętnie cię podrzucę, to po drodze. - powiedział Matt.
- Wcale nie, mieszkasz po drugiej stronie miasta. - zaśmiałam się, a chłopak podrapał się po karku.
- Cóż, po drodze, jeśli pojadę na około, więc ruszaj tyłeczek i jedziemy. - powiedział i pomógł mi wstać.
- Skoro tak nalegasz, to chętnie. - westchnęłam i udałam się za chłopakiem.
Po kilkunastu minutach byłam już w domu, droga minęła nam bardzo przyjemnie. Na podjeździe stał samochód Justina, dlatego byłam zdziwiona, dlaczego po mnie nie przyjechał.
CZYTASZ
Polarize || j.b
FanfictionWiedziała, że każdy krok sprawia, że jest bliżej niebezpieczeństwa. Mimo to nie zrezygnowała, wiedziała, że cokolwiek tam zobaczy wyjdzie jej na dobre. Koniec kłamstw, koniec naiwności, na niektóre sprawy. Nie spodziewała się, jak bardzo jej życie s...