Rozdział 7

21 1 1
                                    

Następnego dnia rana, punkt siódma obudził mnie budzik, zwlokłam się niechętnie z łóżka i wykonałam poranne czynności, które miały chociaż w małym stopniu poprawić mój wygląd. Zbiegłam po schodach i po chwili byłam w kuchni, w której siedział Justin. Spojrzałam na niego zdziwiona.

- Gdzie rodzice? - zapytałam bez przywitania i usiadłam na krześle.

- Oni... Musieli wyjechać, jakaś ważna sprawa. - powiedział niepewnie.

- Jak to? Zawsze mówili mi o takich wyjazdach... - spojrzałam na niego rozczarowana.

Rodzice zawsze informowali mnie, nawet o najkrótszych wyjazdach, to wszystko było bardzo dziwne i podejrzane, miałam nadzieję, że nic im nie jest.

- Tak, ale nie chcieli cię budzić, to naprawdę było niespodziewane. - wyjaśnił chłopak i uśmiechnął się pocieszająco. Pokiwałam głową i wzięłam się za robienie śniadania dla naszej dwójki, zrobiłam kilka kanapek i herbatę.

~*~

- Rose! - usłyszałam, kiedy wchodziłam do szkoły, odwróciłam się, żeby zlokalizować osobę, która mnie wołała. Był to Matt, który biegł w moją stronę. Uśmiechnęłam się lekko. - Cześć. - przywitał mnie i zaczął iść obok mnie.

- Hej, Matt. - uśmiechnęłam się.

- Jak tam u ciebie?

- Bardzo dobrze, dziękuję, że pytasz. - odpowiedziałam.

- Może wpadłabyś dzisiaj do mnie, na imprezę . Oczywiście twoja przyjaciółka, również jest zaproszona. - dodał szybko, chcąc mnie przekonać.

- Nie zrozum mnie źle, ale nie mam ochoty na imprezowanie, jestem zmęczona. - powiedziałam po chwili namysłu. Chłopak wydawał się być rozczarowany, co sprawiało, że zaczynałam mieć wyrzuty sumienia. Prawda jest taka, że naprawdę nie miałam humoru na głośną muzykę i wrzeszczących ludzi.

- Nie, jest okej. Rozumiem. - uśmiechnął się sztucznie.

- Naprawdę przepraszam. - uśmiechnęłam się przepraszająco i odeszłam do swojej szafki.

~*~

Dzień w szkole minął naprawdę szybko. Po czternastej wychodziłam ze szkoły na parking, gdzie miał czekać Justin, jednak jego nie było. Nauczona ostatnimi wydarzeniami stwierdziłam, że nie będę kusić losu i zostanę na terenie szkoły. Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer Jusa. Niestety nie odebrał za pierwszym razem, za drugim też nie, w zasadzie to w ogóle nie odebrał telefonu. Zrezygnowana usiadłam na schodach i myślałam nad tym co powinnam zrobić. Po chwili wpadłam na pomysł, że zadzwonię po taksówkę. Jednak zanim to zrobiłam poczułam dotyk na ramieniu, szybko się odwróciłam i zobaczyłam uśmiechniętego blondyna.

- Widzę, że księżniczka nie ma karety. Mogę posłużyć moją. - powiedział i zaśmiał się, a ja razem z nim.

- To miłe z twojej strony księciu, ale nie chcę zawracać ci głowy, właśnie miałam dzwonić po taksówkę.

- Wykluczone Rose, chętnie cię podrzucę, to po drodze. - powiedział Matt.

- Wcale nie, mieszkasz po drugiej stronie miasta. - zaśmiałam się, a chłopak podrapał się po karku.

- Cóż, po drodze, jeśli pojadę na około, więc ruszaj tyłeczek i jedziemy. - powiedział i pomógł mi wstać.

- Skoro tak nalegasz, to chętnie. - westchnęłam i udałam się za chłopakiem.

Po kilkunastu minutach byłam już w domu, droga minęła nam bardzo przyjemnie. Na podjeździe stał samochód Justina, dlatego byłam zdziwiona, dlaczego po mnie nie przyjechał.

Polarize || j.bOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz