Rozdział 6

18 2 0
                                    

- Pamiętasz co mówiłam? - zapytałam po raz setny chłopaka, który wiózł mnie na spotkanie z Mattem.
- Trzymaj się z daleka blah, blah. - zaczął mnie przedrzeźniać.
- Justin, mówię poważnie. Proszę cię. - jęknęłam i mocniej zacisnęłam palce na pasku od torebki.
- Dobrze, aż tak ci się podoba? - zapytał i uważnie mi się przyglądał.
- Rok temu byłam w nim szaleńczo zakochana. - zaśmiałam się.
- A teraz? - zapytał poważnie.
- Teraz? Sama nie wiem. - westchnęłam.
- Jeśli będzie coś nie tak, zacznie się do ciebie lepić, to daj mi znać, napisz smsa, cokolwiek. Będę was uważnie obserwował. - zaśmiał się i wyszliśmy z samochodu.
Podeszłam do blondyna i przywitałam się z nim. Następnie poszliśmy wybrać jakiś film, Justin tak jak obiecał trzymał się na odległość i uważnie przypatrywał się Mattowi, czy on jest homoseksualistą? Nigdy się nad tym nie zastanawiałam i Justin nie sprawiał takiego wrażenia, ale jeśli tak gapi się na moją dzisiejszą randkę, to może...
- Rose? - moje rozmyślanie przerwał Matt. - Który film wybierasz? - wskazał na horror i komedię. Horror? Jak typowo, przewróciłam dyskretnie oczami.
- Komedię. - odpowiedziałam. Chłopak wydawał się być zawiedziony, ups? Usłyszałam chichot za plecami i już wiedziałam, że za mną stoi Bieber.
Od godziny siedzieliśmy na sali i oglądaliśmy film, który okazał się być dobrą komedią, nie lepszą od tej, w której grał Zac, ale również była niczego sobie. Z kina wyszliśmy w dobrych humorach.
- Rose, może pójdziemy na kawę? - zapytał, a ja spojrzałam na zegarek. Wybiła dwudziesta.
- Wiesz co, na kawę może nie, ale na herbatę się skuszę. - zaśmiałam się a chłopak pokiwał głową.
Udaliśmy się do pierwszej lepszej kawiarni. Mieliśmy nie całą godzinę, ponieważ była czynna do 21. Bieber oczywiście podążył za nami. Rozmawiało się nam naprawdę dobrze, mieliśmy wspólne tematy, ale nie czułam się przy nim inaczej, żadnych motylków w brzuchu, nic. Wyglądało na to, że minęło mi zakochanie, muszę przyznać, że Matthew jest uroczy i przystojny. Wręcz ideał. Z lokalu wyszliśmy równo z jego właścicielką. Justin wyszedł odrobinkę wcześniej i czekał na zewnątrz. Matt proponował, że mnie odprowadzi, ale oznajmiłam, że mam już podwózkę i nie musi sobie zawracać głowy. Pożegnaliśmy się i tak zakończyła się nasza randka.

~*~

- To wszystko było strasznie oklepane. - mruknął Justin, kiedy wsiadałam do jego auta.
- Co? - zapytałam nie rozumiejąc o co chodzi.
- Ta randka... Ja wymyśliłbym coś lepszego. Kino? Proszę cię. - przewrócił oczami i uśmiechnął się cwanie.
- Mi się podobało. - broniłam Matta.
- Niech ci będzie. - zaśmiałam się Justin i skupił się na drodze.

~*~

- Rose! - przywitał mnie tata i zaczął oglądać z każdej strony. Spojrzałam na niego jak na niezrównoważonego psychicznie i weszłam do kuchni. Jus był cały czas za mną.
- Cześć mamo. - przywitałam się i usiadłam przy stole.
- Nie dobierał się do niej? - zapytał Justina Tom a ja przewróciłam oczami.
- Tom! - upomniała go Alice i zachichotała.
- Nic z tych rzeczy. - powiedział z uśmiechem Jus.
- No i tak ma być. - przybili sobie piątkę.
- Justin, pojedziesz dzisiaj z nami... - zaczęła Alice i popatrzyła na niego sugestywnie.
- Jak to? A co z Rose? Kto z nią zostanie? - zaczął dopytywać.
- Twój kolega Austin. - odpowiedział tata.
- Co? Wykluczone. - powiedział od razu chłopak.
- Jesteś dzisiaj potrzebny bardziej nam niż Rosie. Austin będzie obserwował dom. - wytłumaczyła kobieta.
- Austin nie upilnowałby królika w klatce. - mruknął Justin. - A co dopiero Rose.
- Da sobie radę, daj mu szansę się wykazać.
- Mogę wiedzieć o co chodzi? - zapytałam.
- Nie. - odpowiedziała równo cała trójka. Spojrzałam na nich zszokowana, wstałam i wyszłam z kuchni do swojego pokoju.
Miałam dość tych wszystkich tajemnic i niedomówień. Nic tutaj nie składało się w całość. Upadłam na łóżko i zaczęłam wszystko analizować. Chciałam przez moment ich śledzić, ale przypomniałam sobie, że nie mam samochodu, ani prawa jazdy. Chyba będzie trzeba znowu zacząć chodzić na lekcje i zdać w końcu ten egzamin. To wszystko jest dziwne, ich zachowanie przede wszystkim. Niestety nie pozostało mi nic innego jak pogodzenie się z tym, jak na razie oczywiście. Usłyszałam pukanie do drzwi, niechętnie mruknęłam ciche proszę i popatrzyłam na wchodzącego Justina.
- Hej. - powiedział niepewnie.
- Do rzeczy. - westchnęłam i oparłam się o poduszki. Chłopak podszedł do mnie i usiadł obok.
- Wiem, że jesteś zła. - zaczął. - Ale to dla twojego bezpieczeństwa. - przewróciłam oczami, zawsze to samo.
- Tak wiem.
- Austin nie jest tak dobry jak ja... - zaczęłam się śmiać. - Ej! Taka prawda, czasami jest nierozgarnięty, ale da radę. Nic złego nie powinno się wydarzyć. - pokiwałam głową.
- Dobrze opiekunko, coś jeszcze? - zapytałam, a on się uśmiechnął.
- Nie zrób jakiegoś numeru, nie stresuj Austina tak, jak mnie już w pierwsze dni. - zaśmiał się i poczochrał mi włosy, mruknęłam coś zirytowana i zaczełam poprawiać fryzurę.
- Justin... - zatrzymałam go w drzwiach.
- Tak? - popatrzył na mnie trzymając już rękę na klamce.
- Uważaj na siebie, okej? - powiedziałam nieśmiało i spuściłam swój wzrok na podłogę.
- Będę na pewno Rosie... - odpowiedział i zniknął za drzwiami.

~*~

Tego wieczoru byłam bardzo nerwowa, nie wiedziałam o co chodziło z tym, że Justin był im potrzebny rodzicom, nie mieli innego ochroniarza w firmie? To nie ma sensu. Brzmiało to poważnie, dlatego po mimo późnej pory i tego, że rano muszę wstać do szkoły, postanowiłam zaczekać na rodziców i może Justina, ale on pewnie wróci do siebie. Pod naszym domem cały czas stało auto, więc domyśliłam się, że to musi być Austin. Siedziałam w salonie na kanapie, ubrana w piżamę, w którą ubrałam po kąpieli. Telewizor był włączony i leciał jakiś durny program, nie zwracałam nawet na niego uwagi. Podskoczyłam na dźwięk przechodzącej wiadomości.

Od: Justin
Idź spać

Do: Justin
Nie mów mi jak mam żyć

Zaśmiałam się z własnej odpowiedzi, byłam już zmęczona i nagle wszystko było zabawne. Najwyraźniej Austin to kapuś, musiał dać znać chłopakowi, że nie śpię.

Od: Justin
Rose...

Do: Justin
Justin...

Od: Justin
Poważnie, idź spać, przyjadę po ciebie jutro

Do: Justin
Ale martwię się

Od: Justin
Wszystko jest pod kontrolą, ale twoi rodzice wrócą późno, nie ma sensu czekać

Do: Justin
Ok

Od: Justin
Śpij dobrze

Do: Justin
Dziękuję Jus

Westchnęłam i wyłączyłam pilotem telewizor. Wstałam z kanapy i poczłapałam do kuchni, żeby napić się wody. Następnie pogasiłam wszystkie światła i ruszyłam do swojego pokoju, gdzie nawet nie świeciłam lampy, tylko po omacku doszłam do łóżka, po drodze potknęłam się kilka razy, ale obeszło się bez poważniejszych szkód. Jeszcze przed spaniem ostatni raz sprawdziłam telefon, czy czasem chłopak nic nie napisał i poszłam spać.

↓↑↓↑↓↑ ↓↑↓↑↓↑ ↓↑↓↑↓↑

dajcie znać co sądzicie! Mam nadzieję, że moje wypociny komuś się podobają hahha

~Pikachu

Polarize || j.bOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz