Święta tuż tuż. Hogwart Express już czekał. Święta w tym roku Lily spędzi u rodziny Weasleyów wraz z Harrym i Hermioną.
- Hej Harry! Nareszcie święta! - powiedziała wesoło dziewczyna.
Harry podszedł do dziewczyny i przytulił ją. Brakowało mu miedzy nimi tej przyjacielskiej atmosfery.
Harry,Hermiona i Ron weszli do pociągu. Lily poczekała na zewnątrz żeby pożegnać się z Draco.
Dracon podszedł do dziewczyny i przytulił ją mocno po czym szepnął jej do ucha:
- Będę tęsknił...
- Spokojnie to tylko kilka dni.
- To dla mnie jak wieczność. - powiedział chłopak całując namiętnie dziewczynę.
- Usiadłabym z tobą w przedziale ale....no sam wiesz. Muszę odbudować moją przyjaźń z Harrym, Hermioną i Ronem.
- Niedługo znów się spotkamy. - powiedział chłopak ponownie całując dziewczynę.
Lily weszła do pociągu i usiadła koło Harrego.
- Tak długo się żegnaliście? - spytał Ron.
- Znowu zaczynasz? Są święta!
- Ona ma racje Ron. Chociaż w święta możemy przestać się sprzeczać. - powiedział Harry.
Wszyscy rozmawiali i śmiali się głośno. Lily siedziała wpatrzona w szybę. Mimo że byli z nią jej przyjaciele ona czuła się samotna. Potrzebowała Draco. A z resztą dalej męczyła ją myśl o jej związkach z czarną magią. Co to może być? Jakaś moc? Jakieś zaklęcia, których inni nie mogą wywołać?
- Hej! Co tak myślisz? Nie gadasz z nami od początku jazdy.... - powiedziała zaniepokojona Hermiona.
- No trochę zmęczona jestem. Idę się przejść po pociągu. Zaraz będę.
Dziewczyna zaczęła przechadzać się miedzy przedziałami. Na końcu wagonu stanęła przy oknie żeby zaczerpnąć świeżego powietrza. Teraz po jej głowie chodziło mnóstwo myśli i pytań. Nagle ku jej oczom pojawiła się Luna.
- Żonglera? - spytała lekko uśmiechnięta dziewczyna.
- Jasne.
Lily wzięła gazetę do rąk i od razu zaczęła czytać. W tej gazecie nie było niestety zbyt dużo informacji, które na tą chwilę by ją interesowały. Chciała poczytać trochę o ministerstwie, czymkolwiek związanym z bieżącymi wydarzeniami. Tu mogła znaleźć jedynie informacje o magicznych stworzeniach i roślinach. No ewentualnie jakieś ciekawostki o Tym, Którego Imienia Nie Można Wymawiać. Dziewczyna postanowiła wrócić do przedziału bo zaraz mieli wysiadać.
...
Nora. Tak nazywa się dom rodziny Weasleyów. Panuje w nim niezwykle rodzinna atmosfera. Lily po raz pierwszy znalazła się w tym domu. Jest tu ciepło i przytulnie w porównaniu do jej dworku.
- Harry! Hermiona! O jest i Ron! Siadajcie. Tata weźmie bagaże. - powiedziała szeroko uśmiechnięta Molly.
Lily weszła do domu jako ostatnia. Otwierając drzwi chałupy buchnęło z niej blaskiem kominka i wszelkimi świątecznymi zapachami ciasteczek.
- Lily Darkwood! Zaszczyt nam jest gościć ciebie u nas. Najlepsza uczennica w Hogwarcie (bez urazy Hermiono). Siadaj wezmę to na górę. - powiedział dumnie pan Weasley biorąc od dziewczyny plecak z rzeczami.
Pani Molly słysząc imię dziewczyny wybiegła z kuchni i zaczęła ją ściskać.
Dziewczyna usiadła na kanapie obok Rona i Harrego. Hermiona i Ginny już spały.
- Szybko minęło co? Jutro wigilia. Moja matka zupełnie oszalała. Zobaczcie ile ciastek! - powiedział Ron.
Nikt jednak się nie odezwał. Ron postanowił iść na górę. Było już dosyć późno i w sumie powinni już iść spać. Harry i Lily rzucili na siebie spojrzenie i bez słowa zrozumieli, że tez powinni się już położyć. Dziewczyna była bardzo zmęczona podróżą więc szybko zasnęła. Nagle ktoś wrzasnął. Lily obudziła się.
- Harry! Co się stało?! - powiedziała przerażona dziewczyna.
- Te sny. To już mnie przerasta.
- Co ci się śniło?
- Nie warto o tym mówić. Nie przejmuj się i idź się połóż. Wszystko już dobrze.
Lily położyła się jednak nie zasnęła od razu. Była bardzo zdziwiona tym, że Harry nie powiedział jej co mu się śniło. Zazwyczaj mówił. Może to coś związanego z Draconem albo jej rodzicami.Lily przewracała się jeszcze z boku na bok gdy nagle usłyszała głos Hermiony.
- Wstawajcie! Zaraz będzie śniadanie!
Ron ledwo otworzył oczy i próbował wstać. Harry założył okulary i poszedł się ogarnąć. Lily obudziła jeszcze Ginny, z którą poszła wybrać ubrania na dzisiejszy, wyjątkowy dzień. Po chwili wyszły z łazienki w ślicznych sukienkach i pięknie ułożonych fryzurach. Ginny miała granatową sukienkę z białą koronką na dole i włosami ułożonymi w koka. Lily za to miała czarną sukienkę z zielonymi i białymi kryształkami na rękawkach i na dołach sukienki. Włosy jej były lekko pofalowane i upięte dwoma warkoczami. Dziewczyny wyglądały olśniewająco.
- Ginny od kiedy ty się tak stroisz? - spytał Ron.
- A co zabronisz mi? Chyba wyglądam lepiej od ciebie. - powiedziała, śmiejąc się rudowłosa dziewczyna.
Po chwili wszyscy usiedli przy stole i zjedli świąteczne śniadanie. Dzisiaj każdy wyglądał idealnie. Nawet Ron postanowił ubrać granatową koszulę. Bliźniacy George i Fred również wyglądali zjawiskowo.
Po śniadaniu Lily i Ginny usiadły na kanapie. Każdy teraz coś robił więc mogły spokojnie porozmawiać.Pan Weasley pojechał po choinkę, pani Molly szykowała potrawy, Harry i Ron grali w szachy czarodziei, Hermiona czytała książkę a reszta Weasleyów była na dworze.
- Draco byłby zachwycony. Wyglądasz naprawdę ślicznie. - powiedziała łagodnie Ginny.
- Dzięki ty też. Ale...nie za bardzo rozumiem. Czemu akurat Draco?
- Myślisz, że nie wiem? Widziałam jak się obściskujecie na peronie. To nie było przyjacielskie pożegnanie.
- Ginny...proszę nie mów o tym nikomu. Mam teraz za dużo zmartwień na głowie.
- Doskonale rozumiem. Nikomu nawet nie pisnę słówka. Wesołych Świąt Lily.
- Wesołych Świąt.
Przez cały dzień trwały przygotowania do wigilii. Ginny i Hermiona nakrywały stół i ozdabiały choinkę. Lily i Pani Molly przyniosły wielki wór prezentów i porozkładały je pod choinką. Wszyscy już usiedli przy stole i zaczęli świętować. Nadszedł czas na prezenty.
- Hermiona to chyba dla ciebie kochaniutka. - powiedziała pani Weasley.
Dziewczyna zaczęła otwierać prezenty. Na jej twarzy pojawił się uśmiech. Dostała paczkę jej ulubionych ciastek dyniowych, książkę o ciekawych eliksirach i bordowy szalik wydziergany przez panią Molly. Hermiona podziękowała i uśmiechnęła się szeroko do wszystkich mówiąc:
- Wesołych Świąt!
Na końcu przyszedł czas na prezenty dla Lily. Dziewczyna wzięła paczki od pani Molly i zaczęła je odpakowywać. Ku jej oczom ukazał się śliczny, zielony szalik i paczka przeróżnych słodyczy. Ale to nie wszystko.
- A tu coś ode mnie. - powiedział pan Weasley dając dziewczynie do ręki książkę.
Dziewczyna przeczytała tytuł: "Czarna Magia i jej sekrety". Lily uśmiechnęła się i serdecznie podziękowała panu Weasleyowi.
- Czekajcie tu jest coś jeszcze! - rzekła zdziwiona pani Molly podnosząc małą paczuszkę spod choinki.
- To dla Pottera?....Nie nie! Tu jest napisane Darkwood! Olivia to dla ciebie.
Dziewczyna bardzo się zdziwiła. Zdarła papier i zobaczyła niepozorne pudełko. Otworzyła je i ku jej oczom pojawił się lśniący, srebrny naszyjnik z małym szmaragdem. Lily nie wiedziała co powiedzieć. Od razu chciała sprawdzić kto to. Odwinęła kartkę pergaminu jednak była pusta.
- No i pochwal się co to! - powiedziała Hermiona.
Dziewczyna pokazała pudełko z naszyjnikiem. Wszystkich totalnie zatkało. Naszyjnik wyglądał na bardzo drogi.
- To pewnie od rodziców. - powiedziała dziewczyna po czym podeszła do Harrego:
- Pomożesz mi zapiąć?
Chłopak wziął naszyjnik do ręki i zapiął dziewczynie. Gdy dziewczyna się odwróciła nie wiedział co powiedzieć. Wyglądała przepięknie.
- I jak? Ładny co nie?
- Ładny to mało powiedziane! Jest cudowny! - powiedziała pani Molly.
- Jest już dosyć późno. Dzieciaki idźcie się już położyć a my z mamą posprzątamy. - powiedział pan Weasley.
Wszyscy poszli się przebrać i umyć. Lily przebrała się w zieloną bluzę i czarne legginsy a pod spód schowała naszyjnik. Wolała nosić go na szyi bo bała się, że może go zgubić. Usiadła na łożku i wzięła kawałek pergaminu z pudełka z naszyjnikiem. Wzięła różdżkę i rzuciła zaklęcie:
- Aperacjum!
Na kartce zaczęły pojawiać się litery. Gdy cały tekst się ujawnił Lily zaczęła cichutko czytać.
Droga Lily!
Na początku chciałem cię przeprosić za to, że nie napisałem normalnie tego listu. Nie chciałem aby ktoś wiedział od kogo to dostałaś. Wiem, że jesteś bardzo inteligentna i użyjesz zaklęcia ujawniającego niewidzialny atrament. Z okazji tego że są święta postanowiłem ci coś dać. Mam nadzieję że ci się spodoba. Szmaragd ma ci przypominać o tym, że jesteś Ślizgonką a srebro...wydaje mi się że bardziej ci pasuje. Nie mogę się doczekać aż znowu cię obejmę i będę mógł z tobą porozmawiać.
Draco Malfoy
Lily nie wiedziała co ma powiedzieć. Prezent był wspaniały a to że podarował go jej Draco, było jeszcze bardziej podniecające. Draco był taki romantyczny. Nagle miłą atmosferę zepsuł trzask i krzyk pana Weasleya.
- Niech wszyscy wyjdą przed dom! Szybko!
Lily zabrała plecak z rzeczami wrzucając do niego pudełko z listem. Zbiegła szybko po schodach i wyszła przed dom. Po niej wybiegła jeszcze Hermiona z Ronem. Norę zaatakowali śmierciożercy. Zaczęli zataczać ognisty okręg wokół chałupy. Poza okręg wybiegł Harry i Ginny zaraz za nim. Pan Weasley zakazał jej lecz ta martwiła się o Harrego. Lily wiedziała że to śmierciożercy więc rownież wybiegła za okręg. Harry gonił Bellatrix Lestrange. Lily widziała ją w książce o śmierciożercach. Biegła co sił aby dogonić Harrego. Dziewczyna wiedziała, że jakiś śmierciożerca może ją rozpoznać więc założyła kaptur. Nagle przed dziewczyną pojawiły się dwie czarne postacie. Lily przygotowała różdżkę i krzyknęła:
- Drętwota!
Dwie postacie padły w zboże a dziewczyna biegła dalej. Przez przypadek potknęła się i upadła na mokradło. Ku jej zdziwieniu za nią leżał Harry wraz z Ginny. Z głowy dziewczyny zsunął się kaptur.
- Proszę, proszę. Kogo my tu mamy? Sama Lily Darkwood. - powiedziała złośliwie Lestrange i podała dłoń dziewczynie.
Lily podniosła się sama i otrzepała bluzę. Ginny zaczęła uciekać słysząc głos swojego ojca. Bellatrix zostawiła na chwilę Harrego i podeszła do Lily, gładząc ją po policzku.
- Taka piękna i młoda. Angelina urodziła piękną córkę. Kto by pomyślał że będziemy mieli zaszczyt gościć Cię w naszym gronie. Chodź! Twoi rodzice będą zachwyceni na twój widok.
Harry patrzył na to zdarzenie przecierając oczy z przerażenia. Co ta kobieta ma na myśli?! Że Lily pójdzie z nią za rączkę służyć Czarnemu Panu?! To raczej nie możliwe.
Nawet nie drgnęła. Nie chciała nawet nic powiedzieć. Nie miała co.
- No dalej, rusz się księżniczko! Czarny Pan dał ci to, czego żadnemu śmierciożercy do tej pory nie podarował! Powinnaś się cieszyć. - powiedziała Lestrange.
- Ja nie jestem śmierciożercą! I nigdzie z tobą nie pójdę! - krzyknęła rozwścieczona dziewczyna przygotowując różdżkę do rzucenia zaklęcia na Bellatrix.
- Nie możesz tego zrobić Darkwood. Czarny Pan będzie zawiedziony gdy mnie zabijesz. Więc lepiej odstaw różdżkę i chodź ze mną. Po co ci takie szlamy?! Ty jesteś od nich lepsza! Nie tylko pod względem krwi. Możesz o wiele więcej niż ci się wydaje!
W tym momencie przed Lily stanął pan Weasley z Ginny.
- Zejdź z moich oczu Bellatrix! I przestań wygadywać takie głupoty tej dziewczynie!
Bellatrix poleciała w niebo i zniknęła. Trójka czarodziei wraz z panem Weasleyem przedzierała się w stronę Nory. Jednak jedyne co ujrzeli to drewnianą konstrukcję w płomieniach. Tak. Cały dom właśnie płonął. Pani Molly wraz z resztą rodziny stali wpatrując się w ich płonący dom, słysząc w oddali śmiech Lestrange. Lily stała wtulona w Harrego totalnie zrozpaczona. Dom, w którym tak dobrze się czuła właśnie ginął na jej oczach. Dziewczyna ledwo powstrzymywała łzy. Po chwili jednak poczuła kłucie szyi. Jakby jej naszyjnik wdzierał się w jej skórę. W jej głowie zaczął się krzątać jakiś głos.
- Lily Darkwood....tak długo czekałem na to aby w końcu z tobą porozmawiać. Nie bój się. W końcu dołączysz do nas. Będziesz miała wszystko czego zapragniesz. Jedyne co będziesz musiała zrobić to pomóc mi w zabiciu Harrego Pottera.
Głos ucichł. Lily padła na ziemię.
- Lily! Co się stało?! Słyszysz mnie? - krzyczał zmartwiony Harry.
- On powrócił. Nie dam rady z nim wygrać....
CZYTASZ
Prawdziwa Ślizgonka
FanfictionNagle świat staje do góry nogami. 16-letnia Lily Darkwood dowiaduje się o swoich związkach z czarną magią i o swoich przodkach którzy byli śmierciożercami. Do tego spotyka na swojej drodze Draco Malfoya, który zaczyna być jej bliższy niż by chciała.