Pierwszy Mecz W Tym Roku

510 18 2
                                    

Następnego dnia Lily obudziła się w nieco nieciekawym humorze. Po pocałunku z Cedrikiem dziwnie się czuła. Przecież to był jej przyjaciel. Jednak pocałunek ten nie miał dla niej większego znaczenia. Wyszykowała się i wyszła na śniadanie. Po drodze spotkała Cedrika.
- Hej! Przepraszam cię za wczoraj. Tak jakoś wyszło....wybacz mi.
- Jesteśmy tylko przyjaciółmi. To nie było nic poważniejszego. Zapomnijmy o tym...
Cedrik był pewny że dziewczynie podobał się pocałunek i będzie chciała z nim być. Jednak dziewczyna była totalnie obojętna. Dalej byli przyjaciółmi. Po chwili ruszyli w stronę Wielkiej Sali. Na wejściu przywitali ich Harry i Ron. Dziewczyna ruszyła w stronę stołu swojego domu. Zaczęło się śniadanie. Pansy spytała co robiła wieczorem.
- Byłam na spotkaniu z Cedrikiem. Ale nie wyszło tak jak miało być.
- Dlaczego? Co się takiego wydarzyło?
- No pojawił się Malfoy. Resztę opowiem ci pózniej bo pewnie Panicz Dracon będzie podsłuchiwał.
- No okej.
Po śniadaniu Lily poszła na stadion w celu poćwiczenia do dzisiejszego meczu z Gryffindorem. Po drodze zaczepił ją Malfoy.
- Powodzenia na dzisiejszym meczu.
- Dzięki. Tobie też.
Dziewczyna już miała odchodzić gdy chłopak jeszcze powiedział:
- Wybacz za wczoraj. Trochę za bardzo mnie poniosło. Mam okropne wyrzuty sumienia. Proszę wybacz mi... - mówił bardzo skruszony Dracon.
- Nie ma mowy że ci wybaczę? Co ty sobie myślałeś? Po tym co zrobiłeś?! A teraz nie stresuj mnie przed meczem i idź sobie.
Zrezygnowany chłopak odszedł w drugą stronę. W głębi serca miał nadzieję, że Lily mu wybaczy.
...
Trybuny stadionu powoli się zapełniały.  Dwie drużyny były gotowe aby ze sobą rywalizować. W szatni Gryffindoru szykował się Harry. Nagle pojawiła się dziewczyna. Dziewczyna miała krótkie, lśniące blond włosy, była wysoka i wysportowana. Miała na imię Alice Darkfalls.
- Cześć Harry! Życzę ci powodzenia i obyśmy wygrali bo nie mogę już patrzeć na uśmieszki tej całej Darkwood i Malfoya.
- Hej Alice. Dzięki...Co ma być to będzie. A Lily to moja przyjaciółka. Każdy jak wygrywa to się uśmiecha.
- Masz racje Harry. Wybacz mi. Zazdrość mnie zżera. Też bym chciała grać w Quidditcha.
- Zawsze możesz dojść do drużyny. Jutro wraz z panią Hooch zobaczymy twoje zdolności. A teraz wybacz ale muszę już iść. Cześć.
Alice to dziewczyna z Gryffindoru. Zawsze podkochiwała się w Harrym. Jednak była dla niego tylko koleżanką z domu i nic więcej.
Mecz właśnie się zaczął. Zawodnicy obydwu drużyn dumnie wlecieli na boisko. Walka była bardzo zacięta. Z początku wygrywał Gryffindor jednak po chwili wynik się wyrównał. Dla Lily pierwsze 20 minut było dopiero rozgrzewką. Teraz rozpoczyna się prawdziwa walka. Dziewczyna odbiera wszystkie "piłki" i celuje do bramki. Slytherin prowadzi. Widownia szaleje. Harry zatem szuka wzrokiem znicza.  Szukającym w Slytherinie jest Malfoy. To będzie dopiero zacięta rywalizacja. Dracon wyłapał wzrokiem znicz. Za nim poleciał od razu Harry i tak zaczął się pościg. Slytherin nadal prowadził. Chłopcy zbliżali się do znicza i gdy Malfoy wyciągał rękę po znicz usłyszał głos komentatorki:
- Co to był za strzał! Tłuczek trafił prosto w brzuch Potters! Utrzyma się czy upadnie?
Po tym komunikacie Draco pędem poleciał swoim Nimbusem 2001 i zabrał dziewczynę. W tym czasie Harry złapał znicz.
- GRYFFINDOR! - krzyknęła pani Hooch.
Trybuny w barwach Gryfonów zaczęły wiwatować. Wszyscy podskakiwali z radości.
- Proszę o ciszę! - rzekł profesor Dumbledore.
- W związku z tym, że zawodniczka Slytherinu została mocno kontuzjowana a do pomocy ruszył Pan Malfoy będziemy musieli zostawić ten mecz bez wyniku. O krok do wygranej był przecież Slytherin. Dodatkowo przyznaje Panu Draconowi 50 punktów za pomoc kontuzjowanej zawodniczce.
Po tym komunikacie trybuny w czerwono- żółtych barwach zaczęły buczeć. Przecież Harry złapał znicz! Jednak Harry nie przejął się nierozstrzygniętym meczem. Pobiegł szybko do skrzydła szpitalnego aby zobaczyć jak czuje się Olivia. Przy łożku szpitalnym siedział Malfoy.
- Potter. Nie cieszysz się z wygranej?
- Tak się składa, że mecz został nie rozstrzygnięty Malfoy.
- Cóż za niespodzianka. A dlaczego niby?
- Dzięki twojej "dżentelmeńskiej" postawie. Dostałeś 50 punktów od Dumbledora, gratuluję.
- Nie bądź żałosny Potter. Ty nawet palcem nie drgnąłeś gdy Lily spadała w dół. Więc nie udawaj, że nagle się nią interesujesz idź stąd.
To akurat prawda. Malfoy miał rację. Skruszony Harry odszedł z błogim spojrzeniem na łóżko szpitalne. Było mu strasznie głupio. Zamiast pójść ratować przyjaciółkę, on złapał głupi znicz. Był tak skupiony na pokonaniu Malfoya że nie słuchał komentatorki.
Dracon siedział przy dziewczynie patrząc na nią. Nagle dwoje zielonych oczu szeroko się otworzyło.
- Draco? Co się stało? Co ja tu tak właściwie robię? A raczej co ty tu robisz?!
- Panno Darkwood proszę się uspokoić i dać mi wszystko wytłumaczyć. - powiedział z uśmiechem Draco.
Draco opowiedział całą sytuację dziewczynie. Ta spojrzała na niego i powiedziała:
- Ty mnie uratowałeś? Dziękuje Draco...gdybyś mnie nie złapał leżałbym tu cała połamana.
- Nie masz za co dziękować Potters.
Po tym Draco złapał za rękę dziewczynę a ta powoli zamykała oczy. W głębi duszy dalej czuła niechęć do Malfoya ale była mu bardzo wdzięczna za to że ją uratował.
...
Następnego dnia Lily obudziła się już w swoim dormitorium. Czuła się bardzo dobrze. Dalej nie mogła uwierzyć, że Draco ją uratował. W głębiach myśli wyobrażała sobie jak mogło to wyglądać. Z chmur wyciągnęła ją Pansy.
- Nie rozmyślaj już tak tylko chodź na śniadanie...
- Dobra, dobra już idę. A tak w ogóle to jak się to wszystko potoczyło? Ten mój upadek?
- No po prostu. Dostałaś tłuczkiem w brzuch i zaczęłaś tracić równowagę. Gdy Draco usłyszał komunikat że to się stało zostawił znicz i Harrego w spokoju i poleciał cię ratować. Jakie to było urocze! Nie wiem co ty jeszcze tu robisz! Powinnaś być z Malfoyem. Jest taki przystojny, romantyczny...
- Ucisz się Pansy! Hogwart to miejsce nauki a nie miłości. I w ogóle co ty wygadujesz?! Ja i Draco?! Oszalałaś?! Nie lubię go. Dogryza moim przyjaciołom.
- Czyżby? To czemu twój przyjaciel Harry nie poszedł cię ratować? No?! No powiedz?!

Prawdziwa ŚlizgonkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz