Święta dla Lily były w tym roku bardzo krótkie. Po spłonięciu Nory musiała wrócić wraz z Harrym, Ronem i Hermioną do Hogwartu. Dziewczyna siedziała już w swoim dormitorium spoglądając na lśniący szmaragd naszyjnika. Przypomniał jej się wtedy Draco. Właśnie zorientowała się, że nie może wytrzymać bez chłopaka 5 dni. Jutro wszyscy mieli przyjechać do szkoły. Dziewczyna cały dzień czytała książkę od pana Weasleya. Doszła do rozdziału: "Ci, o których mogłeś nie słyszeć". Tytuł był bardzo interesujący. Lily zaczęła czytać po cichu na głos.
- Wiele było czarnoksiężników. Niektórzy rodzili się z niesamowitą mocą, a niektórzy ją otrzymali. Tom Darkwood był jednym z takich. Otrzymał od Lorda Voldemorta możliwość wkradania się do umysłów innych czarodziei i wykradania z nich wszelkich wspomnień, które miały na celu wzmocnić Czarnego Pana. Potters był śmierciożercą. Ożenił się z Angeliną Moonslide, która pracowała w Ministerstwie Magii w Depratamencie Tajemnic. Po jakimś czasie kobieta urodziła córkę, która podobno odziedziczyła po ojcu moc wkradania się do umysłów. To jednak nie wszystko. Czarna magia dopiero ma się przed nią otworzyć....Po tych zdaniach Lily totalnie osłupiała. Tyle ile wiedziała książka, ona sama nie wiedziała o swoich rodzicach. Były to niezwykle ważne informacje. Dziewczyna myślała czemu dlatego akurat ona jest tą, której potrzebuje Czarny Pan? Jednocześnie cieszyła się z tego, że może wkradać się do umysłów innych. Chętnie zobaczyłaby o czym myśli Pansy gdy ślepi się na Dracona. Było już dosyć późno. Lily odłożyła książkę na półkę i położyła się. Była juz tak zmęczona, że nawet nie przebrała się w piżamę. Nareszcie sama w dormitorium. Czasem samotność to najlepszy przyjaciel.
Wybiła godzina 9:00. Lily leżała jeszcze w łożku chociaż już nie spała. Nagle usłyszała że drzwi się otwierają. To pewnie Pansy i inne dziewczyny chcą się rozpakować. Dziewczyna zamknęła oczy i udawała że śpi. Drzwi otworzyły się i do dormitorium wszedł nikt inny jak Draco. Chłopak usiadł przy łożku i gładził dziewczynę po włosach po czym szepnął jej do ucha:
- Wstawaj. Już wróciłem.
Lily doskonale wiedziała, że Draco jest w pokoju. Otworzyła oczy i rzuciła się na chłopaka. Bardzo jej go brakowało. Dziewczyna wtuliła się w niego mocno i nie chciała puścić.
- Widzę że nawet śpisz w tym naszyjniku co? - zaśmiał się chłopak.
- No można tak powiedzieć. - uśmiechnęła się Lily.
- Martwiłem się, że ci się nie spodoba. No wiesz...pewnie dostajesz o wiele droższe i piękniejsze prezenty.
- Draco przestań! Ten naszyjnik to najpiękniejsze co dostałam a jeszcze piękniejsze jest to....
W tym momencie dziewczyna przerwała.
Do śniadania zostało jeszcze trochę czasu więc dwoje szesnastolatków położyło się i zaczęło rozmawiać o świętach. W pewnym momencie do dormitorium wtargnęła Pansy. Draco momentalnie wstał z łóżka.
- Ja tylko odnieść torby. Nie przeszkadzajcie sobie. - powiedziała dziewczyna rzucając torby.
- Głupio wyszło co? - powiedziała zawstydzona Lily.
- No trochę. Chodź już na śniadanie. Tylko nie zdziw się jak wszyscy będą się o nas wypytywać bo ta patelniana twarz pewnie już wygadała. - roześmiał się chłopak zabierając dziewczynę pod ramię do Wielkiej Sali.
O dziwo nikt o nich nie wypytywał. Trwała cisza.
- Witam wszystkich czarodziei po świętach! Mam nadzieję że wypoczęliście. Dwa lata temu w naszej szkole zorganizowaliśmy Bal Bożonarodzeniowy. Mam zaszczyt ogłosić że w tym roku również się on odbędzie. - powiedziała dumnie profesor Mcgonagall.
Wszyscy zaczęli dyskutować na temat balu.
- Harry co za masakra! Znowu zostaniemy sami! - powiedział zmartwiony Ron.
- Niezupełnie. - powiedział Harry spoglądając jednocześnie na Rona i Hermionę.
- No a ty Harry...wiesz z kim mógłbyś iść? - spytała Hermiona
- Co innego znaczy móc a chcieć co nie?
- Co masz dokładnie na myśli?
- Nie, nie już nic.
- Chodźcie do biblioteki. Muszę wam coś pokazać. - powiedziała Hermiona.
Dziewczyna prowadziła dwóch chłopaków między regałami. Nagle znalazła to, czego szukała.
- Wiem kim jest Lily. A raczej wiem, kim są jej rodzice. Musicie mi przysiąc że nikomu nie powiecie.
- Hermiona, ja juz wiem... - powiedział Harry.
Harry i Hermiona patrzyli na siebie skruszeni.
- Dobra! Możecie mi w końcu powiedzieć po co ja tu się znalazłem?! O co chodzi Miona? - powiedział lekko zdenerwowany Ron.
- Rodzice Lily są śmierciożercami.
- Ale, że jak....co?! To niemożliwe.
- Sam nie mogłem uwierzyć gdy to usłyszałem. Podsłuchałem rozmowę Dumbledora i jej ojca. Najgorsze jest to, że nie wiem po co był z nimi Lucjusz.... - powiedział Harry.
- Tak się składa, że Malfoyowie to najlepsi przyjaciele Darkwoodów. Znają się od dzieciństwa. Nic dziwnego że Lucjusz z nim przyszedł.
- Bardzo dziwią mnie ostatnie sytuacje. Nikomu tego nie mówiłem ale gdy obudziłem się wtedy w święta to śniło mi się, że Lily jest jedną z nich i pomaga Czarnemu Panu. Wtedy bardzo mnie zabolała blizna i się obudziłem. Do tego mówiła, że on powrócił i nie da rady z nim wygrać. To wszystko się jakoś układa co nie?
- Harry...twoje sny to przyszłość. Obawiam się, że tak będzie. - powiedziała przerażona Hermiona.
...
Za dwa dni odbędzie się Bal Bożonarodzeniowy. Harry siedział w dormitorium i zastanawiał się kogo zaprosić. Nagle do dormitorium wskoczył szeroko uśmiechnięty Ron.
- Nie wierzę! Udało mi się zaprosić Hermionę na bal! Stary no nie wierzę!
- Obyś miał lepsze wdzianko niż dwa lata temu. - zaśmiał się Harry.
- A tak właściwie...to z kim ty idziesz na bal? Tylko nie mów mi że nie wiesz.
- No chciałem zaprosić O....
- Ty kretynie oszalałeś?! Nawet się do niej nie dobieraj. Znasz Alice co nie? Widać że jest w tobie zakochana po uszy. Całkiem ładna jest więc wstydu nie będzie. Ba! Mało powiedziane! Jest naprawdę słodka! Zaproś ją!
- Co ty...pewnie już ją ktoś zaprosił.
- Została ostatnia chwila! Nie zwlekaj Harry....
Po tej rozmowie dwóch czarodziei ruszyło w stronę Wielkiej Sali na śniadanie. Tymczasem Lily właśnie zmierzała w tę samą stronę i dobiegła do chłopaków.
- No to z kim idziecie na Bal? - spytała dziewczyna.
- No wiesz...heh. - powiedział Ron udając wielce pewnego siebie jednocześnie rzucając okiem na Hermionę.
- Aha. A ty Harry?
- Ja jeszcze z nikim. Na razie z nikim.
- A ty? Z kim się wybierasz? - spytał dziewczyny Ron.
- Na razie czekam aż ktoś mnie zaprosi.
Chłopcy byli bardzo zdziwieni. Nikt do tej pory jeszcze nie zaprosił Lily? To niemożliwe.
Trójka czarodziei zajęła miejsca przy swoich stołach. Lily usiadła między jakąś nieznaną jej dziewczyną i Zabini. Dziewczyna zdziwiła się, że przy stole nigdzie nie siedział Draco.
- Hej Lily! Mam pytanie....Czy nie zechciałabyś może wybrać się ze mną na Bal? Byłoby mi niezmiernie miło. - powiedział pewny siebie Blaise.
- Naprawdę mi przykro ale już ktoś mnie zaprosił. - skłamała dziewczyna i wyszła szybkim krokiem z sali. Było jej przykro, że musiała skłamać. W głębi serca bardzo chciała iść z Draco i czekała aż on ją zaprosi. Lily weszła do dormitorium i powstrzymywała się od łez. W tym momencie ktoś cicho zapukał do drzwi.
- Proszę! - krzyknęła dziewczyna i wytarła łzy.
- Jak się czujesz? - spytał Draco wchodząc do dormitorium chowając coś za plecami.
- W porządku. A tobie co się z rękoma stało?
- Wiem, że takich jak ja jest pewnie milion ale w głębi serca myślę że to jednak będę ja. Otóż chciałbym spytać czy może zechciałabyś pójść ze mną na Bal Bożonarodzeniowy? - powiedział dumnie chłopak wyciągając zza pleców bukiet czarnych róż.
- To...to byłby ogromny zaszczyt. Oczywiście, że chcę! - powiedziała dziewczyna biorąc bukiet do ręki i kładąc go na łóżko.
Chłopak uśmiechnął się i przybliżył się do dziewczyny obejmując ją w talii. Ta zbliżyła się do niego jeszcze bardziej całując go policzek.
- Strasznie mnie wystraszyłeś. Już myślałam że zapomnisz... - szepnęła dziewczyna wtulona w chłopaka.
- Jakbym mógł? To ja strasznie się bałem że się nie zgodzisz. - szepnął jej do ucha a następnie zaczął ją całować. Następnie całował ją po szyi a później. No a później drzwi szeroko się otworzyły a w nich stanęła niepozorna blondynka.
- Przepraszam, że przeszkadzam ale....chciałam żebyś mi w czymś pomogła. - powiedziała dziewczyna. Była to Alice Darkfalls.
- A może Panna Darkfalls nauczy się pukać? - powiedział Malfoy.
Lily dała znak chłopakowi żeby wyszedł z pokoju i nie kłócił się.
Chłopak na pożegnanie pocałował Lily w policzek i wyszedł z dormitorium.
- Niedługo ten Bal co nie? No i zaprosił mnie Neville. Kurczę było mi strasznie głupio bo nie zgodziłam się. Skłamałam że idę z kimś innym.
- Ach skąd ja to znam....
- Od kogo te cudne róże? Boże jaka szczęściara z ciebie! Co ja bym za takie dała! Gdyby jeszcze były czerwone to bym umarła z radości!
- Od Dracona. Przysięgnij że nikomu nie powiesz. Właśnie z Draco idę na bal.
- Wow! Szok! Nikomu nie powiem! Przysięgam! A tymczasem wracając do tego co miałam pytać to....Czy myślisz że mam jakieś szansę pójść na bal z Harrym? No wiesz.....To jednak Harry a nie jakiś tam chłopak z Hufflepuffu czy Ravenclaw (oczywiście nie obrażając Nevilla). Mógłby się nie zgodzić. W końcu co ja dla niego? Zwykła przyjaciółka a może nawet nie.....
- Nie mów tak! Ja ci pomogę!
-Naprawdę? Jak chcesz to zrobić?
- Dowiesz się w swoim czasie....Przyjdź do mnie jutro.
- Dobrze! - powiedziała wesoło dziewczyna wychodząc z dormitorium.
Lily wiedziała co ma robić. Teraz postanowiła napisać list do rodziców. Tak, to właśnie musiała teraz zrobić. Słowa same wpływały na pergamin. Wiedziała dokładnie co chce napisać. Potrzebowała teraz ich rady.
Drodzy Rodzice!
Na początku chciałabym bardzo was pozdrowić. Strasznie tęsknie za wami. Na szczęście mam Draco. Ale to nie o nim chce wam pisać. Chce wam powiedzieć że wiem już o mojej "magicznej mocy". Wiem że mogę wkradać się do umysłów. Niezmiernie się z tego cieszę bo to niesamowita moc lecz czasem strasznie niebezpieczna. Potrzebuje jednak waszej pomocy. Czarny Pan do mnie przemówił. Wiem że nie za bardzo powinnam wam o tym pisać w liście jednakże myślę że to odpowiednia chwila. Mówił mi że mam mu pomóc w zabiciu Harrego. Powiedźcie mi proszę co mam zrobić i o co w tym wszystkim chodzi. Tymczasem chciałabym wam ogłosić że wraz z Draconem idziemy na Bal Bożonarodzeniowy. Jestem strasznie szczęśliwa że mam go przy sobie. Teraz nie mogę powiedzieć że samotność to najlepszy przyjaciel. Rzeczywiście to się sprawdza tylko czasami.
Wasza Córka
Lily Darkwood
CZYTASZ
Prawdziwa Ślizgonka
FanfictionNagle świat staje do góry nogami. 16-letnia Lily Darkwood dowiaduje się o swoich związkach z czarną magią i o swoich przodkach którzy byli śmierciożercami. Do tego spotyka na swojej drodze Draco Malfoya, który zaczyna być jej bliższy niż by chciała.