*Mike pov*
- Co?! Jak to kurwa nie żyje?! - krzycze z niedowierzaniem.
- Było za późno. Nic nie mogliśmy zrobić. Odłamki żeber... - lekarz nie dokończył bo wywozili ciało zakryte prześcieradłem. Moje oczy zaszły mgłą i cały drżałem. Lekarz dalej kontynuował swoją wypowiedź, ale już go nie słuchałem... Po prostu sobie stamtąd poszedłem. Zostałem sam. Całkiem sam...
*Emilly pov*
- Gdzie Mike? - pyta Matt.
- Nie mam pojęcia. Mieliśmy dzisiaj wyjść gdzieś razem, ale to odwołał. Napisal tylko sms'a:
"Dzisiaj odpada. Coś mi wypadło. Przepraszam"
- Nic więcej nie pisał?
- No właśnie nie. Martwię się o niego. A jeśli coś poważnego się stało? - już myślę o najgorszym, że go okradli albo coś w tym stylu.
- Nie histeryzuj. Na pewno wszystko okej. - mówi Cassie.
- Może masz rację.
*Mike pov*
Wyszedłem ze szpitala, wsiadłem do samochódu i miałem tylko jeden pomysł... Żeby się napić, ale tak porządnie. Dosłownie chciałem się upić do nieprzytomności. Chcę się pozbyć tego bólu w klatce piersiowej.
Nawet nie zwracam uwagi na znaki i światła na drodze. Jadę do sklepu, biorę tyle alkoholu ile potrzebuję oraz paczke papierosów.
Wychodząc ze sklepu dostałem trzy sms'y od Em, ale nie odpisałem na żadnego z nich.
Parkuję już na podjeździe i wchodzę do domu.
***
*Emilly pov*
- Mike gdzie jesteś? Nie widziałam cię już tydzień. Co się z tobą dzieje? Dlaczego nie odbierasz? Martwimy się o ciebie... Ja się martwię. Oddzwoń w końcu.
- Dalej nie odbiera? - pyta Louis.
- Nawet nie odpisuje na sms'y.
- Może pójdziemy do niego po szkole? - proponuje Rossie.
- Tak, to dobry pomysł.
- Spotkajmy się przed głównym wejściem. Pójdę po samochód bo i tak wcześniej kończę. - Mówi Matt.
- Okej. - odpowiedzieliśmy wszyscy.
***
To już ostatnia lekcja. Nie umiałam się skupić na żadnej z dzisiejszych. Cały czas mam w głowie to, że mogło mu się coś stać. W końcu zadzwonił ostatni dzwonek. Wszyscy czekaliśmy już na Matt'a w ustalonym miejscu. Wsiedliśmy do pojazdu i pojechaliśmy do naszego przyjaciela.***
- To tutaj.
Wszyscy opuściliśmy samochód i udaliśmy się do drzwi. Nasze plecaki zostawiliśmy w aucie bo były niepotrzebne. Dzwonimy do drzwi i po chwili otwiera Mike. Miał wory pod oczami i całe je zakrwawione. Czy on płakał przez te wszystkie dni?
- Co ci się stało, stary? - pyta Matt.
- Przecież jestem cały tak?
- Dlaczego nie odpowiadasz na nasze wiadomości? - włączam się do rozmowy.
- Ohh to, haha.
- Co cię tak bawi?
- To, że się nie odzywam i nie odpisuję wam to nie znaczy, że jestem ranny albo coś w tym stylu tak?
Chłopak miał poszarpane włosy, rozdartą koszulkę i podbite oko. Przez rozdarty materiał mogłam zobaczyć fragment jakiegoś napisu. Zrobił sobie tatuaż.
- Kto ci to zrobił? - pytam wskazując na twarz chłopaka. Dotknęłam jego rany, ale on odetchnął moją dłoń.
- Trzymaj ręce przy sobie, dobrze?
To już nie jest ten chłopak, którego poznałam na początku. Samo jego zachowanie nie jest takie same, a co dopiero ubiór.
- Dlaczego jesteś taki... - przerwałam.
- No jaki? - naciska chłopak. Podszedł do mnie bliżej, że nasze klatki piersiowe się stykały, a ja mogłam poczuć zapach wódki i papierosów.
Nie umiałam wydusić z siebie słowa tak jak i reszta co stała za mną.
- Jak już skończyłaś to się przesuń bo muszę wyjść. - nawet nie czekał na moją reakcje tylko trącił mnie ramieniem, wsiadł do samochodu i po prostu pojechał zostawiając nas pod własnym domem. Ja stałam jak wryta.
- Spadamy stąd. Jedziemy do mnie? - pyta Matt.
- Ja chce jechać do domu. - odpowiadam.
***
Okey ta wersja jest chyba lepsza niz poprzednia xd milego czytania
CZYTASZ
Friends?
RomanceJestem Emilly, mam około metr siedemdziesiąt wzrostu, brązowe włosy oraz oczy. Przeprowadzam sie z Miami do Nowego Yorku. Nowa szkoła, nowa przyjaźń, nowa miłość? Zapraszam do czytania ;) #66 w romans - 03.12.16 #35 w romans - 15.12.16 #19 w romans...