*Mike pov*
Przyjechałem pod dom przyjaciółki w 10 minut. Wyciągnąłem telefon i napisałem do Matta, że mogą wychodzić. Po chwili widzę przyjaciół idących w moją stronę.
- Cześć wszystkim. - przywitałem się.
- Hej. - powiedzieli równo i zajęli miejsca. Emily siedziała obok mnie, Rosie siedziała na kolanach Louisa za Em, Matt siedział na środku, a Cass za mną.
- To gdzie jedziemy?
- Tam gdzie nie sprawdzą nam dowodów. - zaśmiała się Rosie.
- Jeszcze tylko 4 lata. - uśmiechnąłem się.
- Mów za siebie. - odpowiedział Lou. Chłopak nie zdał drugiej klasy bo miał różne problemy. W sumie gdyby nie to to byśmy nigdy go nie poznali. Chodził z nami na angielski, historie, matematyke i chemie. Szybko się zaprzyjaźniliśmy, a głównie dlatego, że był podobny do mnie i do Matta. Buntowniczy, zabawny i zdrowo kopnięty. Podam jeden przykład... Lou będąc na lekcji angielskiego ( mieliśmy go z dyrektorem ) zaczął zabawnie komentować to co mówił nauczyciel. A najbardziej zapamiętałem tą sytuację:
Dyrektor: Chłopcze, przestań się zachowywać tak jak to teraz robisz.
Lou: Bo co? Pójdę do dyrektora na dywanik?
Wtedy wstał i wyszedł z klasy, ruszyliśmy za nim razem z dyrektorem i zobaczyliśmy bo jak siedzi po turecku na dywanie u dyrektora, a sekretarka nie wiedziała co się dzieje.
- Na Time Squer jest klub gdzie bramkarzem jest Carter. - wyrwał mnie z rozmyśleń Matt i wcisnął swoją głowę po między przednie fotele.
- Zapomniałeś, że on nas nienawidzi? - zapytałem i zacząłem się śmiać z dwóch powodów. Jeden: przypomniałem sobie sytuacje, o której jest mowa. Drugi: rekacja Matta była bezcenna. Jego policzki były spłaszczone przez nasze oparcia, zrobił smutną minę i zmarszczył brwi. Wyglądał jak dziecko.
- A no tak. - przyznał i wyciągnął głowę. Oparł się o siedzenie dalej mając taki wyraz twarzy.
- Czemy go nienawidzi? - zapytała Emi.
- Kiedy byliśmy w drugiej klasie liceum był nas trójka. Ja, Matt i Jade. Miała metr sześćdziesiąt wzrostu, brązowe oczy i niebieskie włosy, na których często nosiła jakieś kokardki. Wyglądała w nich na niewinną i spokojną osobę, ale tak nie było. Była zabawna, szalona i złośliwa, ale też była urocza. Praktycznie wszystkie cechy człowieka były w niej. Miała bardzo dobre serce. Wszystkim chciała pomagać nawet, jeśli jej życie było w niebezpieczeństwie. Była złośliwa dla tych, którzy byli złośliwi dla niej...
- Stary, konkrety. - przerwał mi Matt.
- A no tak. - zaśmiałem się. - Byliśmy na zimowym balu, chyba. Tańczyliśmy w trójkę i w pewnym momencie Jade na mnie wpadła. Ktoś ją popchnął i tym kimś był właśnie Carter. Ja trzymałem dziewczynę, a Matt oddał mu tym samym. Tylko, że Carter nie miał tyle szczęścia i upadł na stół gdzie były napoje. Cała szkoła się z niego śmiała i mówili na niego "mokry Collins". Od tamtej pory on go niecierpi. - w końcu ruszyłem w stronę Time Squer.
- A co z Jade? - zapytała.
- Wyprowadziła się do Anglii i słuch o niej zaginął. - powiedziałem obojętnie, choć to był najgorszy czas w moim życiu ( nie licząc tego, kiedy miała zaburzenia odżywiania i tego, co jest teraz ). Jade i ja byliśmy naprawdę blisko, nie że jakiś związek czy coś tylko prawdziwa przyjaźń. Wiedzieliśmy wszystko na swój temat. Nawet wiedziałem, że miała anoreksje, a nawet Matt o tym nie wie... Nikt o tym nie wiedział. Jestem ciekawy co teraz może robić.
CZYTASZ
Friends?
RomanceJestem Emilly, mam około metr siedemdziesiąt wzrostu, brązowe włosy oraz oczy. Przeprowadzam sie z Miami do Nowego Yorku. Nowa szkoła, nowa przyjaźń, nowa miłość? Zapraszam do czytania ;) #66 w romans - 03.12.16 #35 w romans - 15.12.16 #19 w romans...